piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 54

Wybiegłam z pokoju chłopaka tak szybko jak tylko potrafilam, zostawiając go oczywiście samego, całkowicie zdezorientowanego za pewne. Szczerze mówiąc mogłam zachować trochę spokoju, ale jak to ja, spanikowałam.
Udałam się do łazienki, żeby się ubrać i w razie czego miałam również łatwą wymówkę. W szybkim tempie założyłam na siebie ubrania, które zdążyłam w pośpiechu chwycić. Wzięłam wszystko oprócz moich różowych stringów, które pewnie teraz leżą gdzieś w pokoju Ross'a.
Uchyliłam lekko drzwi, żeby sprawdzić czy nikogo nie ma na horyzoncie. - Droga wolna! Chciałam wejść do pokoju blondyna, ale usłyszałam kroki i czyjiś donośny głos. To Rocky.
Weszłam z powrotem do łazienki, zostawiając trochę uchylone drzwi, w celu obserwowania całej tej sytuacji.
Rocky oczywiście nie szedł sam. Był z nim również Ell i na moje nieszczęście, zżarła ich ta cholerna ciekawość i musieli zajrzeć do sypialni swojego braciszka.
- Co ty robisz Ross?  - odezwał się jeden z nich
- Yyy... Leżę, nie widać?  - Wyszłam z łazienki i podeszłam trochę bliżej, żeby lepiej słyszeć całą tą rozmowę, a potem szybko znaleźć się na dole, tak gdyby nigdy nic.
- A co to jest? - zaśmiał się Ell. Z tego co udało mi się zobaczyć, chłoipak podniósł z podłogi mojego stringi. Jedyne co zdążyłam zrobić to walnąć się w czoło. A potem po cichu zbiegłam na dół. I tak nikt oprócz Ross'a nie wiedział, że tu jestem, więc miałam nadzieję, że mi się upiecze.

- Scarlett? - odezwała się Rydel, na którą dosłownie wpadłam, zbiegając ze schodów.
- O hej Delly! Co ty tu robisz?
- Mieszkam. Kiedy przyszłaś?
- Nie dawno. Byłam w łazience.
- Czemu na górze?
- Umm... - I właśnie w tej chwili zbieli chłopcy.
- Przestańcie mnie wypytywać, bo i tak wam nie powiem! - krzyczał rozgniewany Ross
- O co tu chodzi? - powiedziała dziewczyna - I czemu ty trzymasz te majtki w ręku?! - wskazała na Rocky'ego, który trzymał w ręku moją własność.
- Ross miał koleżankę dzisiaj u siebie i nie chce powiedzieć kogo.
- Może to ta blondi! - krzyknął nagle Ellington
- Niee. Co was to obchodzi?! - zdenerwował się jeszcze bardziej, co chwilę spoglądając na mnie
- Rocky! Co ty robisz do jasnej cholery?! - wpadła wkurzona Vanessa - Jednak się z nią spotykasz?! Ty kłamco! - To my nic, że chłopak nie zdążył nawet odpowiedzieć. Dziewczyna rzuciła w nim ręcznikiem, który trzymała w ręku i wyszła z trzaskiem drzwi z domu.
- Kurwa! Dzięki Ross - spojrzał z wyrztem na brata  - Kochanie, to nie tak! Zaczekaj! - I pobiegł za swoją dziewczyną.
H- O co tu chodzi Ross? - dopytywała siostra
- Yy... Nieważne. To moje prywatne sprawy! - zdenerwowany poszedł do salonu rozglądając się na kanapie.


Razem z Rydel udałyśmy się do kuchni. Dziewczyna dość dużo czasu spędza w tym pomieszczeniu.
- O czym myślisz Scar?
- A o niczym wiesz...
- Mhm... - popatrzyła na mnie i usiadła na przeciwko - Mów o co chodzi.
- A bo... Nie mogę znaleźć pracy - skłamałam
- Kochanie, znamy się nie od dziś. Porozmawiajmy szczerze - posłała mi uśmiech
- Te majtki, które były w pokoju Ross'a były moje...
- Co? Ale jakim cudem? - otworzyła buzię z wrażenia
- Ja naprawdę nie wiem jak to się stało. Chciałam zapomnieć, zmienić swoje życie i robić tak żeby było jak dawniej. Nie wiem co sobie myślałam...
- Kurde!  Ale co się stało?!
- Gdyby nie wy to przespałabym się z twoim bratem. Byliśmy w połowie drogi - zaśmiałam się
- Naprawdę? - Kiwnęłam głową.
- Tylko nie rozumiem dlaczego... Dlaczego on to zrobił.
- Jak to on?
- A myślisz że to ja go zaciągnęłam do łóżka?
- Wiesz... Z tobą to różnie bywa - wytknęła język do mnie
- Bardzo śmieszne. To on zaczął mnie podrywać i mnie dotykać i mówić czułymi słówkami... I wiesz co Delly? Przez chwilę to nawet czułam się jakby nigdy nie było tego pieprzonego wypadku.
- Może przypomniał sobie.
- Niee... To wyglądało by inaczej.
- Porozmawiaj z nim. A teraz to zmiana tematu. Napijmy się tak porządnie!
- Noo! Teraz to mówisz konkretnie. - uśmiechnęłam się i przybiłam jej piątkę.

Siedziałysmy w salonie na kanapie i kończyłyśmy pić butelkę wódki. Na podłodze leżało kilka pustych puszek po piwie a my śmiałyśmy się sama nawet nie wiem z czego. Ale Ja długo tak dobrze się nie bawiłam. Jeszcze wcześniej dołączyła do nas Vanessa, która pokłóciła się z Rocky'm i chciała troszeczkę odreagować. Tak czy inaczej było wesoło.
- Ross! - krzyknęła Rydel, widząc swojego młodszego brata jak po cichu przemyka się przez korytarz, udając że nas nie widzi.
- Jezu Chryste! Alkoholiczki! - zaczął się głośno śmiać.
- Daj spokój! Wypij z nami! I przyprowadz z góry twojego obrażonego brata - dodała Vanessa
- Sama do niego idź i zrób mu dobrze. To może przestanie się fochać.
- Co ty taki wredny? - Spojrzał na mnie
- Taki już jestem. Idę do siebie... A wy postarajcie się nie upić do nieprzytomnosci.
- A idź! - krzyknęła Van, rzucając w niego poduszką. A ja skorzystałam z okazji i pobiegłam za chłopakiem na górę.
- Ross, Czekaj... - wolałam chłopaka, który wszedł akurat do swojej sypialni.
- Co jest? - stanął przed drzwiami i oparł się ręką o ścianę. Zdążył już zdjąć koszulkę. Co baskuda!  Zrobił to specjalnie.
- Mogę wejść? - Skinął ręką, zapraszając mnie do swojego królestwa. - Przepraszam cie Ross... Spanikowałam.
- Spoko. Przecież nic się nie stało...  - przewrócił oczami
- Chyba jednak się stało...
- Ale chyba można by to powtórzyć - posłał mi ten swój zabójczy uśmiech - To będzie taka rekompensata za to ze tak bezczelnie mnie zostawiłaś.
- Niech będzie! - Nie wiem czy to działanie sporej ilości alkoholu robiło ze mnie taka pewna siebie czy buzujące hormony w moim ciele, ale wiedziałam tylko jedno. Chciałam tego, bez względu na konsekwencje.

Nim zdążyłam się obejrzeć chłopak pozbył że mnie koszulki i szortów, które miałam na sobie. Ja w tym czasie zajęłam się szybko jego spodniami a następnie bokserkami, które właściwie od razu wylądowały na podłodze, razem z resztą ubrań.
Kiedy byliśmy już zupełnie nadzy, on nachylił się nade mną i zaczął delikatnie i czułe całować każdy milimetr mojego ciała. Od samego dotyku miałam dreszcze na całym ciele i czułam, że robię się mokra...
- Och, Ross...
- Cii, kochanie.
Jedną ręką masował moja pierś a drugą zjeżdżał w stronę mojej kobiecości. Nie wytrzymał długo... Spojrzał w moje oczy, uśmiechnął się uroczo a następnie rozchylił moje nogi, po czym gwałtownie wszedł we mnie, a ja wydałam niespodziewany krzyk, na co chłopak się zaśmiał.
- I o to chodzi skarbie. Jęcz....  Ale tak, żebyś nie obudziła reszty domowników - wyszeptał mi do ucha.
Zaczął się powoli poruszać. Robił to coraz szybciej i mocniej co doprowadzało mnie do szaleństwa. Zatopił się we mnie po już ostatnim pchnięciu, po czym ja opadłam pod nim. Nie miałam sił już kompletnie na nic. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
_____________________________________________________________________


Dziękuję za przeczytanie. Tak wiem miał być wczoraj, ale spoznilam się o jeden dzień. Tak jak Wam mówiłam jestem strasznie zabiegana a już za kilka dni szkoła. Coś strasznego mówię wam.
Ale dziękuję że jesteście ze mną. Nawet nie wiecie jak jest mi miło jak widzę wasze komentarze kiedy nie możecie się doczekać następnego rozdziału :) Pisze to tylko dla Was.
Ps. Kiedy komentujecie anonimowo proszę abyście się podpisali chociaż imieniem albo czym tym chcecie :)