piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 39

Trochę nie zręczna sytuacja


 [...] Patrzałam na Ross'a i jego koleżankę i nie wiedziałam co mam zrobić. Oboje na siebie patrzyli. Trochę dziwnie wyszło...
- Scarlett kochanie! - chłopak chyba nareszcie się ocknął, podszedł do mnie, podniósł i obrócił
- Cześć Rossy! - pocałowałam go
- Jak ja się za tobą stęskniłem! Ale co ty tu robisz?
- Właśnie chciałam ci o tym powiedzieć. To długa histo... - niedokończyłam bo spojrzałam się na brunetkę która stała przy drzwiach chyba nie do końca wiedziała jak się zachować - ...A może przedstawisz mi swoją koleżankę?
- A zapomniałem.. To jest Whitney Scott moja przyjaciółka z dzieciństwa. Whitney to jest moja dziewczyna Scarlett Blue. - podałyśmy sobie dłoń
- Hej. Cieszę się, że mogę cię poznać. Ross dużo mi o tobie opowiadał..
- Mi również miło...
- Taaa..To ja może już pójdę.. - dziewczyna odwróciła się w kierunku drzwi - To pa!
- Ej Whitney może wpadniesz jeszcze dzisiaj co? - odezwał się Ross
- A no nie wiem...Jestem trochę zmęczona. Z resztą masz co robić. - uśmiechnęła się do mnie - A i dzięki za fajny dzień na plaży..To narazie! - wyszła z pokoju
- Byliście na plaży?
- A tak. Nudziło nam się...Nawet nie wiesz jak się stęskniłem!!! - zaczął się do mnie przybliżać
- Taa właśnie widzę jak tęskniłeś..Dlatego tak rzadko dzwoniłeś?
- Kochanie nie bądź zła to tylko przyjaciółka...
- Wiem...Jestem trochę przewrażliwiona i zmęczona.
- To może ja zrobię tak, że nie będziesz? - uniósł dwukrotnie brwi a następnie zaczął namiętnie mnie całować. Chwilę później oboje znaleźliśmy się już na łóżku...
___________________________________________________________________________________
*30 stycznia 2014*

  Obudziłam się w ramionach mojego blondaska, który jeszcze słodko spał. Nie chciałam go budzić, więc po cichu 'wyrwałam' się z jego objęć i udałam się do kuchni, w której urzędowała już Rydel...
- Hej Delly! - mocno przytuliłam przyjaciółkę tak, że ta prawie upuściła z rąk patelnię
- O matko! Spokojnie.. - odłożyła ją już na miejsce - Okey. Teraz możesz...
- Aaaa!!! Tak się za tobą stęskniłam!!
- Ja za tobą też! Mam ci tyle do opowiedzenia. Ale kiedy przyjechałaś?
- Wczoraj pod wieczór. Nie było cię chyba w domu..
- No nie. Byłam z Ratliffem w takim nowym klubie, więc wiesz...
- Uuu tylko z Ellem?
- Tak! Ale między nami nic nie ma. On jest jak brat, a ja nie będę spotykała się z bratem.
- Oj ale ty jesteś...
- Mniejsza o to. Opowiadaj jak w Paryżu i dlaczego wróciłaś tydzień szybciej?
- Paryż cudowny! A wróciłam szybciej, ponieważ ta sprawa z Ross'em nie dawała mi tam żyć i z resztą znudziło mi się chodzenie po Paryżu w taką pogodę...
- Ale grunt, że jesteś już w domu!
- A ta nowa koleżanka to...
- Wiedziałam że o nią spytasz. Poznałyście się już?
- Tak wczoraj. Trochę dziwnie wyszło, bo jak weszli do pokoju to się łaskotali..
- Ajć...
- No wiem. Dziwnie się poczułam, bo nie spodziewałam się takiego czegoś, ale skoro Ross mówi, że to tylko przyjaciółka to okey.
- Nie musisz się o nią martwić. Przyjaźniła się z Ross'em jak byli jeszcze dziećmi. Są nieźle zżyci ze sobą.
- Tak wiem. Ale potem mi ten cały tydzień tak jakby 'odpracował'..
- Oo..Nie wnikam w szczegóły. - obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Um..A twojej mamy nie ma? Zwykle o tej godzinie ona siedzi w kuchni.
- Nawet nie zgadniesz. Znalazła sobie pracę!
- Pracę? A po co?
- Nie mam pojęcia. Pracuje w jednej z najlepszych cukierni w LA. Jednak odkryła swoją pasję. Stwierdziła, że nie będzie wiecznie siedziała w naszym show-biznesie.
- No i dobrze. Przynajmniej robi to co kocha. - do kuchni przyszła Vanessa
- Hej Rydel! Tęskniłaś? - szatynka mocno przytuliła dziewczynę
- Za tobą no ba! Kto by nie tęsknił.. - zaczęłyśmy się śmiać i plotkować o różnych sprawach aż do kuchni wpadli chłopacy
- No no widzę, że tutaj ploty, a śniadanie leży nie zaczęte.. - zaczął Rocky
- Haha sam sobie zrób śniadanie kochanie.. - dogryzła Vanessa
- Ale wy to lepiej robicie dziewczyny.. - zaczął się podlizywać Ell
- Dobra dobra. Wy już tyle nie gadajcie tylko siadać i zaraz coś wam tu zrobię.. - zaśmiała się blondynka. Po kilku minutach wszyscy siedzieli już przy stole i jedli pyszne omlety..
___________________________________________________________________________________
 Zanim się obejrzałam było już południe. Wcześniej byłam cały czas w domu i rozpakowywałam wszystkie rzeczy. Następnie udałam się do Ross'a..
- Hej Rossy.. - przywitałam się i dałam mu długiego całusa
- Hej..Mmm tak to ja mogę częściej. - uśmiechnął się  - Słuchaj Scar, mam nadzieję, że nie masz nic do Whitney?
- Nie, dlaczego pytasz?
- Tak po prostu...Wiesz ona jest moją..
- ..Ross. Ja wiem, że jest dla ciebie ważna i tak dalej i tak dalej. Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć.
- No dobra. Ale wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza?
- Hm...
- Wiesz, że nie lubię się bawić w tą grę?
- Wiem. Bo zawsze przegrywasz!
- O nie! Nie tym razem kotku! - uśmiechnął się złowieszczo, podniósł do górę i rzucił na łóżko, po czym sam się na mnie położył - Powiedz, że kochasz mnie najbardziej i że jestem najprzysztojniejszym chłopakiem na całym świecie!
- Chyba w snach..
- Oj kochanie nie ładnie tak ze mną zadzierać..
- Nie boję się ciebie.
- No to zacznij..
- Złaź ze mnie. Ciężki jesteś!
- Chwila chwila mówiłaś coś? Chyba nic nie słyszałem, a może coś z ''kocham'' i ''najpszystojniejszy''?
- Nie dasz za wygraną co?
- Niee!
- Ross. Jesteś najprzystojniejszy na świecie i bardzo bardzo bardzo Cię kocham!
- No i to mi się podoba kochanie. - uśmiechnął się zwycięsko i namiętnie pocałował - Jesteś taka słodka.
- Oj wiem...
- Ej słuchaj Ross, ja... - do pokoju nagle weszła Whitney, która trzymała w rękach jakieś pudełko - ...Um. Ja przepraszam. Nie wiedziałam, że wy....Już wychodzę!
- Nie! Whitney! Czekaj, my nic nie robiliśmy! - chłopak szybko wstał ze mnie i podszedł do brunetki. Ale dlaczego właściwie tak szybko zareagował? Przecież lubi takie rzeczy i to niby ja jestem ta najważniejsza..Trochę mi przykro z tego powodu
- Ale ja nie chcę przeszkadzać..
- Nie przeszkadzasz prawda Scar?
- Skąd! Ja z resztą miałam iść do Rydel, bo mnie chyba wołała.. - nie chciałam się czuć dziwnie w jej towarzywie więc skłamałam i pobiegłam na dół. Na moje szczęście Vanessa akurat wychodziła, więc poszła z nią...
- Wiesz Ross trochę się teraz głupio czuję. Może ja nie powinnam tak często tutaj przychodzić?
- Przestań. Musisz po prostu się lepiej z nią poznać...
- Możliwe..Patrz co znalazłam. - pokazała chłopakowi fioletowe pudełko
- Super! To jest takie..Co to jest?
- Moje pudełko ze zdjęciami. Szukałam go ostatnio i wreszcie znalazłam! Są tu nasze zdjęcia kiedy byliśmy mali...
- Fajnie. Byłem taki śliczny..
- A ty tylko o jednym.. - przez dłuższy czas oboje oglądali zdjęcia z których mieli niezły ubaw. Były tam zdjęcia z dzieciństwa, ale i nie tylko.
- A kto? - chłopak wskazał na wysokiego bruneta stojącego obok dziewczyny
- Yyy...To.. - brunetce momentalnie z oka popłynęła łza, którą od razu starła
- Ej co jest? Whitney?
- Nic...
- Taa jasne. Powiedz.
- Bo ten chłopak to..To jest mój były...
- Oj..Ale to tylko były przecież chyba już o nim zapomniałaś? Widać że to było już trochę dawniej bo wyglądasz inaczej i masz inny kolor włosów...
- To nie było aż tak dawno. To znaczy zdjęcie tak. Bo dwa lata temu..
- Ale?
- Chodziłam z nim. Właściwe to na początku się przyjaźniliśmy. Jak zaczęłam chodzić do nowej szkoły to chłopacy mnie zaczepiali i gadali dziwne rzeczy na mój temat. A on niby był taki jak oni ale obronił mnie przed nimi..Zakochałam się w nim i nie długo potem byliśmy parą...No i minęło gdzieś tak pół roku i się zaczęło... Była impreza i no wiesz alkohol i głupie zabawy. Grali w rozbieranego. Ja nie grałam bo nie przepadam akurat za tą grą tylko siedziałam u niego na kolanach i się przyglądałam..Później poszliśmy się przejść gdzieś do lasu czy to był nawet park leśny, nie wiem.. No i on się zatrzymał, powiedział mi kilka miłych słów i zaczął mnie całować. Wiesz z początku podobało mi się to no bo w końcu często się całowaliśmy i tak dalej, ale jemu to chyba nie wystarczyło... Całował mnie po szyi,a rękami zaczął zjeżdżać coraz niżej..Myślałam że tak sobie tylko żartuje, ale to nie był żart. Zaczął powoli rozpinać mi bluzkę i wszędzie mnie dotykał. Przestawało mi się to podobać więc go opieprzyłam. A on tylko powiedział: ''Dzisiaj jesteś tylko moja kochanie...'' Strasznie się przestraszyłam. Mówiłam mu że nie chcę i w ogóle, ale on się tym nie przejmował. Zaczął mnie coraz bardziej całować i  dotykać. Byłam bez szans. Próbowałam się oczywiście bronić, ale to było zbyteczne. On miał dużo więcej siły ode mnie... Zaczął mnie rozbierać a ja tylko krzyczałam i usłyszałam z jego ust tylko takie słowa..
                - Jak będziesz cicho i nie będziesz się tak kręcić to będzie mniej bolało.. - oczywiście zaczęłam się jeszcze bardziej wyrywać - Uspokój się! Kochanie przecież to nic strasznego. Będzie fajnie. Zaufaj mi... - Uśmiechnął się złowieszczo i zdejmował ze mnie kolejne ciuchy. Nawet nie wiem kiedy byłam już cała rozebrana.. Miałam dość. Nie mogłam już wymówić żadnego słowa i nie miałam siły się dalej wyrywać. Modliłam się tylko żeby zostawił mnie już w spokoju..Ale tego nie zrobił... Później zrobił to...
- Whitney ja...
- Nie! To nie koniec...Jak już 'to' skończył to głupio się tylko uśmiechnął i zawiózł mnie do domu. Nie miałam nic nikomu mówić. I nie powiedziałam. Nigdy. Tylko jedna moja przyjaciółka o tym wiedziała no i teraz ty...Ja nie mogłam nic zrobić..Później dobrze się stało bo się wyprowadziłam...
- Whitney czy to było tylko raz?
- Czy zgwałcił mnie tylko raz? Dwa razy...
- Czemu nie zgłosiłaś tego na policję?
- Bo by mi nie uwierzyli.
- Jak to?
- A co miałam im powiedzieć? Mój chłopak zgwałcił mnie w lesie a potem u siebie w domu? By się tylko śmiali. Z resztą nie chciałam mieć z nim do czynienia. Później się tylko dowiedziałam, że złapali go, bo znaleźli u niego marihuanę..I wiem, że wylądował w pace..
- Matko zabiłbym tego gnoja!
- Też miałam ochotę go zabić...Ale...
- To czemu masz jeszcze jego zdjęcie?
- Zostało..I niech leży. Wtedy jeszcze był dobrym chłopakiem. Dopóki nie poznał swojego kumpla..Jedno zdjęcie może zostać.. - z oczu dziewczyny zaczęło płynąć coraz więcej łez. Chłopak widząc to podszedł do niej i mocno ją przytulił
- Nie martw się. Przy mnie jesteś bezpieczna. Nikt nigdy już ci nie zrobi krzywdy...
___________________________________________________________________________________

Hejka miśki! I jak tam? Bo u mnie to powiedzmy, że dobrze. W poniedziałek do szkoły..Rozleniwiłam się strasznie przez te dwa tygodnie, ale napisałam już chociaż pod koniec rozdział. Tak jakoś nie mogłam się za niego zabrać. Ale go napisałam i tak szczerze to wyszedł trochę dramatycznie. Sama nie wiem czemu. Miał wyglądać zupełnie inaczej, ale miałam dzisiaj taki dziwny dzień i tak wyszło. A tak w ogóle to pomysł na rozdział nie był mój tylko kogoś innego. I dziękuję za to <33 Myślę, że źle nie wyszło. Mam nadzieję, że się podoba :* No to chyba wszystko.. A i teraz jeszcze jedna sprawa, bo zaczyna się nowe półrocze, którego nie mam zamiaru zawalić no i oczywiście egzaminy. Także nie wiem jak to będzie z rozdziałami. Wiem na pewno, że nie będą one dodawane często...Dobra to tyle. Bardzo ładnie proszę o komentarze :D Kocham Was! <33




~Olivia~

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 38

Nagła zmiana planów
 

[...] Do pokoju weszła Rydel. Rozejrzała się i usiadła obok blondyna na łóżku. Wzięła kostkę od gitary i zaczęła się nią bawić co chwila spoglądając na brata...
- Um...Delly?
- Hm? - spojrzała na niego
- Dobrze się czujesz?
- Tak..A niby dlaczego miałoby być inaczej?
- No nie wiem. Przychodzisz tak jakby nigdy nic i zaczynasz bawić się kostką... - dziewczyna nic na to nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się i wróciła to wcześniejszej czynności - ...Dobra. Serio to czego chcesz?
- Jeju nie mogę posiedzieć z moim kochanym braciszkiem w pokoju? Żebyś jeszcze ze mną gadał to byłoby fajnie.
- Gadam z tobą cały czas i dochodzę do wniosku, że naprawdę czegoś chcesz...Może chcesz się poradzić w sprawie chłopaka??
- Yyy..Co? Nie...Z tobą akurat nie. Na takie tematy wolę rozmawiać z twoją 'dziewczyną'.. - położyła nacisk na słowo 'dziewczyna' co bardzo zdziwiło chłopaka
- Dobra...Dlaczego tak dziwnie to powiedziałaś? Chodzi o Scarlett?
- Może...Ale nie tylko. Chodzi bardziej o Whitney.
- Aha. A co z nią jest coś nie tak?
- Nie chodzi o to. Przecież wiesz że zawsze ją lubiłam, ale chodzi o ciebie.
- Rydel weź się zdecyduj czy chodzi o mnie, Whitney czy o Scarlett...
- To ma związek z wami wszystkimi.
- Zagaduję, że chodzi o to, że............Dobra poddaję się. Nie lubię twoich głupich zagadek więc powiedz po prostu o co chodzi...
- Bo widziałam jak dzisiaj na nią patrzałeś i...
- Jezu...
- ...Nie przerywaj mi!
- Spoko. Nie denerwuj się tak.
- Słuchaj Ross widziałam jak dobrze się z nią bawiłeś. I nie mówię, że od razu zerwiesz ze Scar tylko że...
- Do rzeczy!
- Ona ci się podoba?
- Co?!!! Niee... Jest ładna i w ogóle, ma fajny charakter i ...Ale ja kocham Scar! I nic tego nie zmieni. A to że strasznie się za nią stęskniłem nic nie znaczy. To tylko przyjaciółka!
- Mam taką nadzieję. Wiesz że Scarlett to moja przyjaciółka i raz ją już zraniłeś. Ross nie popełniaj znowu tego samego błędu...
- Spokojnie. Jestem rozsądny. I naprawdę na nikim innym mi tak nie zależy jak na mojej dziewczynie!
- A do prawdy? A zadzwoniłeś do niej dzisiaj, żeby się nie martwiła?
- Jasna cholera! Zapomniałem!
- Tak jak myślałam...
- Już do niej dzwonię... - blondynka wstała i ruszyła ku wyjściu, ale chłopak ją zatrzymał - Dell? Nie mów Scarlett narazie nic o Whitney, okey?
- Dlaczego?
- Bo nie chcę, żeby była zazdrosna...
- Ona nie jest głupia. Skapnie się, że kłamiesz. Lepiej jej powiedzieć. Wiesz że twoje kłamstwa zawsze prowadzą do kłótni.
- Dobra, powiem jej... - dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła. Ross sięgnął po telefon i zadzwonił do brunetki...
___________________________________________________________________________________
*Paryż - godzina 4.48*
 Dziewczynę obudził dzwoniący telefon na jej szafce nocnej. Zerwała się ze snu i szybko odebrała..
- Halo? - ziewnęła
- Hej kochanie. Obudziłem cię?
- Nie skąd..Jest prawie piąta, ale przecież ja nie śpię.. - powiedziała sarkastycznie
- Przepraszam, że dzwonię o tej godzinie. Bo wiesz w LA jest dzień.
- Wiem. Czekałam cały czas na twój telefon. Ross martwiłam się. Tak szybko się rozłączyłeś i nie wiem co jest grane.
- Już ci zaraz wszystko wytłumaczę. No chyba, że mam zadzwonić później?
- I tak już nie śpię, co za różnica..
- No to tak...Pamiętasz jak ci mówiłem o tej dziewczynie którą spotkaliśmy z Rockym na lotnisku?
- Tą co was kamerowała?
- Dokładnie. To ona właśnie zjawiła się u mnie w domu, dlatego się rozłączyłem.
- To ona taka ważna?
- Nie, ale przestraszyłem się że to ona o mnie pisała takie rzeczy.
- No dobra i co dalej?
- Ona okazała się moją przyjaciółką z dzieciństwa. Przyjechała z mamą do Los Angeles.
- O to fajnie. Cieszę się.
- Serio??
- Tak, a dlaczego nie? To twoja przyjaciółka z dawnych lat... No chyba, że mam być o nią zazdrosna?
- Wiesz ja lubię jak jesteś o mnie zazdrosna. Ale nie musisz. Ja się tylko z nią przyjaźnię..
- Fajnie. Wiesz co Rossy, ja zaraz zasnę, ale muszę ci coś powiedzieć ważnego...Albo nie. Sam zobaczysz jutr.
- No dobra... Dobranoc mała..
- Pa Rossy... - dziewczyna odłożyła telefon z powrotem na szafkę i udała się do łóżka, po czym od razu zasnęła...
___________________________________________________________________________________
*Los Angeles - tydzień później*

 Ross spał smacznie w łóżku gdy nagle obudziły go mocne uderzenia w drzwi. Zerwał się na nogi, wychylił głowę przez drzwi i zerknął na Rockyego, który stał z patelnią w ręku.
- Czy ciebie do końca pogrzało?! - oburzył się blondyn
- Mnie? A to dlaczego?
- Po jaką cholerę walisz mi tą durną patelnią w drzwi?!
- Uspokój się! Chciałem zawołać cię na śniadanie wasza wysokość. Jest już po dwunastej a ty jeszcze lulasz. Ross ogarnij się. Jesteś już dorosły i powinieneś wziąć się za siebie...
- A tobie co tak nagle przyszło na takie rozmowy? Ty zawsze byłeś taki jak ja.
- Moja dziewczyna ma jednak na mnie dobry wpływ.
- No tak. Kulturę to ona ma i w ogóle. Ale jak się co tydzień w klubach chleje to..
- Co jakiś czas można..Dobra schodź na to śniadanie.
- Już idę.
- Twoja przyjaciółeczka jest na dole jakby co..  - blondyn tylko się uśmiechnął i od razu był już na dole..
- Hej Whitney! - przywitał się
- Hejka śpiochu. - zaśmiała się
- Wiem że długo spałem, ale miałem wczoraj ciężką noc..
- Ciekawe jaką? - wtrącił Rocky
-  Nie twój interes..Ej Whitney, może przejdziemy się dzisiaj na plażę?
- Byłoby fajnie. Akurat nie mam na dzisiaj innych planów.
- To super! Tak za godzinę.
- Okey..
  Ross w spokoju zjadł śniadanie i poszedł się przygotować do wyjazdu. Po około pół godziny czekał pod hotelem w którym mieszkała dziewczyna i razem pojechali na plażę...Rozłożyli rzeczy pod niewielkim parasolem w miejscu gdzie nie było aż tylu ludzi. Ross od razu wziął deskę i ruszył do wody. Brunetka natomiast skorzystała z okazji i zaczęła się opalać...
- A ty co tak leżysz? Do wody! - krzyknął blondyn i ochlapał dziewczynę
- Aaaa!! Zgłupiałeś?! Zimno..
- No to zaraz będzie ciepło! Chodź ze mną popływać. Samemu tak nudno...
- To masz problem. Ochałapałeś mnie tą zimną wodą to teraz spadaj.. - udała 'focha' i odwróciła się
- Weź się nie obrażaj. Bo sam zadziałam. - szturchnął ją kilka razy, ale brunetka nic sobie z tego nie zrobiła, więc chłopak wziął ją na ręce i poszedł do wody.
- Jak to zrobisz to wiedz, że będziesz miał przerąbane.
- Wiesz co mała, jakoś się ciebie nie boję. Teraz jestem od ciebie o dużo silniejszy niż kiedyś jak się na mnie wyżywałaś..
- Tak wiem. Zawsze obrywałeś... - zaśmiała się
- To teraz muszę się odegrać.. - nic już dalej nie powiedział tylko zanużył się z dziewczyną do wody..Z początku zaczęła się na niego drzeć ale już po chwili pływali w spokoju razem. Po dłuższym czasie wyszli z wody i zrobili sobie mały piknik na kocu.
- To jak tam szukanie pracy?
- Dobrze...Jestem teraz jako praktykantka w tutejszej redakcji...
- To fajnie.. Widzę , że już się nieźle zaklimatyzowałaś w LA.
- Tak. To naprawdę fajne miasto. Chciałbym tu już zostać. Ale za rok i tak na studia..
- Idziesz na studia?
- Tak Ross.. Ja nie jestem super gwiazdą. Muszę z czegoś żyć, ale nie wiem czy nie pojadę do Nowego Jorku.
- Oj tam... Ty sobie wszędzie poradzisz.
- Dzięki..A jak tam twoja no dziewczyna?
- Jeszcze tydzień będzie w Paryżu i potem przyjeżdża.
- Pewnie za nią tęsknisz?.
- Trochę. Myślałem, że będę bardziej tęsknił. Gdyby nie ty.
- Ja?
- Tak ty. Bo dużo czasu spędzam teraz z tobą i w ogóle nie myślę o tym, że jej nie ma...Wiesz, bardzo mi ją czasem przypominasz...Macie w sobie coś takiego specjalnego...
- Dziękuję Ross. Cieszę się, że mam ciebie. Czasem wydaje mi się, że ludzie mnie po prostu nie lubią.
- Czemu? Przecież jesteś śliczna i zabawna, no i potrafić nieźle uderzyć. A tak w ogóle to dziękuję, że mnie walnęłaś w wodzie.- odparł z sarkazmem
- Proszę bardzo. Ale serio..Nie spotkałam jeszcze takiego chłopaka z którym dogaduję się tak dobrze jak z tobą. Szkoda, że zerwaliśmy....Um. Przepraszam. Nie powinnam tak mówić. Wiem, że masz dziewczynę którą bardzo kochasz...
- Nic się nie stało...Bylibyśmy świetną parą...
- Taaa...Dobra zbierajmy się. Robi się już chłodno..
- To chodź. - szybko się ze wszystkim zwinęli i udali się do domu.
___________________________________________________________________________________
*Dom Lynch'ów*
 
  Ross i Whitney szybko znaleźli się w domu chłopaka. O dziwo nikogo nie było ani w salonie ani w kuchni. W progu stały tylko dwie duże walizki... Oboje nic sobie z tego nie zrobili tylko udali się do pokoju blondyna...
- Nikogo nie ma w domu? To trochę dziwne... - zapytała nagle brunetka
- No właśnie. Zwykle nigdzie nie wychodzą. Zawłaszcza teraz kiedy mamy wolne od koncertów i takich tam...Ale Rocky chyba jest w domu bo wydawało mi się, że go słyszałem i jeszcze kogoś. Dziwne...
- A te walizki?
- Nie wiem...Może to twoje?
- Hahahahaha jeszcze nie dostałam propozycji zamieszkania tu. Z resztą kto w ogóle powiedział, że bym chciała. - spojrzała na blondyna
- No wiesz... To za karę.. - zaczął mocno ją łaskotać jednocześnie wchodząc do pokoju
- Ross przestań! - weszli oboje do pokoju, w którym ktoś siedział. Ross momentalnie zaprzestał wcześniejszej czynności i stanął jak wryty
- Scarlett? Co ty tutaj robisz?
- Cześć Rossy...
___________________________________________________________________________________

 Witajcie moi kochani!!! Wracam do was z nowym rozdziałem. Wiem, że mówiłam, że będę dodawała częściej bo mam ferie i mam 'niby' więcej czasu na pisanie. Ale powiem wam że to nie prawda. Wręcz przeciwnie, nie mam w ogóle czasu i weny... Ten rozdział napisałam bo mi się akurat nudziło. Ale myślę, że źle nie jest. Proszę tylko o waszą opinię, ponieważ tylko ona trzyma mnie na duchu... No to byłoby chyba na tyle. Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział, bo w tym ostatnim tygodniu muszę jeszcze skończyć projekt na angielski i nie wiem czy się wyrobię z napisaniem rozdziału.. I takie, żeby nie było nudno: Jak myślicie jak zareaguje Scarlett na widok niezręcznej sytuacji? ... To tyle. Trzymajcie się moje miśki! Kocham Was! <33



~Olivia~

środa, 22 stycznia 2014

Liebster Award!!!

 Hejka! Na samym początku chciałabym podziękować Julii Hejnar, Monic Emily Bryan, La Stars, Boody Mary, Black Angel, Beci Brzezińskiej, Emilii Świątek oraz CrzyStpdLuv za nominację do Liebster Award! Zaskoczyłam mnie ta nominacja. Chociaż już kiedyś byłam nominowana. Ale serdecznie Wam dziękuję kochane! <33
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera . Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytanka od Julii:

1) Jaki jest Twój ulubiony kolor ?
      Żółty i różowy 
2) Jak masz na drugie imię ?
 Nie mam drugiego imienia
3) Wolisz czytać książki czy oglądać filmy ?
 Zdecydowanie filmy. Chociaż też lubię czytać książki ( oprócz tych nudnych lektur ze szkoły)
4) Dlaczego postanowiłaś założyć bloga akurat na ten konkretny temat ?
 Ponieważ zawsze chciałam pisać i postanowiłam założyć bloga właśnie o R5, ponieważ dużo o nich wiem i są moją inspiracją. A pisząc opowiadanie właśnie o nich czasem wyobrażam sobie jakbym była obok nich, chociaż tak naprawdę nie mogę się z nimi spotkać :)
5) Jakie masz zainteresowania ?
 Malarstwo, aktorstwo, dziennikarstwo i pisanie opowiadań
6) Jaki jest Twój ulubiony przedmiot w szkole ?
 Angielski i plastyka
7) Masz rodzeństwo ? Jeśli tak to starsze czy młodsze ?
  Mam młodszego brata
8) Masz jakieś ulubione zwierzę ? Jeśli tak to dlaczego akurat to ?
   Nie mam ulubionego zwierzęcia. Lubię dużo zwierząt.
9) Co zazwyczaj robisz w weekendy ?
    Przeważnie staram się napisać rozdział
10) Jakie jest Twoje życiowe motto ?
  ''Nigdy się nie poddawaj''
11) Jakie dotychczas kraje miałaś okazję odwiedzić ?
Niemcy i Słowację
Pytania od Monic: 

1)Twoje ulubione buty to...?
Botki i szpilki
2)Co lubisz u facetów?
Zabawny, wrażliwy charakter i szczerość
3)Czego słuchasz gdy jest ci smutno?
Piosenek R5, które zawsze poprawiają mi humor
4)Jaka jest twoja ulubiona pora roku?
Lato
5)Lubisz gotować? Jeżeli tak to co ?
Nie jestem mistrzem gotowania i nie za często przesiaduję w kuchni :)
6) Wolisz deszcz czy śnieg?
Raczej śnieg
7) Jaki jest powód dla którego powinnam czytać twojego bloga?
Ponieważ nie piszę tego bloga tylko dla siebie i chciałabym żeby inni docenili to co chciałabym tam przekazać. Staram się pisać ciekawe i zabawne opowiadania :)
8) Lubisz czytać książki?
Tak
9)Czego nie lubisz robić?
 Sprzątać
10)Jakie lody lubisz najbardziej?
Czekoladowe
11) 'Saga zmierzch' czy 'igrzyska śmierci' ?
'Igrzyska śmierci '

Pytania od La Stars:
1. Ulubiony kolor?
Różowy i żółty
2. Gwiazda z która masz najwięcej wspólnego?
 Tak właściwie to nigdy się nad tym nie zastanawiałam...Nie mam pojęcia..Może Demi Lovato :) 

 3. Ulubiony blog?
 Hm...Wszystkie blogi mają w sobie coś specjalnego i oryginalnego. I nie chcę tak od razu wybierać. Ale kocham bloga mojej najlepszej przyjaciółki! <33

4.  Ulubione zajęcie?
Najlepiej spanie heh :) Ale tak oprócz tego to malowanie, pisanie opowiadań oraz wkurzanie ludzi :)

5. Co robisz w wolnym czasie?
 Staram się go poświęcać na napisanie rozdziału.

6. Czy wyjechałaś kiedyś do innego kraju? Jak tak to gdzie?
 Tak. Do Niemiec do Berlina.
 
7. Kto jest twoim największym idolem?
 Demi Lovato i Ross Lynch

8. Ulubiony przedmiot?
 Plastyka i Angielski

9. Ulubiony sklep?
 Reserved
10. Ulubione perfumy?
Nie wiem. Nie mam akurat swoich ulubionych :)

11. Ulubione jedzenie? :)
 Pizza i wszystkie rodzaje słodyczy :) 

Pytania od Bloody Mary:

1Czy lubisz neonowe kolory?
Uwielbiam 
 
2Jakie jest twoje ulubione zwierze?
 Nie mam ulubionego
 
3Jesteś R5er?
Oczywiście
 
4Czy należysz do jakiegoś fandomu? jak tak to jakiego?
Tak. R5er i Lovatic
 
5Czy lubisz spędzać wolny czas z przyjaciółmi?
Kocham! 
 
6Twój ulubiony film?
Armagedon i Pitch Perfect 
 
7Oglądasz A&A?
 Tak
 
8Byłeś/aś kiedyś już na jakimś koncercie?
Niee...Ale chciałabym w lutym pojechać...
9Czy uważasz życie za dar od Boga?
Raczej tak...
10Ulubiony smak lodów?
Czekoladowy
11Marzyłaś kiedyś o księciu na białym koniu?
Hahaha akurat niee... 
 
Pytania od Black Angel:
 
1. Wolisz czytać czy pisać?
Raczej pisać :) 
2. Ulubiony przedmiot? (szkoła)
Angielski i plastyka
3. Czy masz jakieś zwierzątko?
Mam kotka 
4. Ulubiony gatunek filmowy.
Komedia
5. Lubisz Pikachu?
Nie specjalnie
6. Jakiego zespołu słuchasz poza R5?
One Direction
7. Gdybyś maił/a jedno życzenie; co to by było?
Wyjechać do USA i tam zamieszkać robiąc to co kocham :) 
8. Ulubiona książka?
Staying Strong
9. Ulubiony film?
Armagedon, Pitch Prefect
10. Serial którego nienawidzisz?
Nie mam chyba takiego
11. Lubisz mange?
Tak 
 
Pytania od Beci Brzezińskiej:
 
1. Jak masz na drugie imię ? 
Nie mam drugiego imienia
2. Ulubiona potrawa ? 
Lasange
3. Jakiej muzyki słuchasz ?
Pop, Rock...
4. Ulubiona piosenka R5 ?
If I can't be with you, Pass me by i One last dance :)  
5. Rurki czy dresy ?
Rurki
6. Ulubiona osoba z R5 ?
Kocham wszystkich
7. Ulubione słowo ? 
Słodki albo Kur*a
8. Lubisz czytać książki ? Jak tak to jakie ? 
Lubię czytać różne książki
9. Ulubiony kolor ? 
Żółty i różowy
10. Ulubiony sport ?
Piłka ręczna, łyżwiarstwo
11. Twój idol ? 
Demi Lovato, cały zespół R5 
 
Pytania od CrzyStpdLuv:
 
1. Wolisz kolor czarny, czy biały?
Biały
2. Jakie imię najbardziej Ci się podoba? (Nie musi być polskie)
Demetria
3. Czy możesz nazwać się patriotą/tką?
Yyy...Powiedzmy że tak...
4. Czym inspirujesz się, pisząc rozdziały?
Nie mam inspiracji pisząc rozdziały. To co przyjdzie mi do głowy to piszę. Nawet nie wiem skąd to biorę bo na pewno nie z własnego życia...
5. Pijesz kawę?
Tak
6. Jaka gwiazda jest dla Ciebie inspiracją? (Chodzi o osiągnięcia, gwiazda z której śmiało każdy może brać przykład)
Inspiracją dla mnie jest Demi Lovato, ponieważ ona bardzo dużo przeszła w młodszych latach, walczyła z anoreksją i bulimią i miała dużo problemów w szkole i do tego przyszły jeszcze problemy w show-biznesie. Według mnie może ona być inspiracją i podporą dla każdego, ponieważ kiedy było źle ona się nie poddała i nadal sama wspiera swoich fanów w trudnych sprawach.  No i oczywiście cudownie śpiewa, gra i pomaga w akcjach charytatywnych.
7. Ulubiony zimowy sport?
Łyżwiarstwo
8. Kiedy masz urodziny?
25 czerwca 
9. Jedziesz na koncert 5 lutego?
Niestety niee...:(
10. Lubisz oglądać horrory?
Nie zbyt...
11. Masz przyjaciela, na którym zawsze możesz polegać?
Oczywiście
 
Pytania od Emilii Świątek:

1. Lubisz zwierzęta? 
Tak
2. Jaki jest twój ulubiony aktor/aktorka?
Ross Lynch, Mila Kunis
3. Jakiej muzyki lubisz słuchać?
Różnie...
4. Masz swoją ulubioną książkę? Jeśli tak, to jaką i dlaczego akurat tą? 
Staying Strong - ponieważ jest to książka która może mi pomóc w życiu...
5. Jaki typ filmów lubisz oglądać?
Komedie
6. Co wolisz bardziej - tańczyć czy śpiewać?
Hmm...W tym i w tym jestem kiepska, ale raczej śpiewać :) 
7. Jakie jest twoje największe marzenie?
Wyjechać do USA :) 
8. Ulubiona wokalistka/ta? 
Demi Lovato, Cher Lloyd
9. Co cię zainspirowało do pisania bloga?
Tak właściwie to nic. Po prostu zawsze to lubiłam i tak mi się wzięło na założenie bloga...
10. Skąd czerpiesz pomysły na swoje opowiadania?
Z głowy. Czasem z jakiś filmów lub książek :) 
11. Często się poddajesz?
Staram się jak najmniej :) 

No...To by było na tyle... Wiem, że w 'regulaminie' jest napisane, że trzba wyłonić 11 nominowanych i zadać 11 pytań, ale ja już tego nie będę robiła, ponieważ nie można nominować tych osób które nominowały ciebie, a większość osób, których czytam blogi już mnie nowminowało, więc nie jestem w stanie wyłonić 11 osób. Ale dziękuję tym aż 8 osobom za nominację. Jest to dla mnie naprawdę bardzo ważne. Cieszę się że w ogóle ktoś czyta mojego bloga. Z góry wszystkim dziękuję :) I przepraszam że nikogo nie nominuję teraz. Ale te blogi które czytam i obserwuję zasługują na nominację. 
A jeśli chodzi o rodział to powinien się on pojawić coś w weekend. Dlaczego nie wcześniej? A dlatego że moja kochana pani z angielskiego zadała nam projekt na ferie i musze go zrobić, a drugi powód jest taki że nie mam kompletnie weny..Ale postaram się napisać jak najszybciej... 
Kocham Was i dziękuję! <33

~Olivia~

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 37

Nie poznałem Cię!


  [...] Ross stał przed drzwiami tak już około 10 minut patrząc na dziewczynę, która nie wiedziała co ma robić...Na jej szczęście obok był Rocky i zapobiegł niezręcznej sytuacji...
- Yyy...Whitney? Tak? - zapytał i podał rękę brunetce
- Mhm... - kiwnęła głową uśmiechając się
- A możesz powiedzieć co tu robisz?
- Um... - chciała już odpowiedzieć, ale przerwała jej Stormie, która właśnie wpadła do domu
- Ooo kochanie już się zapoznałaś z chłopakami? To dobrze. Mama powiedziała, że zaraz dojedzie...Jak ja się za tobą stęskniłam kochana! - mocno przytuliła dziewczynę, co wywołało u braci kolejny szok
- Mamo... - zaczął zdziwiony jeszcze bardziej Ross
- Tak synku?
- Możesz powiedzieć o co tu chodzi?
- No jak to o co. To jest Whitney. Nie mów, że jej nie pamiętasz. Przyjechała do LA z mamą dwa dni temu, a dzisiaj zaprosiłam je do nas na kolację. A tak się składa, że spotkałam Whitney na zakupach to wzięłam ją od razu ze sobą...
- Dobra...Ale dlaczego mielibyśmy ją znać?
- Nie pamiętasz jej? Ty Ross? Przecież przyjaźniliście się od zawsze. I coś tam między wami podobno było... - blondyn spojrzał najpierw na mamę, a potem na brunetkę i jakby wszystko od razu mu się przypomniało
- Whitney...Whitney Scott? - spojrzał na nią, a dziewczyna kiwnęła głową - Byłaś naszą sąsiadką w Littleton. I to ty zawsze ratowałaś mnie z opresji w szkole. I zawsze chodziliśmy razem nad to oczko gdzie nam nie kazali...Nie wierzę! To naprawdę ty! - sam w to jeszcze nie mógł uwierzyć, ale aż podszedł do niej i mocno ją przytulił
- Tak Ross. Też za tobą tęskniłam ...
- Też cię teraz pamiętam. Nigdy nie chcieliście mnie nigdzie ze sobą brać... - wtrącił Rocky
- Wiesz Rocky, byłeś starszy i zawsze i tak na nas kablowałeś.
- Cieszę się, że już się poznaliście, a teraz może ktoś mi pomoże w zrobieniu kolacji?
- Yyy to ja może pokażę Whitney dom.. - powiedział Ross i zabrał koleżankę na górę
- A ja...Muszę szybko gdzieś wyjść. Kocham cię mamuś! - ucałował ją w policzek i szybko wybiegł z domu
- Tyle dzieci i nikogo do pomocy...Delly!!! - zaczęła krzyczeć na cały dom...
___________________________________________________________________________________
                                                                     *Centrum miasta*

- Riker długo tak będziemy chodzić? Nogi mnie już bolą..- narzekała Allyson siadając na pierwszej lepszej ławce
- Kochanie, dasz radę. Jeszcze muszę tylko z Dennym coś załatwić i już idziemy.
- Trzeba było iść z Rydel i Ellem na te zakupy..
- Ale ty wolałaś spędzić dzień z twoim chłopakiem..
- Jasne...Który i tak coś załatwia a ja chodzę za nim jak taki parobek.
- Dobrze już idziemy. Pojedziemy tam gdzie będziesz chciała. Tylko na chwilę przestań narzekać...
- Dobra. W takim razie chcę lecieć ...Do Włoch! O!
- Do Włoch? A co tam jest takiego fascynującego?
- No wiesz. Jest ciepło i ...Jest jedzenie...
- W Los Angeles też jest ciepło i jest jedzenie.
- O matko! Ale to są Włochy! Tam jest inna kultura i w ogóle. Scar jest w Paryżu to ja chcę do Włoch!
- Ale żeś się uparła z tymi Włochami. My chyba w trasę jedziemy do Włoch. To pojedziesz z nami.
- Ale ja chcę na wakacje!
- Ally! Przestań narzekać.
- To zabierz mnie do Włoch!
- Dobrze...Kiedyś...
- Grrr!! Z Facetami... - odwróciła się i poszła w swoją stronę
- Zaczekaj! Nie obrażaj się!
___________________________________________________________________________________
                                                                       *Pokój Ross'a*

- No więc tak. To jest mój pokój i... No, rozgość się. - uśmiechnął się i chciał usiąść na łóżku, ale potknął się o gitarę i przewrócił się na podłogę
- Nic ci nie jest? - dziewczyna momentalnie do niego podbiegła
- Niee...Od kiedy ta gitara tam stoi?
- Nie wiem. Ty powinieneś lepiej wiedzieć, to ty tu mieszkasz. - pomogła mu wstać i chwilę potem oboje siedzieli już na łóżku
- To Whitney...Co tu robisz?
- Przyjechałam z mamą bo miała do załatwienia jakieś sprawy związane z nową pracą. Chyba się tutaj przeprowadzamy..
- Czyli wyprowadzasz się z Littleton?
- Raczej z Chicago. W Littleton nie mieszkam już od 6 lat. Ciągle się gdzieś przeprowadzamy. W ubiegłym roku zmieniałam szkołę trzy razy. Mam nadzieję, że w LA zostaniemy dłużej. Z resztą jestem już pełnoletnia i mogę sama mieszkać, no ale z czego.
- Rozumiem cię. Jak chcesz mogę ci załatwić jakąś pracę.
- Nie nie. Sama sobie dam radę. Muszę najpierw zająć się szkołą, bo przez te przeprowadzki opuściłam się w nauce.
- Hahahaha zawsze byłaś kujonem.
- Który dawał ci ściągać mądralo.
- Wiem i jestem ci za to wdzięczny... A tak z ciekawości to czemu nas wtedy kamerowałaś? Wiem, że nie powinienem cię o to pytać ,ale tak nagle okazało się, że ktoś kogo podejrzewałem o śledzenie okazał się moją przyjaciółką z dzieciństwa
- Nie musisz się mi tłumaczyć...A tak serio to kamerowałam was bo mam takiego bloga o gwiazdach i piszę o nich różne rzeczy. No i jestem praktykantką, a tak właściwie to już chyba byłą praktykantką, bo się przeprowadzam, w redakcji w Chicago i powiedzieli, że mogli by rozgłośnić mojego bloga ale muszą mieć ciekawy materiał i kazali mi zrobić ciekawy reportaż o jakiejś młodej gwiazdce i z nagraniem no i resztę znasz...
- Czyli coś jednak miało być?
- No tak. Przepraszam, że wam wcześniej nie powiedziałam całej prawdy ale nie wiedziałam jak mam to zrobić...
- Spoko. Nic się nie stało. Trzeba było tak od razu. Wiesz po prostu ktoś chce mnie totalnie zniszczyć.
- Rozumiem. A pamiętasz to drzewo koło waszego domu?
- Jeszcze pytasz. To była moja ulubiona kryjówka przed rodzicami jak coś zbroiłem.
- Tak wiem. A ja zawsze musiałam się za ciebie tłumaczyć..
- Wiem byłaś kochaną przyjaciółką.
- Dzięki. I tam po raz pierwszy powiedziałeś mi że jestem ładna i pocałowałeś mnie. - dziewczyna spojrzała na niego, a on od razu się zarumienił
- Pamiętam to...Byliśmy dziećmi, a teraz..
- Jest tak samo. Nic się nie zmieniłeś. Co do charakteru, bo ogółem to wyprzytojniałeś.
- Ty też się zmieniłaś. Jesteś jeszcze ładniejsza i używasz błyszczyku, a zapewniałaś, że nigdy nie będziesz używała takich rzeczy...
- Tak tak. Ludzie się zmieniają. Może gdyby nie tamten wyjazd dalej bylibyśmy razem.
- Możliwe.  - chwilę na siebie jeszcze patrzeli i zaczęli dalej wspominać. Godzinę później zeszli na kolację, do której dołączyło jeszcze rodzeństwo Rossa, mama Whitney i Allyson. Po skończonej kolacji wszyscy się rozeszli. Pani Scott i Whitney jeszcze chwilkę zostały, a potem udały się do hotelu.
  Ross leżał na łóżku i myślał nad dzisiejszym dniem. Nie mógł uwierzyć, że po tylu latach spotkał swoja najlepszą przyjaciółkę. Z tego wszystkiego zapomniał zadzwonić do Scarlett. Wyjął telefon z kieszeni i już chciał zadzwonić gdy do pokoju nagle weszła...
___________________________________________________________________________________

Hejka moi kochani! Zacznijmy od tego, że mam dzisiaj bardzo dobry humor - sama nie wiem czemu, trochę mnie to nawet przeraża hehe - i napisałam dla was kolejny rozdział! Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak dla mnie jest dobry. Nie jest to rewelacja bo nic tak praktycznie się tam nie dzieje. Nie ma tylko głównej bohaterki, bo nie była mi ona tam potrzebna akurat. A jak wam sie podoba nowa postać opowiadania? Narazie jest to tylko słodka przyjaciółka Ross'a, ale wkrótce się to chyba zmieni. Nie będę już nic więcej mówić. Mam nadzieję, że rozdział się podoba dlatego liczę na szczere opinie w postaci komentarza. A ten rozdział to na taki początek ferii dla tych którzy od poniedziałku nie muszą siedzieć w szkole. Myślę, że przez te dwa tygodnie pojawi się kilka rozdziałów, bo będę miała czas żeby je pisać. Mam przynajmniej taką nadzieję :) No nic..Udanych ferii i dla tych którzy ich nie mają wytrwałości w szkole! :* 
Kocham Was miśki! <33

 
 ~Olivia~

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 36

Luwr, Wieża Eiffla, Notre Dame...I małe kłopoty na drugim końcu świata.



[...] Po wylądowaniu pojechaliśmy do naszego hotelu..Miałam pokój z Vanessą i jeszcze jedną taką koleżanką z klasy Julie. Rozpakowałyśmy się i zeszłyśmy do holu żeby zapoznać się z harmonogramem wycieczki, który przedstawiła nam pani Thomson. Po dokładnym omówieniu wróciliśmy do pokoi..Bo tak się składa, że był środek nocy. Tak więc od razu poszłyśmy spać...
                                                                                                                             ***
      Następnego dnia zrobili nam niezłą pobudkę...A tak dokładniej o 6.00 rano! Nie wiem nawet po co skoro na miasto i tak poszliśmy o 10.00. Tak czy inaczej od szóstej byłyśmy na nogach. Julie przez dobre czterdzieści pięć minut siedziała w łazience, a kiedy z niej wyszła wyglądała jak milion dolarów. Tak właściwie nie wiem po co ona w ogóle nakłada tyle tapety na twarz. Ma ciemną karnację i piękne czarne włosy. W ogóle jest cała śliczna i nie wiem po co się jeszcze tak maluje..A ciuchy..To można tylko pozazdrościć. Aż dziwne że nie ma chłopaka... Ale mniejsza o to. Tak jak było powiedziane wyszliśmy z hotelu punkt dziesiąta...Po zwiedzeniu kilku muzeów mieliśmy czas wolny. Mogliśmy pochodzić po sklepach itp. We trzy poszłyśmy do najlepszych sklepów w Paryżu, które niestety nie były na nasz budżet. Pochodziłyśmy jeszcze kilka godzin i wróciłyśmy do hotelu...
___________________________________________________________________________________
                                                                                          17 stycznia - Los Angeles

  [...] Chłopacy jeszcze przez chwilę przyglądali się dziewczynie z kamerą..Po chwili jednak owa dziewczyna spojrzała na nich i momentalnie wstała z miejsca i szybkim krokiem udała się w przeciwną stronę. Bracia ruszyli za nią...Dziewczyna widząc, że ktoś za nią idzie przyspieszyła i próbowała się schować... Jednak po bezcelowym szukaniu kryjówki stanęła pod ścianą, a chłopacy do niej podeszli...
- Dlaczego mnie śledzicie?! - oburzyła się, chowając kamerę do torby
- My?! - zapytał wielce zdziwiony Rocky
- Tak! Wy! To wy za mną cały czas idziecie!
- To ty cały czas się na nas gapiłaś! - wtrącił Ross
- A co patrzeć nie można?
- Można! Ale po co z tą kamerką, co? - wskazał na torbę, w której znajdowało się owe urządzenie
- Yyy...Tak sobie...Yy. Badałam teren.
- Żartujesz sobie?
- Boże Ross przestań! Większość osób chodzi z takimi rzeczami! - dziewczyna momentalnie zakryła sobie usta dłoniami, bo chyba zdała sobie sprawę z tego co właśnie powiedziała
- Chwila chwila...Skąd znasz moje imię? - zapytał zdezorientowany Ross
- Yyy..No ten.. Jesteś sławny...
- Słuchaj. Wiemy, że kłamiesz. Więc powiedz wreszcie prawdę, po co ci ta cholerna kamera?!
- Dobra. Nagrywałam was. Dla własnych potrzeb. Ale nie powiem jakich...
- A chcesz wylądować na policji? Nie wiesz co to prawa autorskie?
- Wiem co to jest. A czy każdy z waszych fanów i reporterów pyta was o zgodę? Nie! Więc proszę mnie tu nie oskarżać!
- Posłuchaj. Mam teraz mały problem w show-biznesie i ktoś po prostu chce mnie zniszczyć, więc nie dziw się, że tak reaguję.
- Twierdzicie że to ja?
- No wiesz...
- Aha. Wow...Nie znacie mnie, a oskarżacie o coś czego nie zrobiłam...
- Przepraszamy...Po prostu wyglądało to dosyć podejrzanie...
- Okey. Czyli mogę już iść? Trochę mi się śmieszy...
- Jasne... Ej chwila jak się nazywasz?
- Whitney.
- Spoko. Wiesz co wydaje mi się, że skąd  cię znam...
- Heh.. W swoim czasie się dowiesz Ross... - posłała im zwycięskie spojrzenie i poszła w swoją stronę
- O co chodziło Rocky? - zapytał blondyn
- Nie mam kompletnego pojęcia. Ale z nią jest coś nie tak...
- Dobra. Wracajmy do domu... - oboje ruszyli ku wyjściu
__________________________________________________________________________________
  Po długim spędzonym w centrum miasta dniu nareszcie mogłam odpocząć. Niby fajny dzień. Nie ma szkoły i nie muszę odrabiać lekcji, ale taki dzień wrażeń potrafi nieźle zmęczyć człowieka. Julie siedziała u koleżanki w pokoju na przeciwko, a ja i Van siedziałyśmy na łóżku... Czekałam na telefon od Ross'a który obiecał że zadzwoni. Denerwowałam się, ponieważ miał zadzwonić już tak właściwie wczoraj a jeszcze nie dostałam nawet wiadomości. A najgorsze jest to, że w ogóle nie odbiera moich telefonów. Przez tą całą sprawę z mediami wszystko mogło się stać. Nawet nie chciałam o tym myśleć...
- Scarlett? - szturchnęła mnie Vanessa
- Tak? - otrząsnęłam się nagle
- Przestań wgapiać się w ten telefon. Jak będzie chciał to zadzwoni. Może coś akurat załatwia. Wyluzuj i ciesz się wycieczką.
- No wiem, ale...
- Dobra. Mam cię dosyć. Obiecałaś mi i Ross'owi że nie będziesz się martwić i zaczniesz szaleć! I co? Siedzisz jak taka sierota z telefonem na łóżku i jeszcze brakuje tylko tego, żebyś się rozpłakała...Proszę cię. Zaszalejmy! Zróbmy sobie jakiś babski wieczór lub chodźmy do jakiegoś klubu...
- Masz rację. Jak będzie miał problem to zadzwoni. Ale może wtedy zróbmy sobie ten babski wieczór bo do klubu...
- Tak tak wiem. Nie znamy języka..
- Hahahahahahaha no właśnie. - szybko wszystko przygotowałyśmy i po chwili siedziałyśmy we trzy ( ponieważ Julie już do nas dołączyła) na podłodze z kieliszkami z winem i śmiałyśmy się z różnych głupot. A później zrobiłyśmy sobie jeszcze maseczki na twarzy...
                                                                                                                                ***
Po kilku godzinach fajnej zabawy o dziwo zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił się numer Rydel..
- Tak słucham? - odebrałam
- Scar?
- Ross? Dlaczego dzwonisz z tela siostry?
- Bo swój zgubiłem. Przepraszam że nie zadzwoniłem wczoraj ale miałem urwanie głowy. Z resztą jest taka dziewczyna i...
- Chwila! Co?!
- Nie chodzi o to. Na lotnisku taka dziewczyna cały czas nas obserwowała z kamerą i potem z nią gadaliśmy, ale dziwnie się zachowywała i nie wiem o co chodzi... Ale sprawa jest jeszcze nie wyjaśniona..
- Przykro mi...
- Poczekaj skarbie, bo Rocky mnie woła, bo chyba ktoś nas odwiedził... - chłopak coś tam jeszcze mówił, a tak właściwie szeptał - Co! To niemożliwe! ... - i nagle sygnał się urwał
  Odłożyłam telefon i siedziałam jak taki słup patrząc w jedno miejsce. Vanessa szybko do mnie podeszła..
- Co się stało?
- Nie wiem. Rozmawiałam z nim i nagle sygnał się urwał. Nie wiem co jest grane. Ale dzisiaj już na pewno nie zasnę...
___________________________________________________________________________________

Hejka moi kochani!  I jak wam minął pierwszy tydzień szkoły po świętach? Jeszcze jeden tydzień i ferie! Nareszcie! Bo już psychicznie nie wytrzymuję w tej szkole. Tam to tylko dobić potrafią hehe. A jeśli chodzi o rozdział to napisałam go, co przyszło mi z wielką trudnością..Jak dla mnie to jest taki..Dziwny. Nie wiem. Podobam mi się tylko ta akcja z tą dziewczyną, ale to moje zdanie. A i jeśli chodzi o tą dziewczynę. To nowa postać tego opowiadania. Jest już w zakładce Bohaterowie także można ją sobie zobaczyć. Nie będę mówiła szczegółów na jej temat, bo tego dowiecie się z przyszłych rozdziałów, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że nieźle namiesza w życiu rodziny Lynch'ów. A czy pozytywnie czy negatywnie, tego to się dowiecie wkrótce :) To tak mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i dlatego proszę o szczere opinie na ten temat :) I pytanka dla was: Czy nowa bohaterka może mieć coś wspólnego ze sprawą Ross'a? oraz Dlaczego Ross tak nagle się rozłączył ? - Wiem wiem. Glupie pytania, ale takie mi wpadły do głowy hehe :D ...Dla tych co mają za tydzień ferie, życzę żeby były jak najlepsze i, żeby ta zima przyszła hehe. A dla tych co mają dopiero później to życzę owocnej nauki i współczucia <33
Kocham Was miśki! <33 



~Olivia~

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 35

Coś co wynikło z niczego



[...] Po szalonym sylwestrze i urodzinowej imprezie Ross'a minęły już jakieś dwa tygodnie. Wróciłam do szkoły - ciekawe bo nauka mi lepiej idzie - Może dlatego że R5 od lutego zaczyna trasę koncertową i mają teraz dużo pracy.. Ross wrócił do normalnego trybu życia, czyli nadal gra w serialu i dostaje coraz więcej propozycji związanych z jego karierą aktorską. A co do reszty rodziny to Riker trochę ochłonął jeśli chodzi o wszystkie sprawy związane z koncertem. Rocky jak na razie ma cudowne życie, bo Vanessa jeszcze go nie zostawiła i cały czas go rozpieszcza, nocuje u niej co którąś tam noc i w ogóle tak wszystko osładzają że jest to już nie do wytrzymania, ale i tak ich kocham...Rydel umówiła się na randkę z tym naszym nowym sąsiadem i możliwe że coś z tego będzie, a Ratliff jak to on cały czas chodzi w dobrym humorze, no może nie wtedy kiedy Delly mówi o swoim nowym 'koledze'..Hm? Czyżby był zazdrosny? ... A wracając do spraw dotyczących szkoły to... Bella o dziwo się uspokoiła..Już mi nie dogryza - no może nie tak często - Ale się zmieniła. Poznała chłopaka który na prawdę zawrócił jej w głowie i przestała znęcać się nad ludźmi. Może będą z niej jeszcze ludzie. Mam taką nadzieję...A jeśli chodzi ten o mnie to postanowiłam wsiąść się za siebie i rozpocząć początek jakieś tam przyszłej kariery...Tak. Postanowiłam zabrać się za karierę muzyczną, chociaż spróbować...Ale narazie odpuszczam bo za trzy dni jadę...Do Paryża!!! Sama byłam w szoku, że rodzice w ogóle mnie puścili. No, ale nie mieli wyjścia. To zawsze było takie moje marzenie i nareszcie się spełni! Yay!          
                                                               
                                                                                      14 stycznia 2013

    Wstałam dość wcześnie, ponieważ była 6.34.. Została mi jeszcze godzina i do szkoły... Zwlekłam się na dół. Zjadłam pozostawione przez mamę naleśniki, usiadłam na kanapie i włączyłam poranne newsy...Ross w TV! Wow..Ale to chyba jakiś skandal...
American News!
 Ross Lynch znany z serialu Austin&Ally i Teen Beach Movie chyba ostatnio zaniedbuje swoją karierę. Z dostępnych nam źródeł wynika, że Ross totalnie olał sobie swoją pracę. Koncert zespołu R5, który odbył się niedawno w Waszyngtonie był totalną porażką i to z winy Ross'a. Fanki były dosyć zawiedzione jakiego ostatnimi poczynaniami i twierdzą, że to wszystko wina tylko jednej osoby. A jest nią dziewczyna Ross'a Scarlett Blue. Fankom przestaje się to podobać. Ross uważaj bo Twoja kariera wisi na włosku...Z ostatniej chwili. Mówiła dla was Charlotte Clemons...

  Siedziałam tak jeszcze przez chwilę i tak właściwie to nie wiedziałam co powiedzieć. Pewnie mój brat na moim miejscu by skakał z radości, że w ogóle jego nazwisko wymówili w telewizji i do tego jeszcze pokazali zdjęcie. Ale po co mi to? Z tego programu wychodzi na to, że teraz jestem jakąś wredną dziewczyną, która próbuje zmusić Rossa do rzucenia kariery! Ale przecież koncert był już tak miesiąc temu, a teraz Ross normalnie występuje i gra sobie w swoim serialu..Nie rozumiem tego... Ktoś musiał to wszystko podkablować. Przecież Ross nie wypisuje takich głupot na Twitterze..Musze to wyjaśnić...
 Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już punktualnie 8.00. No tak znowu będę spóźniona! Wybiegłam z domu. Po drodze złapałam tylko taksówkę i po kilku minutach siedziałam już w szkolnej ławce. Oczywiście nie obyło się bez kary. Koza! No a jak...Jeszcze tylko kilka dni i Paryż! Może tam odpocznę...
___________________________________________________________________________
  Kiedy wyszłam ze szkoły była godzina 16.45. Sześć nieodebranych wiadomości od Ross'a i dwie od Delly... No tak zapomniałam, że miałam się z nim dzisiaj spotkać. Pędem pobiegłam do domu Lynchów... Otworzył mi jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha Ell... Przywitałam się tylko i momentalnie rzuciłam się na kanapę w salonie..
- Widzę, że męczący dzień? - zapytał siadając obok mnie
- Nawet nie pytaj...
- Ale wiesz co? Będę wścibski i zapytam..Co się znowu stało? - wyszczerzył się
- Haha twój uśmiech zawsze poprawia mi humor...
- Jak każdemu kochana..No to zwierzaj mi tu się. Wiem, że nie jestem Rydel, ale jej akurat nie ma w domu, więc możesz mi wszystko powiedzieć...
- To tak...Oprócz tego że wcześnie się dzisiaj obudziłam i zobaczyłam w TV jakieś bzdury dotyczące mnie i Ross'a, ale to później, to do tego spóźniłam się do szkoły i musiałam siedzieć dwie godziny w kozie z miauczącym Jackiem...
- Miauczący Jack?
- Tak. Taki jeden ze szkoły. Mówią tak na niego bo jakoś zawsze dziwnie gada i jak się śmieje to miauczy...
- Interesujące...To ci szczerze współczuję..A jeśli chodzi o te bzdury to też to dzisiaj wszyscy oglądaliśmy. Ale żeby cię pocieszyć to był tylko jeden taki reportaż w telewizji..
- Serio? - odparałam z nadzieją
- Tak! Ale w Internecie jest tego jeszcze więcej...
- Teraz to mnie dobiłeś...
- Nic nie mów. Ross jest wściekły. Z resztą tak samo Riker. To nam może zepsuć całą reputację...
- ...Ja..Przepraszam Ell.. - przerwałam mu a z moich oczu poleciało kilka łez. Chłopak to zauważył i szybko mnie przytulił
- Ciii..Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina... - w tym samym czasie do domu przyszli Ross, Riker i Rydel..
- Co się stało? Dlaczego płaczesz i czemu Ell Cię przytula? - powiedział Ross i wyrwał mnie z objęć Ratliffa
- Spokojnie Ross to nie tak jak wygląda.. - zaczął tłumaczyć się Ell
- ...Właśnie. Ja po prostu przyszłam bo widziałam że dzwoniłeś a Ell mnie tylko pocieszał...
- Dobra, rozumiem..Ale dlaczego płaczesz?
- Bo..Bo..To wszystko przeze mnie! Ja ci niszczę karierę. A tak właściwie to wam.. - wybuchłam nie opanowanym płaczem
- Spokojnie skarbie...Nic nie zrobiłaś... - blondyn zaczął mnie uspakajać, bo nie wiem czemu zaczęłam strasznie panikować i nie mogłam dojść do siebie..Po 10 minutach usiedliśmy wszyscy w salonie, Rydel zrobiła nam gorącą czekoladę i zaczęliśmy rozmowę...
- Dobra, zacznijmy od tego że to na pewno nie jest twoja wina Scarlett, więc już nie płacz... - zaczął Riker - Posłuchajcie wiemy tylko tyle, że ktoś musiał prasie podać coś co wzbudziło tą całą sensację... Nie wzięliby sobie tego od tak.Bo nikt o tym nie wiedział, no oprócz naszych fanów, ale oni by tego nie zrobili, z resztą przeprosiliśmy ich za tamten koncert i nam wybaczyli...
- To musiał zrobić ktoś kto szczerze nas nienawidzi... - odezwał się Ell
- Albo kto mnie nienawidzi... - wtrąciłam
- Nie mam pojęcia kto to, ale obiecuję tu i teraz że jak znajdę tą osobę to nie ręczę za siebie.. - dodał podminowany Ross
- Ty się lepiej już uspokój bo zaraz znowu coś w TV palniesz...
- No ale...To jest śmieszne! Jak można takie rzeczy wygadywać?! Przecież to było z miesiąc temu, a im się teraz tak nagle przypomniało?!!!
- Nie wiem Ross! ...A może to ta cała Bella? - wszyscy nagle spojrzeli w moim kierunku
- Bella? No nie wiem...
- Ale zastanów się. Przecież ona chciała ci jeszcze bardziej zatruć życie...
- No tak. Ale ona się ..Nawet nie wierzę, że to mówię..Ona się zmieniła! Naprawdę. Jak poznała takiego kolesia to jest zupełnie inna. Z resztą skąd ona by wiedziała takie rzeczy? Nic jej nigdy nie mówiłam..To musi być ktoś kto nas nienawidzi i kto nas dobrze zna albo śledzi...
- Nie wiem...Musimy to jakoś załatwić sami..Jutro pojedziemy do American News i to odkręcimy..Namówię ojca, żeby jeszcze nam wywiad załatwił...  - dodał już bezradny Riker
- Okey...Dobra ja się już będę zbierała..Mam jeszcze jutro szkołę, więc... - wstałam z miejsca
- ...Odprowadzę cię... - poszłam z Rossem w kierunku drzwi..Byliśmy już pod drzwiami, chciałam już się oddalić, ale blondyn chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie
- Ross ja... - przytuliłam się do niego bardzo mocno
- Spokojnie. Będzie dobrze. Pamiętaj tylko że to nie jest twoja wina. Ktoś po prostu chcę cię wkopać albo się zemścić...
- Ja to wiem..Ale nie chcę żebyś przeze mnie cierpiał. To znaczy twoja kariera...
- Riker to wszystko jutro odkręci. A ty się niczym nie przejmuj...
- Okey..Za trzy dni i tak lecę do Paryża, więc może trochę ochłonę..
- Chwila chwila..Że gdzie? Że na na drugi koniec świata?
- Yyy..No bez przesady. Lecę tylko do Europy...
- Tylko? I na ile?
- Ross to wycieczka klasowa..Na tydzień lub dwa..
- Co?!!!
- Cicho...
- Chcesz mnie zostawić na dwa tygodnie?
- Ale...
- Dobra, nieważne...Jutro o tym pogadamy bo ja już dzisiaj nie mam do niczego głowy..Pa. - chciałam u dać jeszcze całusa, ale on się tylko odwrócił i wszedł do domu...Ja oczywiście jak taka beksa się rozpłakałam i również uciekłam do domu...
___________________________________________________________________________
                                                                                            Trzy dni później
  Pakowałam ostatnie rzeczy które były mi potrzebne do wyjazdu. Ross leżał na moim łóżku i czytał jakąś książkę...Trochę trzeba było czasu żeby go przekonać że jednak lecę, ale się z tym pogodził...Była 10.53, a lot miałam dopiero o 16.00, więc miałam jeszcze czas na pożegnanie się z Ross'em..
- Widzę, że musisz się naprawdę nudzić, że czytasz książkę.. - zaczęłam się śmiać
- Jest przynajmniej ciekawsza... - spojrzał na mnie ukradkiem zza książki
- Bardzo śmieszne... - rzuciłam w niego stanikiem który trzymałam w ręku
- Ej ej..Spokojnie. Co ty mi tu proponujesz? - uśmiechnął się zadziorczo i podszedł do mnie - No to zobaczmy co ty tu masz spakowane... - zaczął przeglądać walizkę - ...Hola hola moja panno..Co to za krótkie sukieneczki?  - wyjął jedną z moich ulubionych sukienek (dokładniej tą którą miałam na pierwszej randce)
- No wiesz... Muszę mieć coś ładnego. W końcu to Paryż!  - uśmiechnęłam się szeroko
- No właśnie..To Paryż! A tam jest zima i na pewno nie będziesz chodziła w letniej sukience...
- Chodzi o innych facetów, prawda?
- No pewnie! A co ty myślałaś?
- Spokojnie kochanie. Nie mam zamiaru wyrywać żadnego innego...Kocham tylko ciebie! - namiętnie go pocałowałam
- Dobra taka wymówka może być, ale i tak jej nie bierzesz...
- Dobrze panie Lynch.. - siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę i zaczęliśmy oglądać zdjęcia z mojego aparatu...Nawet się nie zorientowaliśmy kiedy była już 14.00...Poszliśmy jeszcze do domu Lychów i pojechaliśmy na lotnisko...
___________________________________________________________________________
  Siedzieliśmy na lotnisku i czekaliśmy na samolot. Ja siedziałam z Ross'em a Rocky żegnał się w jakieś ubikacji z Vanessą, bo ona też leciała rzecz jasna. Rodzice chyba by mnie bez niej nawet nie puścili, bo twierdzą że ona ma na mnie dobry wpływ...Bardzo chciałam lecieć do Paryża ale nie chciałam zostawiać Ross'a samego w ogóle teraz. Wiem że ma rodzinę i w ogóle ale jednak coś mnie z nim łączy.Kocham go.. Nie wiem. To będą najtrudniejsze dwa tygodnie...No nic...Przez te kilka krótkich minut przesiedliliśmy w ciszy przytuleni do siebie..Kiedy Rocky z Van przyszli wstałam z miejsca i pożegnałam się z Ross'em...
- Ross... Wiesz, że cię kocham i nie ważne co się stanie nie zapomnę o tobie. Wiem, że to głupia wycieczka, a ja się żegnam jakbym jechała na rok, ale naprawdę ja... - chłopak spojrzał tylko na mnie i namiętnie mnie pocałował
- Też Cię kocham! I zawsze będę. Nie martw się, do twojego powrotu ta sprawa się wyjaśni... - popatrzałam jeszcze raz w jego piękne, brązowe oczy, mocno przytuliłam i udałam się z Vanessą w kierunku odprawy...
W samolocie myślałam tylko o nim i co może się stać. Byłam dobrej myśli, ale jakoś trudno było mi się pogodzić z tym , że zostawiam go z tak dużym problemem na głowie...Trochę popłakałam, ale kiedy zobaczyłam malutką wieżę Eiffla z okienka samolotu od razu się uśmiechnęłam i przytuliłam do Vanessy...
                                                                                             ***
  W tym samym czasie Rocky i Ross chcieli pojechać już do domu, ale coś ich zaniepokoiło...
- Ross? - szturchnął brata, ponieważ czuł ewidentnie na sobie czyjeś spojrzenie
- Tak?
- Widzisz tą dziewczynę?
- Którą? - odwrócił się blondyn
- Nie tak gwałtownie!...Tamtą co siedzi w rogu..
- Rocky jesteś normalnie idiotą! Twoja dziewczyna sobie wyjechała, a ty chcesz mi tu na podrywy lecieć?
- Uspokój się! Nie będę jej podrywał. Chociaż przyznam, że do brzydkich nie należy..Ale ona się nam przygląda już od dłuższego czasu...
- Co masz na myśli?
- Ej..Chwila..Ona ma kamerę! I ...Chyba nas zauważyła!
- Co?! To biegiem za nią!!!  - chłopaki pędem ruszyli za podejrzaną dziewczyną....

 [cdn.]
___________________________________________________________________________________

 Hej hej! Witam Was już w Nowym Roku! :D Mam dla was oto ten rozdział, który szczerze myślałam, że będzie w ogóle inaczej wyglądał. Jak go zaczynałam to już miałam coś w głowie, ale o tym zapomniałam i dalej nie pisałam. I tak sobie leżał przez ten tydzień nie ruszony. Dopiero wczoraj go skończyłam... A odchodząc od tematu..Jak tam wam się zaczął Nowy Rok?? Było coś ciekawego? U mnie ogółem zaczął się bardzo dobrze..Nie będę mówiła już czemu heh... To tak mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Liczę na wasze szczere opinie w postaci komentarza <33 Kocham Was! <33 

 

~Olivia~