środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 35

Coś co wynikło z niczego



[...] Po szalonym sylwestrze i urodzinowej imprezie Ross'a minęły już jakieś dwa tygodnie. Wróciłam do szkoły - ciekawe bo nauka mi lepiej idzie - Może dlatego że R5 od lutego zaczyna trasę koncertową i mają teraz dużo pracy.. Ross wrócił do normalnego trybu życia, czyli nadal gra w serialu i dostaje coraz więcej propozycji związanych z jego karierą aktorską. A co do reszty rodziny to Riker trochę ochłonął jeśli chodzi o wszystkie sprawy związane z koncertem. Rocky jak na razie ma cudowne życie, bo Vanessa jeszcze go nie zostawiła i cały czas go rozpieszcza, nocuje u niej co którąś tam noc i w ogóle tak wszystko osładzają że jest to już nie do wytrzymania, ale i tak ich kocham...Rydel umówiła się na randkę z tym naszym nowym sąsiadem i możliwe że coś z tego będzie, a Ratliff jak to on cały czas chodzi w dobrym humorze, no może nie wtedy kiedy Delly mówi o swoim nowym 'koledze'..Hm? Czyżby był zazdrosny? ... A wracając do spraw dotyczących szkoły to... Bella o dziwo się uspokoiła..Już mi nie dogryza - no może nie tak często - Ale się zmieniła. Poznała chłopaka który na prawdę zawrócił jej w głowie i przestała znęcać się nad ludźmi. Może będą z niej jeszcze ludzie. Mam taką nadzieję...A jeśli chodzi ten o mnie to postanowiłam wsiąść się za siebie i rozpocząć początek jakieś tam przyszłej kariery...Tak. Postanowiłam zabrać się za karierę muzyczną, chociaż spróbować...Ale narazie odpuszczam bo za trzy dni jadę...Do Paryża!!! Sama byłam w szoku, że rodzice w ogóle mnie puścili. No, ale nie mieli wyjścia. To zawsze było takie moje marzenie i nareszcie się spełni! Yay!          
                                                               
                                                                                      14 stycznia 2013

    Wstałam dość wcześnie, ponieważ była 6.34.. Została mi jeszcze godzina i do szkoły... Zwlekłam się na dół. Zjadłam pozostawione przez mamę naleśniki, usiadłam na kanapie i włączyłam poranne newsy...Ross w TV! Wow..Ale to chyba jakiś skandal...
American News!
 Ross Lynch znany z serialu Austin&Ally i Teen Beach Movie chyba ostatnio zaniedbuje swoją karierę. Z dostępnych nam źródeł wynika, że Ross totalnie olał sobie swoją pracę. Koncert zespołu R5, który odbył się niedawno w Waszyngtonie był totalną porażką i to z winy Ross'a. Fanki były dosyć zawiedzione jakiego ostatnimi poczynaniami i twierdzą, że to wszystko wina tylko jednej osoby. A jest nią dziewczyna Ross'a Scarlett Blue. Fankom przestaje się to podobać. Ross uważaj bo Twoja kariera wisi na włosku...Z ostatniej chwili. Mówiła dla was Charlotte Clemons...

  Siedziałam tak jeszcze przez chwilę i tak właściwie to nie wiedziałam co powiedzieć. Pewnie mój brat na moim miejscu by skakał z radości, że w ogóle jego nazwisko wymówili w telewizji i do tego jeszcze pokazali zdjęcie. Ale po co mi to? Z tego programu wychodzi na to, że teraz jestem jakąś wredną dziewczyną, która próbuje zmusić Rossa do rzucenia kariery! Ale przecież koncert był już tak miesiąc temu, a teraz Ross normalnie występuje i gra sobie w swoim serialu..Nie rozumiem tego... Ktoś musiał to wszystko podkablować. Przecież Ross nie wypisuje takich głupot na Twitterze..Musze to wyjaśnić...
 Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już punktualnie 8.00. No tak znowu będę spóźniona! Wybiegłam z domu. Po drodze złapałam tylko taksówkę i po kilku minutach siedziałam już w szkolnej ławce. Oczywiście nie obyło się bez kary. Koza! No a jak...Jeszcze tylko kilka dni i Paryż! Może tam odpocznę...
___________________________________________________________________________
  Kiedy wyszłam ze szkoły była godzina 16.45. Sześć nieodebranych wiadomości od Ross'a i dwie od Delly... No tak zapomniałam, że miałam się z nim dzisiaj spotkać. Pędem pobiegłam do domu Lynchów... Otworzył mi jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha Ell... Przywitałam się tylko i momentalnie rzuciłam się na kanapę w salonie..
- Widzę, że męczący dzień? - zapytał siadając obok mnie
- Nawet nie pytaj...
- Ale wiesz co? Będę wścibski i zapytam..Co się znowu stało? - wyszczerzył się
- Haha twój uśmiech zawsze poprawia mi humor...
- Jak każdemu kochana..No to zwierzaj mi tu się. Wiem, że nie jestem Rydel, ale jej akurat nie ma w domu, więc możesz mi wszystko powiedzieć...
- To tak...Oprócz tego że wcześnie się dzisiaj obudziłam i zobaczyłam w TV jakieś bzdury dotyczące mnie i Ross'a, ale to później, to do tego spóźniłam się do szkoły i musiałam siedzieć dwie godziny w kozie z miauczącym Jackiem...
- Miauczący Jack?
- Tak. Taki jeden ze szkoły. Mówią tak na niego bo jakoś zawsze dziwnie gada i jak się śmieje to miauczy...
- Interesujące...To ci szczerze współczuję..A jeśli chodzi o te bzdury to też to dzisiaj wszyscy oglądaliśmy. Ale żeby cię pocieszyć to był tylko jeden taki reportaż w telewizji..
- Serio? - odparałam z nadzieją
- Tak! Ale w Internecie jest tego jeszcze więcej...
- Teraz to mnie dobiłeś...
- Nic nie mów. Ross jest wściekły. Z resztą tak samo Riker. To nam może zepsuć całą reputację...
- ...Ja..Przepraszam Ell.. - przerwałam mu a z moich oczu poleciało kilka łez. Chłopak to zauważył i szybko mnie przytulił
- Ciii..Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina... - w tym samym czasie do domu przyszli Ross, Riker i Rydel..
- Co się stało? Dlaczego płaczesz i czemu Ell Cię przytula? - powiedział Ross i wyrwał mnie z objęć Ratliffa
- Spokojnie Ross to nie tak jak wygląda.. - zaczął tłumaczyć się Ell
- ...Właśnie. Ja po prostu przyszłam bo widziałam że dzwoniłeś a Ell mnie tylko pocieszał...
- Dobra, rozumiem..Ale dlaczego płaczesz?
- Bo..Bo..To wszystko przeze mnie! Ja ci niszczę karierę. A tak właściwie to wam.. - wybuchłam nie opanowanym płaczem
- Spokojnie skarbie...Nic nie zrobiłaś... - blondyn zaczął mnie uspakajać, bo nie wiem czemu zaczęłam strasznie panikować i nie mogłam dojść do siebie..Po 10 minutach usiedliśmy wszyscy w salonie, Rydel zrobiła nam gorącą czekoladę i zaczęliśmy rozmowę...
- Dobra, zacznijmy od tego że to na pewno nie jest twoja wina Scarlett, więc już nie płacz... - zaczął Riker - Posłuchajcie wiemy tylko tyle, że ktoś musiał prasie podać coś co wzbudziło tą całą sensację... Nie wzięliby sobie tego od tak.Bo nikt o tym nie wiedział, no oprócz naszych fanów, ale oni by tego nie zrobili, z resztą przeprosiliśmy ich za tamten koncert i nam wybaczyli...
- To musiał zrobić ktoś kto szczerze nas nienawidzi... - odezwał się Ell
- Albo kto mnie nienawidzi... - wtrąciłam
- Nie mam pojęcia kto to, ale obiecuję tu i teraz że jak znajdę tą osobę to nie ręczę za siebie.. - dodał podminowany Ross
- Ty się lepiej już uspokój bo zaraz znowu coś w TV palniesz...
- No ale...To jest śmieszne! Jak można takie rzeczy wygadywać?! Przecież to było z miesiąc temu, a im się teraz tak nagle przypomniało?!!!
- Nie wiem Ross! ...A może to ta cała Bella? - wszyscy nagle spojrzeli w moim kierunku
- Bella? No nie wiem...
- Ale zastanów się. Przecież ona chciała ci jeszcze bardziej zatruć życie...
- No tak. Ale ona się ..Nawet nie wierzę, że to mówię..Ona się zmieniła! Naprawdę. Jak poznała takiego kolesia to jest zupełnie inna. Z resztą skąd ona by wiedziała takie rzeczy? Nic jej nigdy nie mówiłam..To musi być ktoś kto nas nienawidzi i kto nas dobrze zna albo śledzi...
- Nie wiem...Musimy to jakoś załatwić sami..Jutro pojedziemy do American News i to odkręcimy..Namówię ojca, żeby jeszcze nam wywiad załatwił...  - dodał już bezradny Riker
- Okey...Dobra ja się już będę zbierała..Mam jeszcze jutro szkołę, więc... - wstałam z miejsca
- ...Odprowadzę cię... - poszłam z Rossem w kierunku drzwi..Byliśmy już pod drzwiami, chciałam już się oddalić, ale blondyn chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie
- Ross ja... - przytuliłam się do niego bardzo mocno
- Spokojnie. Będzie dobrze. Pamiętaj tylko że to nie jest twoja wina. Ktoś po prostu chcę cię wkopać albo się zemścić...
- Ja to wiem..Ale nie chcę żebyś przeze mnie cierpiał. To znaczy twoja kariera...
- Riker to wszystko jutro odkręci. A ty się niczym nie przejmuj...
- Okey..Za trzy dni i tak lecę do Paryża, więc może trochę ochłonę..
- Chwila chwila..Że gdzie? Że na na drugi koniec świata?
- Yyy..No bez przesady. Lecę tylko do Europy...
- Tylko? I na ile?
- Ross to wycieczka klasowa..Na tydzień lub dwa..
- Co?!!!
- Cicho...
- Chcesz mnie zostawić na dwa tygodnie?
- Ale...
- Dobra, nieważne...Jutro o tym pogadamy bo ja już dzisiaj nie mam do niczego głowy..Pa. - chciałam u dać jeszcze całusa, ale on się tylko odwrócił i wszedł do domu...Ja oczywiście jak taka beksa się rozpłakałam i również uciekłam do domu...
___________________________________________________________________________
                                                                                            Trzy dni później
  Pakowałam ostatnie rzeczy które były mi potrzebne do wyjazdu. Ross leżał na moim łóżku i czytał jakąś książkę...Trochę trzeba było czasu żeby go przekonać że jednak lecę, ale się z tym pogodził...Była 10.53, a lot miałam dopiero o 16.00, więc miałam jeszcze czas na pożegnanie się z Ross'em..
- Widzę, że musisz się naprawdę nudzić, że czytasz książkę.. - zaczęłam się śmiać
- Jest przynajmniej ciekawsza... - spojrzał na mnie ukradkiem zza książki
- Bardzo śmieszne... - rzuciłam w niego stanikiem który trzymałam w ręku
- Ej ej..Spokojnie. Co ty mi tu proponujesz? - uśmiechnął się zadziorczo i podszedł do mnie - No to zobaczmy co ty tu masz spakowane... - zaczął przeglądać walizkę - ...Hola hola moja panno..Co to za krótkie sukieneczki?  - wyjął jedną z moich ulubionych sukienek (dokładniej tą którą miałam na pierwszej randce)
- No wiesz... Muszę mieć coś ładnego. W końcu to Paryż!  - uśmiechnęłam się szeroko
- No właśnie..To Paryż! A tam jest zima i na pewno nie będziesz chodziła w letniej sukience...
- Chodzi o innych facetów, prawda?
- No pewnie! A co ty myślałaś?
- Spokojnie kochanie. Nie mam zamiaru wyrywać żadnego innego...Kocham tylko ciebie! - namiętnie go pocałowałam
- Dobra taka wymówka może być, ale i tak jej nie bierzesz...
- Dobrze panie Lynch.. - siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę i zaczęliśmy oglądać zdjęcia z mojego aparatu...Nawet się nie zorientowaliśmy kiedy była już 14.00...Poszliśmy jeszcze do domu Lychów i pojechaliśmy na lotnisko...
___________________________________________________________________________
  Siedzieliśmy na lotnisku i czekaliśmy na samolot. Ja siedziałam z Ross'em a Rocky żegnał się w jakieś ubikacji z Vanessą, bo ona też leciała rzecz jasna. Rodzice chyba by mnie bez niej nawet nie puścili, bo twierdzą że ona ma na mnie dobry wpływ...Bardzo chciałam lecieć do Paryża ale nie chciałam zostawiać Ross'a samego w ogóle teraz. Wiem że ma rodzinę i w ogóle ale jednak coś mnie z nim łączy.Kocham go.. Nie wiem. To będą najtrudniejsze dwa tygodnie...No nic...Przez te kilka krótkich minut przesiedliliśmy w ciszy przytuleni do siebie..Kiedy Rocky z Van przyszli wstałam z miejsca i pożegnałam się z Ross'em...
- Ross... Wiesz, że cię kocham i nie ważne co się stanie nie zapomnę o tobie. Wiem, że to głupia wycieczka, a ja się żegnam jakbym jechała na rok, ale naprawdę ja... - chłopak spojrzał tylko na mnie i namiętnie mnie pocałował
- Też Cię kocham! I zawsze będę. Nie martw się, do twojego powrotu ta sprawa się wyjaśni... - popatrzałam jeszcze raz w jego piękne, brązowe oczy, mocno przytuliłam i udałam się z Vanessą w kierunku odprawy...
W samolocie myślałam tylko o nim i co może się stać. Byłam dobrej myśli, ale jakoś trudno było mi się pogodzić z tym , że zostawiam go z tak dużym problemem na głowie...Trochę popłakałam, ale kiedy zobaczyłam malutką wieżę Eiffla z okienka samolotu od razu się uśmiechnęłam i przytuliłam do Vanessy...
                                                                                             ***
  W tym samym czasie Rocky i Ross chcieli pojechać już do domu, ale coś ich zaniepokoiło...
- Ross? - szturchnął brata, ponieważ czuł ewidentnie na sobie czyjeś spojrzenie
- Tak?
- Widzisz tą dziewczynę?
- Którą? - odwrócił się blondyn
- Nie tak gwałtownie!...Tamtą co siedzi w rogu..
- Rocky jesteś normalnie idiotą! Twoja dziewczyna sobie wyjechała, a ty chcesz mi tu na podrywy lecieć?
- Uspokój się! Nie będę jej podrywał. Chociaż przyznam, że do brzydkich nie należy..Ale ona się nam przygląda już od dłuższego czasu...
- Co masz na myśli?
- Ej..Chwila..Ona ma kamerę! I ...Chyba nas zauważyła!
- Co?! To biegiem za nią!!!  - chłopaki pędem ruszyli za podejrzaną dziewczyną....

 [cdn.]
___________________________________________________________________________________

 Hej hej! Witam Was już w Nowym Roku! :D Mam dla was oto ten rozdział, który szczerze myślałam, że będzie w ogóle inaczej wyglądał. Jak go zaczynałam to już miałam coś w głowie, ale o tym zapomniałam i dalej nie pisałam. I tak sobie leżał przez ten tydzień nie ruszony. Dopiero wczoraj go skończyłam... A odchodząc od tematu..Jak tam wam się zaczął Nowy Rok?? Było coś ciekawego? U mnie ogółem zaczął się bardzo dobrze..Nie będę mówiła już czemu heh... To tak mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Liczę na wasze szczere opinie w postaci komentarza <33 Kocham Was! <33 

 

~Olivia~

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział kochana <3 Kocham go jest cudowny i normalnie nie mogę się doczekać nexta, głupia telewizja, jak oni mogli oskarżyć tą kochaną Scarlett.. Yay!! Już się nie mogłam doczekać tego rozdziału.. Ale wreszcie jest! :***** Najlepsze było z tą sukienką, ten zazdrosny Ross, Kocham!!! :*** Z wielka niecierpliwościa czekam na next miśka. :** <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze świetny rozdział Kochana! ;**
    Fajnie wyszło i już nie mogę się doczekać następnego ;**
    Sama wiesz jaki był Nowy Rok dla mnie :D Tak samo zajeebisty jak Twój Miśka my to mamy szczęście <333
    Pozdrawiam Linaa ;** <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci kochanie <33 Tak tak mamy zajebistych chłopaków <33

      Usuń
  3. rozdział jest super,genialny itd itp haha biedna Scar i Ross co za wredny człowiek musi takie brednie wygadywać czekam z nie cierpliwościa na next i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Rewelacyjny rozdział ! Strasznie mi się podoba. ;* U mnie Nowy Rok zaczął się całkiem, całkiem. ^^ Ciekawa jestem, co to była za dziewczyna.. Wredne babsko ! Hehe. Z niecierpliwością czekam na next. ;* Jak znajdziesz chwilę, to zapraszam do mnie na nowy rozdział : http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/ <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, jak zwykle ^.^ Ciekawe co to za dziewczyna!!! Ciekawość mnie zżera :)
    Mój Nowy Rok jest super! Jadę w końcu na koncert ;D Ale moja koleżanka ma jeszcze fajniej, bo wyznała miłość jednemu gościowi i okazało się, że on czuje to samo, a dalej można się domyślić... Czemu w moim przypadku to nie takie łatwe? Mniejsza z tym... Rozdział genialny i czekam na next =]
    P.s. wczoraj dodłam nowy rozdział (http://yougotmefallingirl.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 No masz rację..Heh mój nowy rok wyglądał podobnie jak u twojej koleżanki <33

      Usuń
  6. Scar za bardzo siebie obwinia. Media naprawdę mogą nieźle dać w kość i wszystko zmanipulować. Mam nadzieję, że chłopcy dorwą tą dziewczynę i sobie grzecznie (a może i mniej grzecznie xD) z nią porozmawiają.
    Cudowny rozdział oczywiście <3
    U mnie rok zaczął się oczywiście z masą postanowień (których pewnie nigdy nie wykonam xD), ale również z myślą, że coraz bliżej koncertu *.* Mam nadzieję, że również się pojawisz ;)
    Pozdrawiam cieplutko :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty wiesz, ze zawsze mi sie podobaja twoje rozdzialy, bo masz wielki talent. Bede Cie maltretowac, zebys szybko pisala kolejny ^.^ Bisty blog 

    OdpowiedzUsuń