niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 34

To nie może się skończyć dobrze!


 [...]  Stałam przyciśnięta do ściany przez Ross'a i oboje na siebie patrzeliśmy.. Ale co to za krzyk?! ..Chłopak puścił mnie wolną i oboje szybko zeszliśmy na dół...Po zejściu doznaliśmy takiego normalnie szoku! Rocky leżał na podłodze nieprzytomny, Rydel zaczęła płakać i też leżała na podłodze...Matko! A gdzie Riker?!!!
- Jezu Chryste!!!! Rydel? Co się stało?!!! - zaczęłam panikować
- Nic... - próbowała się podnieść, jednocześnie łapiąc się za głowę...
- A co z Rockym? - spojrzałam na chłopaka który leżał nie przytomny koło blatu...
- Matko! Ross nie stój jak ten kretyn i dzwoń po pogotowie! - zaczęła krzyczeć. Po 10 minutach przyjechało pogotowie. Co prawda Rocky zdążył się ocknąć, ale i tak musieli go wziąć bo okazało się, że chłopak ma coś z nogą..A my ruszyliśmy od razu za karetką do szpitala....
                                                                                           ***

   W szpitalu się już wszystko wyjaśniło. Rocky ma skręconą kostkę, ale ogólnie czuje się dobrze. Jeśli chodziło o całą historię to o dziwo niczemu nie był winny Riker. A ja go podejrzewałam... Riker wyszedł krótko przed tą sprawą do Allyson, bo był dosyć wkurzony o te papiery. A co się dokładnie stało? Po wyjściu wściekłego Rikera z domu Rocky z Delly zaczęli szukać ważnych dokumentów. Rockyemu przypomniało się, że zostawił je na górnej szafce w kuchni, żeby o nich nie zapomnieć. Ale i tak zapomniał. No i zaczął wchodzić na tą szafkę..Wziął sobie krzesło, później wszedł na blat i w końcu na nim stanął. Tak się ucieszył, że znalazł te papiery, że źle postawił nogę i spadł z blatu, po drodze łapiąc za patelnię która uderzyła najpierw o jego głowę, a potem wylądowała na głowie blondynki... I tak to mniej więcej wyglądało...Po trzech godzinach spędzonych w izbie przyjęć dotarliśmy w całości do domu...
___________________________________________________________________________
                                                                           29 grudnia 2013
  Obudziłam się rano jakby nigdy nic...Myślałam że jest późno, ponieważ słońce świeciło bardzo mocno i wydawało mi się jakbym przespała cały dzień. Jednak się myliłam. Była dopiero 8:10, więc nie tracąc czasu wstałam, ubrałam się, zrobiłam makijaż i ruszyłam na miasto. Dobrze wiedziałam jaki jest dziś dzień, a tak właściwie nie miała żadnego prezentu dla własnego chłopaka. Kompletnie nie wiedziałam co mam mu kupić, przecież nie dam mu w prezencie pierścionka czy naszyjnika... Muszę coś wymyśleć... Po długim chodzeniu po sklepach...Nic mu nie kupiłam. Stwierdziłam, że skoro impreza i tak jest robiona w sylwestra to mam jeszcze dwa dni. Może któryś z chłopaków pójdzie ze mną coś znaleźć, w końcu to ich brat i powinny w ogóle wiedzieć co lubią chłopacy... Także poszłam tylko pod wieczór do niego, złożyłam mu życzenia i tak się stało, że sam sobie wybrał prezent, a była to oczywiście jak on to ujął: ''Cudowna noc z moją ukochaną" . Czyli wiadomo co..I nie miałam zbyt dużego wyboru więc zostałam na noc...
___________________________________________________________________________
                                                                           31 grudnia 2013
  No i nadszedł nareszcie ten dzień. Szalony Sylwester i impreza mojego miśka! Za namową rodziców Rossa nie będzie ich dzisiaj w domu, dlatego, że wczoraj urządziliśmy sobie taką małą rodzinną imprezkę. Niestety moi rodzice również na niej byli. Ale nie o tym mowa...Od samego rana ja, Ally i Rydel siedziałyśmy w kuchni i przygotowałyśmy jakieś przekąski, w tym czasie panowie siedzieli w sklepach i szukali 'mocniejszych' napojów i dekoracji... Po kilku godzinach ciężkiej pracy wszystko było już gotowe. Po chwili w salonie znajdował się już tłum ludzi...Zaczęła się zabawa! Wszyscy pili, śmiali się i tańczyli. Chłopacy zaśpiewali kilka piosenek i zaśpiewaliśmy oczywiście Rossowi i wznieśliśmy za niego toast...
- Ross...- zaczął Riker - ...Mam nadzieję, że spełnią się twoje marzenia i że w przyszłości nie będziesz już taki głupi..Myślę, że Scarlett wreszcie postawi cię do pionu.. - wszyscy zaczęli się śmiać, a Ross podszedł do mnie
- Haha..Z taką dziewczyną nie będę popełniaj więcej błędów... - spojrzał mi w oczy
- No chyba że przez nią..Tak jak koncert... - zaśmiał się Rocky
- Ojej..Macie problem..  - znowu zaczęliśmy się śmiać, wszyscy złożyli blondynowi życzenia i wrócili do głośnej zabawy. Co prawda aż chyba za głośnej...Poszłam do Rydel, która siedziała z Ratliffem w kuchni...
- Hej, co robicie?
- A nic. Tak gadamy..Chcesz jeszcze? - blondynka zaproponowała mi kolejnego drinka
- Pewnie..
- Tylko się za bardzo nie upij.. - zaśmiał się Ell
- Spokojnie. Moja głowa może dużo znieść..
- Ale nie wiek...
- Chodzi o to że nie jestem pełnoletnia?
- Tak...
- No i co z tego? Tutaj można pić i tak od 21 roku życia, czyli ty i Delly też nie możecie..
- No tak. Tylko my mamy 20 lat, a ty 17. To różnica kotku...
- Weź ty już...Idźcie dobie gadać, ja idę do Ross'a... - udałam się na górę do pokoju blondyna, ale zatrzymałam się przed drzwiami bo usłyszałam 'dziwne' odgłosy...Na początku pomyślałam, że to znowu Rocky, ale po chwili usłyszałam głos Rossa i jakieś dziewczyny, Wtedy się wkurzyłam i weszłam do pokoju. Stanęłam jak wryta! Mój chłopak leżał sobie nago ( to znaczy pod pościelą) z jakąś debilką! Trzasnęłam drzwiami, zrobiłam wielką awanturę, typu: Nienawidzę cię, wypieprzaj z mojego życia i takie jeszcze gorsze słówka...Nie wiedziałam co mam zrobić.. Szybko zbiegłam na dół i...Film mi się urwał...
*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

... Ocknęłam się i nie wiem czemu leżałam na ziemi, a nade mną stało kilka osób...
- Scarlett, Scar..Żyjesz? - mówiła Rydel patrząc na mnie
- Tttak... - wydukałam - Ale co się.. - nie zdążyłam dokończyć bo poczułam silny ból w głowie- Ałł..Boli..
- Spokojnie..Nic ci nie jest?
- Chyba nie..Ale co się stało? - w tej chwili podszedł do mnie Ross i pomógł wstać. Dziwnie na niego spojrzałam, bo przecież jeszcze pamiętałam co robił z tą dziewczyną u góry... - Nie dotykaj mnie.. - powiedziałam, na co wszyscy sami się zdziwili
- Kochanie, o co ci chodzi?
- Już ty dobrze wiesz..
- Scarlett pamiętasz co się stało? - dodała Delly
- Oprócz tego, że Ross się pieprzył z inną to nie..
- Co?!!! - zdziwił się chłopak
- Przecież Ross był tutaj cały czas i potem stało się to.. Czyli nieźle odleciałaś.. - zaśmiał się Rocky
- Słucham? - wciąż nie dowierzałam..
- Usiądź. A ja ci to w spokoju wytłumaczę...  - usiadłam z Rydel i Rossem na kanapie, a reszta dalej poszła się bawić
- To co się w końcu stało? - dopytywałam się
- Gadałaś ze mną i z Ellem w kuchni...
- No to jeszcze pamiętam jak się z nim kłóciłam heh...
- ...I potem chciałaś iść do Rossa na górę..Ale go nie było u góry tylko siedział z Rockym na dworzu przy basenie. No i poszłaś do jego pokoju i chyba wróciłaś i potem wpadłaś na Austina, chociaż właściwie się przez niego przewróciłaś i uderzyłaś głową o schody. No i leżałaś tak z 15 minut...
- Serio? Nic z tego nie pamiętam..Czyli to z Rossem to...Musiało mi się przyśnić...
- Na pewno..
- Skarbie, przecież wiesz, że bym cie nie skrzywdził...Nie dzisiaj..
- No wiem. Przepraszam... - przytuliłam go i dałam słodkiego, namiętnego buziaka
                                                                                       ***
  Po długiej długiej zabawie doczekaliśmy się wreszcie godziny 0:00!!! Wcześniej wszyscy wyszliśmy na zewnątrz i czekaliśmy na fajerwerki...Po kilku minutach było wielkie BUM! Yay!  Zaczął się wielki okrzyk..Wszyscy zaczęli składać sobie życzenia noworoczne...
- Szczęśliwego Nowego Roku kochanie!  - zaczął Ross i złapał mnie w talii
- Kocham Cię Ross! - odparłam i namiętnie go pocałowałam
- Ja też Cię kocham... Mam nadzieję, że w tym roku nie zniszczę ci życia heh :D
- Musisz być mądrzejszy...Z resztą ja też nie jestem bez winy..Czasem trzeba trochę wytrwałości...
- Oj wiem.. - poraz kolejny mnie pocałował, a potem cieszyliśmy się Nowym Rokiem razem z innymi...
__________________________________________________________________________________



Hejka!!! Spełniłam obietnicę i dodaję oto ten rozdział dzisiaj :D Jak wam się podoba?? :) Powiem tyle, że mi średnio.. Napisałam calutki przez kilka godzin, także nie wiem. Chciałam go dzisiaj dodać, bo od jutra do środy mnie nie ma, a miał być sylwestrowy no i urodzinowy i jest :D Myślę, że aż tak źle nie wyszedł...Czekam na wasze opinie ;* Dobra, nie rozpisuje się.. Pa pa miśki i jeszcze raz Szczęśliwego Nowego Roku!!!! <33




~Olivia~

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. supcio rewelka huhu niewiem jak wyrazić to co czuje dziwne ale cuz rozdział zajebistynom i .

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super. Jej ! Świetnie ci wyszedł. Już nie mogę się doczekać kolejnego. :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc ja pisze jeszcze raz, bo tamten był nieudany, bo pisałam go o jakiejś 12 więc postanowiłam napisać jeszcze raz. Kochana ten rozdział był cudowny jak zwykle, ten Rocky zwalił patelnie na siebie i na Rydel.. No tak, a czego można się było po nim spodziewać.. Ale szkoda, że przewali im a już byli przy ścianie :** heh..Tobie tez życzę szalonego sylwestra i szczęśliwego nowego roku i żebyś w następnym roku miała jeszcze więcej czytelników i wyświetleń, bo ten blog jest świetny... U nich sylwester był udany.. heh... jak Scar myślała, że Ross znowu te teges z jakąś inną, to było super, najbardziej mi się podobało hehe a no i oczywiście ta dramatyczna scenka a zreszta to cały jest świetny Jak zawsze :**** :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jeest! *.* podoba mi się :*
    No to miłej zabawy i Szczęśliwego Nowego roku Kochana!
    Lovki kiski :*
    By: Hosia <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ^.^ Też mam częściowo napisany urodzinowo-sylwestrowy rozdział ;) Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś tym Ross'em z tamtą dziewczyną.... Na szczęście to nie była prawda... Myślałam, że to Riker coś zrobił Rocky'emu, a Dellu może próbowała go bronić i też oberwała... Także sorki Riker... Na szczęście to nie on a papiery się znalazły ;)
    Czekam na next i szczęśliwego Nowego Roku ;* =]

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj no tego się nie spodziewałam. Patelnia? Rocky ty niezdaro xD
    Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś tym wydarzeniem z Rossem. Już sobie układałam najstraszniejsze scenariusze, że to już koniec między nimi i w ogóle. Dobrze, że to nie była prawda ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział --> http://two-faces-one-heart.blogspot.com
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, myślałam że do czegoś dojdzie :(
    Zaciekawiło mnie, i zaraz zaobserwuję :)
    Ja dopiero zaczynam, mam 1 rozdział, jeśli zechcesz przeczytać to będzie mi bardzo miło :)
    falling4youbabe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń