piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 39

Trochę nie zręczna sytuacja


 [...] Patrzałam na Ross'a i jego koleżankę i nie wiedziałam co mam zrobić. Oboje na siebie patrzyli. Trochę dziwnie wyszło...
- Scarlett kochanie! - chłopak chyba nareszcie się ocknął, podszedł do mnie, podniósł i obrócił
- Cześć Rossy! - pocałowałam go
- Jak ja się za tobą stęskniłem! Ale co ty tu robisz?
- Właśnie chciałam ci o tym powiedzieć. To długa histo... - niedokończyłam bo spojrzałam się na brunetkę która stała przy drzwiach chyba nie do końca wiedziała jak się zachować - ...A może przedstawisz mi swoją koleżankę?
- A zapomniałem.. To jest Whitney Scott moja przyjaciółka z dzieciństwa. Whitney to jest moja dziewczyna Scarlett Blue. - podałyśmy sobie dłoń
- Hej. Cieszę się, że mogę cię poznać. Ross dużo mi o tobie opowiadał..
- Mi również miło...
- Taaa..To ja może już pójdę.. - dziewczyna odwróciła się w kierunku drzwi - To pa!
- Ej Whitney może wpadniesz jeszcze dzisiaj co? - odezwał się Ross
- A no nie wiem...Jestem trochę zmęczona. Z resztą masz co robić. - uśmiechnęła się do mnie - A i dzięki za fajny dzień na plaży..To narazie! - wyszła z pokoju
- Byliście na plaży?
- A tak. Nudziło nam się...Nawet nie wiesz jak się stęskniłem!!! - zaczął się do mnie przybliżać
- Taa właśnie widzę jak tęskniłeś..Dlatego tak rzadko dzwoniłeś?
- Kochanie nie bądź zła to tylko przyjaciółka...
- Wiem...Jestem trochę przewrażliwiona i zmęczona.
- To może ja zrobię tak, że nie będziesz? - uniósł dwukrotnie brwi a następnie zaczął namiętnie mnie całować. Chwilę później oboje znaleźliśmy się już na łóżku...
___________________________________________________________________________________
*30 stycznia 2014*

  Obudziłam się w ramionach mojego blondaska, który jeszcze słodko spał. Nie chciałam go budzić, więc po cichu 'wyrwałam' się z jego objęć i udałam się do kuchni, w której urzędowała już Rydel...
- Hej Delly! - mocno przytuliłam przyjaciółkę tak, że ta prawie upuściła z rąk patelnię
- O matko! Spokojnie.. - odłożyła ją już na miejsce - Okey. Teraz możesz...
- Aaaa!!! Tak się za tobą stęskniłam!!
- Ja za tobą też! Mam ci tyle do opowiedzenia. Ale kiedy przyjechałaś?
- Wczoraj pod wieczór. Nie było cię chyba w domu..
- No nie. Byłam z Ratliffem w takim nowym klubie, więc wiesz...
- Uuu tylko z Ellem?
- Tak! Ale między nami nic nie ma. On jest jak brat, a ja nie będę spotykała się z bratem.
- Oj ale ty jesteś...
- Mniejsza o to. Opowiadaj jak w Paryżu i dlaczego wróciłaś tydzień szybciej?
- Paryż cudowny! A wróciłam szybciej, ponieważ ta sprawa z Ross'em nie dawała mi tam żyć i z resztą znudziło mi się chodzenie po Paryżu w taką pogodę...
- Ale grunt, że jesteś już w domu!
- A ta nowa koleżanka to...
- Wiedziałam że o nią spytasz. Poznałyście się już?
- Tak wczoraj. Trochę dziwnie wyszło, bo jak weszli do pokoju to się łaskotali..
- Ajć...
- No wiem. Dziwnie się poczułam, bo nie spodziewałam się takiego czegoś, ale skoro Ross mówi, że to tylko przyjaciółka to okey.
- Nie musisz się o nią martwić. Przyjaźniła się z Ross'em jak byli jeszcze dziećmi. Są nieźle zżyci ze sobą.
- Tak wiem. Ale potem mi ten cały tydzień tak jakby 'odpracował'..
- Oo..Nie wnikam w szczegóły. - obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Um..A twojej mamy nie ma? Zwykle o tej godzinie ona siedzi w kuchni.
- Nawet nie zgadniesz. Znalazła sobie pracę!
- Pracę? A po co?
- Nie mam pojęcia. Pracuje w jednej z najlepszych cukierni w LA. Jednak odkryła swoją pasję. Stwierdziła, że nie będzie wiecznie siedziała w naszym show-biznesie.
- No i dobrze. Przynajmniej robi to co kocha. - do kuchni przyszła Vanessa
- Hej Rydel! Tęskniłaś? - szatynka mocno przytuliła dziewczynę
- Za tobą no ba! Kto by nie tęsknił.. - zaczęłyśmy się śmiać i plotkować o różnych sprawach aż do kuchni wpadli chłopacy
- No no widzę, że tutaj ploty, a śniadanie leży nie zaczęte.. - zaczął Rocky
- Haha sam sobie zrób śniadanie kochanie.. - dogryzła Vanessa
- Ale wy to lepiej robicie dziewczyny.. - zaczął się podlizywać Ell
- Dobra dobra. Wy już tyle nie gadajcie tylko siadać i zaraz coś wam tu zrobię.. - zaśmiała się blondynka. Po kilku minutach wszyscy siedzieli już przy stole i jedli pyszne omlety..
___________________________________________________________________________________
 Zanim się obejrzałam było już południe. Wcześniej byłam cały czas w domu i rozpakowywałam wszystkie rzeczy. Następnie udałam się do Ross'a..
- Hej Rossy.. - przywitałam się i dałam mu długiego całusa
- Hej..Mmm tak to ja mogę częściej. - uśmiechnął się  - Słuchaj Scar, mam nadzieję, że nie masz nic do Whitney?
- Nie, dlaczego pytasz?
- Tak po prostu...Wiesz ona jest moją..
- ..Ross. Ja wiem, że jest dla ciebie ważna i tak dalej i tak dalej. Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć.
- No dobra. Ale wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza?
- Hm...
- Wiesz, że nie lubię się bawić w tą grę?
- Wiem. Bo zawsze przegrywasz!
- O nie! Nie tym razem kotku! - uśmiechnął się złowieszczo, podniósł do górę i rzucił na łóżko, po czym sam się na mnie położył - Powiedz, że kochasz mnie najbardziej i że jestem najprzysztojniejszym chłopakiem na całym świecie!
- Chyba w snach..
- Oj kochanie nie ładnie tak ze mną zadzierać..
- Nie boję się ciebie.
- No to zacznij..
- Złaź ze mnie. Ciężki jesteś!
- Chwila chwila mówiłaś coś? Chyba nic nie słyszałem, a może coś z ''kocham'' i ''najpszystojniejszy''?
- Nie dasz za wygraną co?
- Niee!
- Ross. Jesteś najprzystojniejszy na świecie i bardzo bardzo bardzo Cię kocham!
- No i to mi się podoba kochanie. - uśmiechnął się zwycięsko i namiętnie pocałował - Jesteś taka słodka.
- Oj wiem...
- Ej słuchaj Ross, ja... - do pokoju nagle weszła Whitney, która trzymała w rękach jakieś pudełko - ...Um. Ja przepraszam. Nie wiedziałam, że wy....Już wychodzę!
- Nie! Whitney! Czekaj, my nic nie robiliśmy! - chłopak szybko wstał ze mnie i podszedł do brunetki. Ale dlaczego właściwie tak szybko zareagował? Przecież lubi takie rzeczy i to niby ja jestem ta najważniejsza..Trochę mi przykro z tego powodu
- Ale ja nie chcę przeszkadzać..
- Nie przeszkadzasz prawda Scar?
- Skąd! Ja z resztą miałam iść do Rydel, bo mnie chyba wołała.. - nie chciałam się czuć dziwnie w jej towarzywie więc skłamałam i pobiegłam na dół. Na moje szczęście Vanessa akurat wychodziła, więc poszła z nią...
- Wiesz Ross trochę się teraz głupio czuję. Może ja nie powinnam tak często tutaj przychodzić?
- Przestań. Musisz po prostu się lepiej z nią poznać...
- Możliwe..Patrz co znalazłam. - pokazała chłopakowi fioletowe pudełko
- Super! To jest takie..Co to jest?
- Moje pudełko ze zdjęciami. Szukałam go ostatnio i wreszcie znalazłam! Są tu nasze zdjęcia kiedy byliśmy mali...
- Fajnie. Byłem taki śliczny..
- A ty tylko o jednym.. - przez dłuższy czas oboje oglądali zdjęcia z których mieli niezły ubaw. Były tam zdjęcia z dzieciństwa, ale i nie tylko.
- A kto? - chłopak wskazał na wysokiego bruneta stojącego obok dziewczyny
- Yyy...To.. - brunetce momentalnie z oka popłynęła łza, którą od razu starła
- Ej co jest? Whitney?
- Nic...
- Taa jasne. Powiedz.
- Bo ten chłopak to..To jest mój były...
- Oj..Ale to tylko były przecież chyba już o nim zapomniałaś? Widać że to było już trochę dawniej bo wyglądasz inaczej i masz inny kolor włosów...
- To nie było aż tak dawno. To znaczy zdjęcie tak. Bo dwa lata temu..
- Ale?
- Chodziłam z nim. Właściwe to na początku się przyjaźniliśmy. Jak zaczęłam chodzić do nowej szkoły to chłopacy mnie zaczepiali i gadali dziwne rzeczy na mój temat. A on niby był taki jak oni ale obronił mnie przed nimi..Zakochałam się w nim i nie długo potem byliśmy parą...No i minęło gdzieś tak pół roku i się zaczęło... Była impreza i no wiesz alkohol i głupie zabawy. Grali w rozbieranego. Ja nie grałam bo nie przepadam akurat za tą grą tylko siedziałam u niego na kolanach i się przyglądałam..Później poszliśmy się przejść gdzieś do lasu czy to był nawet park leśny, nie wiem.. No i on się zatrzymał, powiedział mi kilka miłych słów i zaczął mnie całować. Wiesz z początku podobało mi się to no bo w końcu często się całowaliśmy i tak dalej, ale jemu to chyba nie wystarczyło... Całował mnie po szyi,a rękami zaczął zjeżdżać coraz niżej..Myślałam że tak sobie tylko żartuje, ale to nie był żart. Zaczął powoli rozpinać mi bluzkę i wszędzie mnie dotykał. Przestawało mi się to podobać więc go opieprzyłam. A on tylko powiedział: ''Dzisiaj jesteś tylko moja kochanie...'' Strasznie się przestraszyłam. Mówiłam mu że nie chcę i w ogóle, ale on się tym nie przejmował. Zaczął mnie coraz bardziej całować i  dotykać. Byłam bez szans. Próbowałam się oczywiście bronić, ale to było zbyteczne. On miał dużo więcej siły ode mnie... Zaczął mnie rozbierać a ja tylko krzyczałam i usłyszałam z jego ust tylko takie słowa..
                - Jak będziesz cicho i nie będziesz się tak kręcić to będzie mniej bolało.. - oczywiście zaczęłam się jeszcze bardziej wyrywać - Uspokój się! Kochanie przecież to nic strasznego. Będzie fajnie. Zaufaj mi... - Uśmiechnął się złowieszczo i zdejmował ze mnie kolejne ciuchy. Nawet nie wiem kiedy byłam już cała rozebrana.. Miałam dość. Nie mogłam już wymówić żadnego słowa i nie miałam siły się dalej wyrywać. Modliłam się tylko żeby zostawił mnie już w spokoju..Ale tego nie zrobił... Później zrobił to...
- Whitney ja...
- Nie! To nie koniec...Jak już 'to' skończył to głupio się tylko uśmiechnął i zawiózł mnie do domu. Nie miałam nic nikomu mówić. I nie powiedziałam. Nigdy. Tylko jedna moja przyjaciółka o tym wiedziała no i teraz ty...Ja nie mogłam nic zrobić..Później dobrze się stało bo się wyprowadziłam...
- Whitney czy to było tylko raz?
- Czy zgwałcił mnie tylko raz? Dwa razy...
- Czemu nie zgłosiłaś tego na policję?
- Bo by mi nie uwierzyli.
- Jak to?
- A co miałam im powiedzieć? Mój chłopak zgwałcił mnie w lesie a potem u siebie w domu? By się tylko śmiali. Z resztą nie chciałam mieć z nim do czynienia. Później się tylko dowiedziałam, że złapali go, bo znaleźli u niego marihuanę..I wiem, że wylądował w pace..
- Matko zabiłbym tego gnoja!
- Też miałam ochotę go zabić...Ale...
- To czemu masz jeszcze jego zdjęcie?
- Zostało..I niech leży. Wtedy jeszcze był dobrym chłopakiem. Dopóki nie poznał swojego kumpla..Jedno zdjęcie może zostać.. - z oczu dziewczyny zaczęło płynąć coraz więcej łez. Chłopak widząc to podszedł do niej i mocno ją przytulił
- Nie martw się. Przy mnie jesteś bezpieczna. Nikt nigdy już ci nie zrobi krzywdy...
___________________________________________________________________________________

Hejka miśki! I jak tam? Bo u mnie to powiedzmy, że dobrze. W poniedziałek do szkoły..Rozleniwiłam się strasznie przez te dwa tygodnie, ale napisałam już chociaż pod koniec rozdział. Tak jakoś nie mogłam się za niego zabrać. Ale go napisałam i tak szczerze to wyszedł trochę dramatycznie. Sama nie wiem czemu. Miał wyglądać zupełnie inaczej, ale miałam dzisiaj taki dziwny dzień i tak wyszło. A tak w ogóle to pomysł na rozdział nie był mój tylko kogoś innego. I dziękuję za to <33 Myślę, że źle nie wyszło. Mam nadzieję, że się podoba :* No to chyba wszystko.. A i teraz jeszcze jedna sprawa, bo zaczyna się nowe półrocze, którego nie mam zamiaru zawalić no i oczywiście egzaminy. Także nie wiem jak to będzie z rozdziałami. Wiem na pewno, że nie będą one dodawane często...Dobra to tyle. Bardzo ładnie proszę o komentarze :D Kocham Was! <33




~Olivia~

11 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega!<3
    Myślę, że co weekend dasz radę napisać ;*
    Jesteś zdolna!;*
    Kocham Cię! <3
    Pozdrawiam~ Hosia! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!!!!! Kocham ten rozdział. Jest rewelacyjny. Normalnie ryczałam, jak czytałam ten fragment z Whitney i Rossim. On ja tak potwornie skrzywdził. Ale Ross by go za to zabił.. uuu czyżby jakaś nowa miłość. Może te Rossi się w niej zakochał, sądząc po tym jak ja potraktował jak jego "przyjaciółka" weszła do pokoju, można rożnie to interpretować :*** Podziękuj tej osobie, która podsunęła ci pomysł na ten idealny rozdział. Myślę, że to była Martyna, paulina albo Agata. Nie jestem pewna, ale tak obstawiam. :* Jeśli tak, to je wyściskaj ode mnie. I oczywiście siebie, bo to ty tak cudownie to opisałaś. Kochana rozdział perfect jak zawsze i oby był szybko kolejny, bo ja już teraz bym chętnie przeczytała. So trzymaj się ciepło i miłej szkoły. Życzę ci żeby się wam autobusy pozakopywały, jak macie autobusy i żeby wam odwołali szkołę. :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie : http://i-love-laura-ohh-i-love-ross.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Superaśny rozdział :) Biedna Whitney... :( Mam nadzieję tylko, że Ross nie będzie spędzał z nią za dużo czasu..
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde ! Kochana. Nie wiem co powiedzieć. Po prostu brak mi słów. Ten rozdział jest rewelacyjny (z resztą jak każdy inny). ;* Strasznie mi się podoba. Jak czytałam ten moment z Whitney to miałam łzy w oczach. Mam nadzieję, że ona za bardzo nie namiesza w związku Ross'a i Scar. Rozumiem cię. Testy i wgl. Ale na pewno znajdziesz czas na nowy rozdział. ^.^ Jednym słowem ten rozdział jest zaje*isty ! Z niecierpliwością czekam na next. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG nie wiem co powiedzieć nie ma na to odpowiednich słów,biedna Whitney ale coś czuję że związek Ross'a i Scar się rozpadnie huhu zajebisty rozdział czekam nn i zapraszam do mnie http://crazzystory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny. Czekam na next. i zapraszam do siebie http://r5-my-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda mi Whitney... Ale Ross i Whitney byliby piękną parą . Zajebisty rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Wam serdecznie za komentarze! To naprawdę bardzo miłe, że wiem że jesteście ze mną! <33

    OdpowiedzUsuń
  11. cześć , zapraszam do siebie, mój blog wznowił działalność
    http://ross-and-justine.blogspot.com/p/blog-page.html
    nadrobię u Ciebie zaległości !
    fajnie że nadal piszesz

    OdpowiedzUsuń