poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 38

Nagła zmiana planów
 

[...] Do pokoju weszła Rydel. Rozejrzała się i usiadła obok blondyna na łóżku. Wzięła kostkę od gitary i zaczęła się nią bawić co chwila spoglądając na brata...
- Um...Delly?
- Hm? - spojrzała na niego
- Dobrze się czujesz?
- Tak..A niby dlaczego miałoby być inaczej?
- No nie wiem. Przychodzisz tak jakby nigdy nic i zaczynasz bawić się kostką... - dziewczyna nic na to nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się i wróciła to wcześniejszej czynności - ...Dobra. Serio to czego chcesz?
- Jeju nie mogę posiedzieć z moim kochanym braciszkiem w pokoju? Żebyś jeszcze ze mną gadał to byłoby fajnie.
- Gadam z tobą cały czas i dochodzę do wniosku, że naprawdę czegoś chcesz...Może chcesz się poradzić w sprawie chłopaka??
- Yyy..Co? Nie...Z tobą akurat nie. Na takie tematy wolę rozmawiać z twoją 'dziewczyną'.. - położyła nacisk na słowo 'dziewczyna' co bardzo zdziwiło chłopaka
- Dobra...Dlaczego tak dziwnie to powiedziałaś? Chodzi o Scarlett?
- Może...Ale nie tylko. Chodzi bardziej o Whitney.
- Aha. A co z nią jest coś nie tak?
- Nie chodzi o to. Przecież wiesz że zawsze ją lubiłam, ale chodzi o ciebie.
- Rydel weź się zdecyduj czy chodzi o mnie, Whitney czy o Scarlett...
- To ma związek z wami wszystkimi.
- Zagaduję, że chodzi o to, że............Dobra poddaję się. Nie lubię twoich głupich zagadek więc powiedz po prostu o co chodzi...
- Bo widziałam jak dzisiaj na nią patrzałeś i...
- Jezu...
- ...Nie przerywaj mi!
- Spoko. Nie denerwuj się tak.
- Słuchaj Ross widziałam jak dobrze się z nią bawiłeś. I nie mówię, że od razu zerwiesz ze Scar tylko że...
- Do rzeczy!
- Ona ci się podoba?
- Co?!!! Niee... Jest ładna i w ogóle, ma fajny charakter i ...Ale ja kocham Scar! I nic tego nie zmieni. A to że strasznie się za nią stęskniłem nic nie znaczy. To tylko przyjaciółka!
- Mam taką nadzieję. Wiesz że Scarlett to moja przyjaciółka i raz ją już zraniłeś. Ross nie popełniaj znowu tego samego błędu...
- Spokojnie. Jestem rozsądny. I naprawdę na nikim innym mi tak nie zależy jak na mojej dziewczynie!
- A do prawdy? A zadzwoniłeś do niej dzisiaj, żeby się nie martwiła?
- Jasna cholera! Zapomniałem!
- Tak jak myślałam...
- Już do niej dzwonię... - blondynka wstała i ruszyła ku wyjściu, ale chłopak ją zatrzymał - Dell? Nie mów Scarlett narazie nic o Whitney, okey?
- Dlaczego?
- Bo nie chcę, żeby była zazdrosna...
- Ona nie jest głupia. Skapnie się, że kłamiesz. Lepiej jej powiedzieć. Wiesz że twoje kłamstwa zawsze prowadzą do kłótni.
- Dobra, powiem jej... - dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła. Ross sięgnął po telefon i zadzwonił do brunetki...
___________________________________________________________________________________
*Paryż - godzina 4.48*
 Dziewczynę obudził dzwoniący telefon na jej szafce nocnej. Zerwała się ze snu i szybko odebrała..
- Halo? - ziewnęła
- Hej kochanie. Obudziłem cię?
- Nie skąd..Jest prawie piąta, ale przecież ja nie śpię.. - powiedziała sarkastycznie
- Przepraszam, że dzwonię o tej godzinie. Bo wiesz w LA jest dzień.
- Wiem. Czekałam cały czas na twój telefon. Ross martwiłam się. Tak szybko się rozłączyłeś i nie wiem co jest grane.
- Już ci zaraz wszystko wytłumaczę. No chyba, że mam zadzwonić później?
- I tak już nie śpię, co za różnica..
- No to tak...Pamiętasz jak ci mówiłem o tej dziewczynie którą spotkaliśmy z Rockym na lotnisku?
- Tą co was kamerowała?
- Dokładnie. To ona właśnie zjawiła się u mnie w domu, dlatego się rozłączyłem.
- To ona taka ważna?
- Nie, ale przestraszyłem się że to ona o mnie pisała takie rzeczy.
- No dobra i co dalej?
- Ona okazała się moją przyjaciółką z dzieciństwa. Przyjechała z mamą do Los Angeles.
- O to fajnie. Cieszę się.
- Serio??
- Tak, a dlaczego nie? To twoja przyjaciółka z dawnych lat... No chyba, że mam być o nią zazdrosna?
- Wiesz ja lubię jak jesteś o mnie zazdrosna. Ale nie musisz. Ja się tylko z nią przyjaźnię..
- Fajnie. Wiesz co Rossy, ja zaraz zasnę, ale muszę ci coś powiedzieć ważnego...Albo nie. Sam zobaczysz jutr.
- No dobra... Dobranoc mała..
- Pa Rossy... - dziewczyna odłożyła telefon z powrotem na szafkę i udała się do łóżka, po czym od razu zasnęła...
___________________________________________________________________________________
*Los Angeles - tydzień później*

 Ross spał smacznie w łóżku gdy nagle obudziły go mocne uderzenia w drzwi. Zerwał się na nogi, wychylił głowę przez drzwi i zerknął na Rockyego, który stał z patelnią w ręku.
- Czy ciebie do końca pogrzało?! - oburzył się blondyn
- Mnie? A to dlaczego?
- Po jaką cholerę walisz mi tą durną patelnią w drzwi?!
- Uspokój się! Chciałem zawołać cię na śniadanie wasza wysokość. Jest już po dwunastej a ty jeszcze lulasz. Ross ogarnij się. Jesteś już dorosły i powinieneś wziąć się za siebie...
- A tobie co tak nagle przyszło na takie rozmowy? Ty zawsze byłeś taki jak ja.
- Moja dziewczyna ma jednak na mnie dobry wpływ.
- No tak. Kulturę to ona ma i w ogóle. Ale jak się co tydzień w klubach chleje to..
- Co jakiś czas można..Dobra schodź na to śniadanie.
- Już idę.
- Twoja przyjaciółeczka jest na dole jakby co..  - blondyn tylko się uśmiechnął i od razu był już na dole..
- Hej Whitney! - przywitał się
- Hejka śpiochu. - zaśmiała się
- Wiem że długo spałem, ale miałem wczoraj ciężką noc..
- Ciekawe jaką? - wtrącił Rocky
-  Nie twój interes..Ej Whitney, może przejdziemy się dzisiaj na plażę?
- Byłoby fajnie. Akurat nie mam na dzisiaj innych planów.
- To super! Tak za godzinę.
- Okey..
  Ross w spokoju zjadł śniadanie i poszedł się przygotować do wyjazdu. Po około pół godziny czekał pod hotelem w którym mieszkała dziewczyna i razem pojechali na plażę...Rozłożyli rzeczy pod niewielkim parasolem w miejscu gdzie nie było aż tylu ludzi. Ross od razu wziął deskę i ruszył do wody. Brunetka natomiast skorzystała z okazji i zaczęła się opalać...
- A ty co tak leżysz? Do wody! - krzyknął blondyn i ochlapał dziewczynę
- Aaaa!! Zgłupiałeś?! Zimno..
- No to zaraz będzie ciepło! Chodź ze mną popływać. Samemu tak nudno...
- To masz problem. Ochałapałeś mnie tą zimną wodą to teraz spadaj.. - udała 'focha' i odwróciła się
- Weź się nie obrażaj. Bo sam zadziałam. - szturchnął ją kilka razy, ale brunetka nic sobie z tego nie zrobiła, więc chłopak wziął ją na ręce i poszedł do wody.
- Jak to zrobisz to wiedz, że będziesz miał przerąbane.
- Wiesz co mała, jakoś się ciebie nie boję. Teraz jestem od ciebie o dużo silniejszy niż kiedyś jak się na mnie wyżywałaś..
- Tak wiem. Zawsze obrywałeś... - zaśmiała się
- To teraz muszę się odegrać.. - nic już dalej nie powiedział tylko zanużył się z dziewczyną do wody..Z początku zaczęła się na niego drzeć ale już po chwili pływali w spokoju razem. Po dłuższym czasie wyszli z wody i zrobili sobie mały piknik na kocu.
- To jak tam szukanie pracy?
- Dobrze...Jestem teraz jako praktykantka w tutejszej redakcji...
- To fajnie.. Widzę , że już się nieźle zaklimatyzowałaś w LA.
- Tak. To naprawdę fajne miasto. Chciałbym tu już zostać. Ale za rok i tak na studia..
- Idziesz na studia?
- Tak Ross.. Ja nie jestem super gwiazdą. Muszę z czegoś żyć, ale nie wiem czy nie pojadę do Nowego Jorku.
- Oj tam... Ty sobie wszędzie poradzisz.
- Dzięki..A jak tam twoja no dziewczyna?
- Jeszcze tydzień będzie w Paryżu i potem przyjeżdża.
- Pewnie za nią tęsknisz?.
- Trochę. Myślałem, że będę bardziej tęsknił. Gdyby nie ty.
- Ja?
- Tak ty. Bo dużo czasu spędzam teraz z tobą i w ogóle nie myślę o tym, że jej nie ma...Wiesz, bardzo mi ją czasem przypominasz...Macie w sobie coś takiego specjalnego...
- Dziękuję Ross. Cieszę się, że mam ciebie. Czasem wydaje mi się, że ludzie mnie po prostu nie lubią.
- Czemu? Przecież jesteś śliczna i zabawna, no i potrafić nieźle uderzyć. A tak w ogóle to dziękuję, że mnie walnęłaś w wodzie.- odparł z sarkazmem
- Proszę bardzo. Ale serio..Nie spotkałam jeszcze takiego chłopaka z którym dogaduję się tak dobrze jak z tobą. Szkoda, że zerwaliśmy....Um. Przepraszam. Nie powinnam tak mówić. Wiem, że masz dziewczynę którą bardzo kochasz...
- Nic się nie stało...Bylibyśmy świetną parą...
- Taaa...Dobra zbierajmy się. Robi się już chłodno..
- To chodź. - szybko się ze wszystkim zwinęli i udali się do domu.
___________________________________________________________________________________
*Dom Lynch'ów*
 
  Ross i Whitney szybko znaleźli się w domu chłopaka. O dziwo nikogo nie było ani w salonie ani w kuchni. W progu stały tylko dwie duże walizki... Oboje nic sobie z tego nie zrobili tylko udali się do pokoju blondyna...
- Nikogo nie ma w domu? To trochę dziwne... - zapytała nagle brunetka
- No właśnie. Zwykle nigdzie nie wychodzą. Zawłaszcza teraz kiedy mamy wolne od koncertów i takich tam...Ale Rocky chyba jest w domu bo wydawało mi się, że go słyszałem i jeszcze kogoś. Dziwne...
- A te walizki?
- Nie wiem...Może to twoje?
- Hahahahaha jeszcze nie dostałam propozycji zamieszkania tu. Z resztą kto w ogóle powiedział, że bym chciała. - spojrzała na blondyna
- No wiesz... To za karę.. - zaczął mocno ją łaskotać jednocześnie wchodząc do pokoju
- Ross przestań! - weszli oboje do pokoju, w którym ktoś siedział. Ross momentalnie zaprzestał wcześniejszej czynności i stanął jak wryty
- Scarlett? Co ty tutaj robisz?
- Cześć Rossy...
___________________________________________________________________________________

 Witajcie moi kochani!!! Wracam do was z nowym rozdziałem. Wiem, że mówiłam, że będę dodawała częściej bo mam ferie i mam 'niby' więcej czasu na pisanie. Ale powiem wam że to nie prawda. Wręcz przeciwnie, nie mam w ogóle czasu i weny... Ten rozdział napisałam bo mi się akurat nudziło. Ale myślę, że źle nie jest. Proszę tylko o waszą opinię, ponieważ tylko ona trzyma mnie na duchu... No to byłoby chyba na tyle. Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział, bo w tym ostatnim tygodniu muszę jeszcze skończyć projekt na angielski i nie wiem czy się wyrobię z napisaniem rozdziału.. I takie, żeby nie było nudno: Jak myślicie jak zareaguje Scarlett na widok niezręcznej sytuacji? ... To tyle. Trzymajcie się moje miśki! Kocham Was! <33



~Olivia~

6 komentarzy:

  1. Swietny! :* Jest jako pierwsza dodaje komentarz! <3 Mam nadzieje, ze jeszcze w tym tygodniu bedzie kolejny rozdzial. Pozdrawiam Hosia. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik jest po prostu CUDOWNY jak zawsze z resztą. Czyżby Ross zakochał się w swojej dawnej przyjaciółce, ale ten rozdział jest po prostu mega słodki, ale za ta końcówkę to po prostu cię chyba zabiję... :* Jak można skończyć w takim momencie?! No jak?! Tak zakończyć.. no po prostu :** a ja mam tyle spr w tym tygodniu ciekawe jak ja mam się uczyć... jak tutaj takie rzeczy się dzieją.. :* <3 ja osobiście myślę, ze Scar będzie trochę zawiedziona i zazdrosna o Whitney i jeszcze zobaczyła ich w takim momencie.. Dobrze, ze ni zobaczyła jej na plaży na rękach Rossa, wtedy toby się chyba dziewczyna do końca załamała <3 hehehhe <3 Rozdział cudo i oczywiście miłego kończenia projektu i jazdy na łyżwach nie połam się tam :**** Czekam z wielką niecierpliwością na next. <3 :**** :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział. Tyle słów chyba wystarczy ? xp Nie chce sie zaduzo rozpisywac =3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super super super super super super super super super super super super super super ale to normalne <33
    Więc tak, pisz Kochana dalej szybciutko ;* Ale też musisz mieć trochę czasu dla mnie ;D
    Mam nadzieję, że Scar mu wybaczy i że się pogodzą i będzie fajnie ;**
    Taa ten nasz zajebisty projekt.. Ehh wypadałoby już zacząć ^^
    Więc życzę nam powodzenia ;* Bo Tobie Miśka w pisaniu już nie trzeba ;*
    Pozdrawiam Linaa <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Też nie mam na nic czasu w ferie... A do dzisiaj nie miałam dostępu do internetu :( Mniejsza z tym.... Scar pewnie będzie trochę zaniepokojona...
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!!! Czekam na nexta. :3

    OdpowiedzUsuń