Nic nie dzieje się bez powodu
[...] Walentynki były jednym z najlepszych dni jakie mnie w życiu spotkały. Tak prawdę mówiąc nigdy ich nie lubiłam. Może dlatego, że nie miałam z kim ich dzielić? Nie wiem to bardzo możliwe że przez ten dzień zawsze odczuwałam tam gdzieś jakąś pustkę, ale to się zmieniło. Ross udowodnij, że jestem dla niego najważniejsza i to właśnie chciałam osiągnąć. Myślę, że moja zazdrość też trochę namieszała w naszym związku. Mam nadzieję, że od teraz wszystko będzie już w miarę dobrze...
_____________________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________________________
Tydzień później
Obudziłam się jak zwykle o 7.00. Czas do szkoły - pomyślałam. Strasznie nie chciało mi się ruszyć z łóżka, ale nie miałam zbytnio wyboru. Jeszcze jeden dzień i weekend! ...Kilka minut jeszcze poleżałam, wstałam i udałam się do łazienki, aby się odświeżyć... Po następnych dziesięciu minutach znajdowałam się już w kuchni, gdzie czekało na mnie pyszne śniadanko. Mama o dziwo była w domu. Ah no tak ma urlop...
- Kochanie może mi powiesz jak tam u ciebie? - zapytała nagle mama przerywając mycie naczyń
- Um..Dobrze?
- I tylko tyle?
- A co mam ci mówić? Moje życie jakoś specjalnie się nie pogorszyło ani nie polepszyło. Norma. I co mam ci mówić, co na lekcjach robimy?
- Jeju, z tobą w ogóle nie można porozmawiać. Więcej się dowiem od Vanessy..
- Mamo. Nie jestem moją siostrą która mówi ci wszystko co dzieje się w jej życiu. Tylko że ja mam prawie 18 lat a ona 8..To różnica...
- Wiesz że nie mówię o tym... Słuchaj wiem co się dzieje między tobą a Rossem. O tej jego koleżance i całej sprawie z tobą na czele i tym show-biznesem. A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? - wzruszyłam tylko ramionami - Że nie dowiaduję się takich rzeczy od własnej córki tylko od matki jej chłopaka.. To jest przykre Scarlett..
- Dobra. Może powinnam ci więcej mówić. Ale ty jesteś wiecznie zapracowana. A ja chciałam tak jakoś sama poradzić sobie z tym wszystkim. Zobaczyć czy będę umiała radzić sobie z takiego typu problemami w przyszłości...
- Ale jeszcze będziesz się mogła tego nauczyć. Po prostu chcę narazie, żebyś mówiła mi więcej. Bo martwię się o ciebie i nie wiem nigdy jak ci pomóc...
- Postaram się mówić więcej. A teraz wybacz droga mamusiu ale śpieszę się do szkoły.. To narazie! - szybko wzięłam łyka kawy i pobiegłam w stronę drzwi...
___________________________________________________________________________________
- Kochanie może mi powiesz jak tam u ciebie? - zapytała nagle mama przerywając mycie naczyń
- Um..Dobrze?
- I tylko tyle?
- A co mam ci mówić? Moje życie jakoś specjalnie się nie pogorszyło ani nie polepszyło. Norma. I co mam ci mówić, co na lekcjach robimy?
- Jeju, z tobą w ogóle nie można porozmawiać. Więcej się dowiem od Vanessy..
- Mamo. Nie jestem moją siostrą która mówi ci wszystko co dzieje się w jej życiu. Tylko że ja mam prawie 18 lat a ona 8..To różnica...
- Wiesz że nie mówię o tym... Słuchaj wiem co się dzieje między tobą a Rossem. O tej jego koleżance i całej sprawie z tobą na czele i tym show-biznesem. A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? - wzruszyłam tylko ramionami - Że nie dowiaduję się takich rzeczy od własnej córki tylko od matki jej chłopaka.. To jest przykre Scarlett..
- Dobra. Może powinnam ci więcej mówić. Ale ty jesteś wiecznie zapracowana. A ja chciałam tak jakoś sama poradzić sobie z tym wszystkim. Zobaczyć czy będę umiała radzić sobie z takiego typu problemami w przyszłości...
- Ale jeszcze będziesz się mogła tego nauczyć. Po prostu chcę narazie, żebyś mówiła mi więcej. Bo martwię się o ciebie i nie wiem nigdy jak ci pomóc...
- Postaram się mówić więcej. A teraz wybacz droga mamusiu ale śpieszę się do szkoły.. To narazie! - szybko wzięłam łyka kawy i pobiegłam w stronę drzwi...
___________________________________________________________________________________
Dom Lynch'ów
- Dawaj Rocky! Tylko na to cię stać! - krzyczał Ross robiąc kolejną z rzędu pompkę
- I tak jestem lepszy! I wyglądam lepiej!
- Możesz sobie śnić!
- Hola hola!! Co tu się dzieje?! - nagle do pokoju weszła Stormie
- No jak to co? Pompki robimy. Jakoś trzeba wyglądać. - odezwał się straszy
- Widzę, nie jestem ślepa! Ale może byście ruszyli łaskawie tyłki do samochodu?! Macie za 15 minut próbę. A Riker powiedział, że nie będzie na was wiecznie czekał.
- Co?! Znowu? Wczoraj też była. Nie wiem po co..Następny koncert jest dopiero za tydzień...
- Nie obchodzi mnie to chłopacy! Natychmiast zakładać koszulki i do samochodu. Nie będę się dwa razy powtarzać!
- W zasadzie już się powtórzyłaś...
- Ross!
- Przepraszam...Ja tylko chciałem przytoczyć to co.. Albo już się nie odzywam.
- Dobra chodź młody... - oboje wstali z miejsc i udali się w stronę korytarza
___________________________________________________________________________________
- I tak jestem lepszy! I wyglądam lepiej!
- Możesz sobie śnić!
- Hola hola!! Co tu się dzieje?! - nagle do pokoju weszła Stormie
- No jak to co? Pompki robimy. Jakoś trzeba wyglądać. - odezwał się straszy
- Widzę, nie jestem ślepa! Ale może byście ruszyli łaskawie tyłki do samochodu?! Macie za 15 minut próbę. A Riker powiedział, że nie będzie na was wiecznie czekał.
- Co?! Znowu? Wczoraj też była. Nie wiem po co..Następny koncert jest dopiero za tydzień...
- Nie obchodzi mnie to chłopacy! Natychmiast zakładać koszulki i do samochodu. Nie będę się dwa razy powtarzać!
- W zasadzie już się powtórzyłaś...
- Ross!
- Przepraszam...Ja tylko chciałem przytoczyć to co.. Albo już się nie odzywam.
- Dobra chodź młody... - oboje wstali z miejsc i udali się w stronę korytarza
___________________________________________________________________________________
Tymczasem w studiu...
- Rydel, dzwoń po nich! - krzyknął Riker, który chodził z kąta do kąta po pomieszczeniu
- Uspokój się! Zaraz będą...Mama mówiła, że ich przypilnuje.
- Ty nic nie rozumiesz. Ross obiecał, że się zmieni. Zawsze się czymś tłumaczy. Jak nie jego pieprzony serial to coś innego, bo on jest wielką gwiazdą.
- Czy ty się słyszysz?... Mówisz tak jakbyś był o to zazdrosny.
- Nie jestem o nic zazdrosny. Tylko wkurza mnie to, że Ross jest takim...No..Egoistą!
- Egoistą? Błagam cię Riker przestań. On taki już jest. Zawsze taki był. Tylko, że kiedyś to ci jakoś nie przeszkadzało..
- Ale zaczęło.
- Ah jeja... Trzeba było razem jechać.
- No widzisz...
- Wow wielkie halo..
- Spadaj. Jak cię to nie interesuje to wyjdź...
- Dla mnie spoko.. -blondyn posłał siostrze obojętne spojrzenie i wyszedł mijając się po drodze z Ratliff'em, który szedł do Delly
- Co robisz? - usiadł na przeciwko blondynki i zaczął się śmiać
- Piszę. Czemu się śmiejesz?
- Bo lubię...
- Mmm fajnie... O kur**!
- Co jest?
- Scar mi właśnie napisała, że znowu jest jakiś skandal na temat jej i Ross'a...
- O matko..A ja myślałem, że to już koniec..
- Chwila..I Rikera? Napisz mi link. - zacytowała sms'a, którego od razu wysłała do przyjaciółki
- Dobra Delly chodź już później się tym zajmiemy. Oni już chyba przyjechali...
- Ale Ell...
- Nie. Idziemy kochana..
- Dobrze.. - wytknęła mu język i pobiegła przed nim do drzwi, przy których od razu się zatrzymała - Chwilunia..Kochana?
- A jaka? Wkurzająca, wredna, nałożyłaś za dużo pudru na twarz.... - chłopak spojrzał na niezadowoloną minę dziewczyny i momentalnie opuścił pomieszczenie udając się do reszty załogi..
- Z facetami.... Grrr.....
___________________________________________________________________________________
Po skończonej próbie, wszyscy udali się w spokoju do domu. Siedzieli w salonie i oglądali jakąś komedie. Tymczasem ja, Rydel i Allyson siedziałyśmy w kuchni i przygotowałyśmy przekąski. Po chwili dołączyła do nas Vanessa.
- Dobra. Chłopacy pozbyli się twoich rodziców Rydel..
- Oo będzie spokój.
- No właśnie!
- Co ty się tak cieszysz? - spojrzałam na wielce uradowaną minę dziewczyny
- No...Można poszaleć!
- Tobie już starczy kochanie. - uspokoiła ją Ally
- No weźcie. Ile razy bawimy się tak wszyscy razem? Nie mówię, że mamy się upić tak jak w sylwestra czy coś.
- Właściwie ona ma rację. Trochę zabawy się przyda. Ale najpierw trzeba pewne sprawy omówić..
- Ah no tak. To zaraz przygotujemy przekąski i narada. - zaśmiała się Delly
- Ej dziewczyny mam nadzieję, że macie więcej tego jedzenia? - nagle do kuchni wparował Ross
- A czemu? - zapytałam
- Bo... Zaprosiłem Whitney.
- Whitney? A czy ona zawsze musi z nami siedzieć? - mój humor ze złego zmienił się na jeszcze gorszy
- Jeju kochanie. Przecież już o tym rozmawialiśmy. To moja przyjaciółka i na pewno będzie jej miło jak będzie mogła z nami posiedzieć...
- Oh na pewno masz rację... - uśmiechnęłam się sztucznie
- No widzisz. Czyli, że się zgadasz?
- Rób jak chcesz! Nie mój dom... - poszłam na górę do pokoju Rydel, a za mną od razu Van
- Co ją ugryzło?
- Ross jesteś kretynem! - powiedziała stanowczo Rydel
- Ale dowaliłaś! - zaśmiała się Allyson
***
Weszłyśmy obie do pokoju blondynki i usiadłyśmy na łóżku
- Ej, Scar co jest?
- Wiesz, że nie przepadam za Whitney?
- No wiem. Szczerze mówiąc to ja trochę też. Za dużo przebywa obok Rocky'ego...
- Tu już nawet nie chodzi o zazdrość. Przyzwyczaiłam się, że Ross spędza z nią dużo czasu.
- To o co?
- Wkurza mnie, że ona się we wszystko pakuje. Nie musi wiedzieć o naszych wszystkich problemach. W ogóle tych co teraz są. Nikomu tego nie mówiłam, ale ja jej nie ufam.
- Co masz na myśli? Uważasz, że to ona może mieć coś wspólnego z tą całą sytuacją z tobą i Ross'em?
- No tak trochę... Ale pomyśl Van. Kto był z chłopakami na lotnisku wtedy jak to się zaczęło?
- No Whitney.
- A kto zjawił się tak nagle jak to ja byłam ta najgorsza?
- Whitney.
- A kto...
- Dobra przestań. Wiem już o co chodzi, ale co to ma z tym wszystkim wspólnego? Przecież nie masz na nią dowodów.
- To ona na lotnisku ich nagrywała.
- Ale do bloga...
- A czy ktokolwiek widział tego jej bloga?
- Chyba nie.
- Może ja przesadzam, ale ona naprawdę mi się wydaje podejrzana o to wszystko. Wiem to jest dziwne bo Whitney się przyjaźni z Ross'em i nie zrobiłaby takiego czegoś, ale co ja mam z tym wspólnego?
- Nie wiem Scarlett..Chodź już na dół.
- Nie będę o tym gadać przy niej.
- Chodź i nie marudź! - obie zeszłyśmy do reszty. Na moje nieszczęście dziewczyna już tam była
***
Po dobrych piętnastu minutach posiłku zaczęła się prawdziwa rozmowa.
- Dobrze. Skoro wszyscy już o tym wiedzą to może przejdzi...
- Riker! Do rzeczy! - pośpieszała go Ally
- Spokojnie..Tą sprawę trzeba jak najszybciej wyjaśnić.Nikt nie wiem kto pisze o Ross'ie takie bzdury i miesza w to wszystko również Scarlett.
- Wiesz co bracie tyle to my już dawno wiemy. I co mam to na policję zgłosić? Że moja kariera się sypie bo komuś nie podoba się moje życie i moja dziewczyna?! Wyjdę na kompletnego idiotę!
- Nie..Załatwimy to po męsku.
- Czyli na pewno nie w twoim stylu..
- Zamknij się i słuchaj! Bo chcę ratować ci skórę, a ty oczywiście jak zawsze musisz się popisywać! Nie jesteś najważniejszy Ross!
- Ej ej chłopaki! Uspokójcie się oboje! Ty przestań ciągle dokładać bratu, bo jest od ciebie starszy i próbuje ci pomóc! A ty już przestań robić o to samo awanturę! Bo my nigdy nie dojdziemy to końca tej sprawy! - zdenerwowana i cała czerwona Rydel usiadła obok Ell'a, który od razu ją przytulił
- Dobra już. Jest dobrze. Przepraszam Riker. Delly nie denerwuj się... To co, masz jakiś pomysł?
- Możemy po prostu dotrzeć do tego z jakiego źródła pochodzą te fakty i pogadać sobie z osobą, która to wszystko uknuła.
- Jestem za! - krzyknął uradowany blondyn. Przez ten cały czas obserwowałam zachowanie Whitney, która siedziała na kanapie pomiędzy Rikerem a Allyson. Była trochę zmieszana. Albo nie wiedziała co się dzieje albo denerwowała się tą całą sprawą. Tylko dlaczego? Przez chwilę spojrzała na mnie, ale momentalnie zwróciła wzrok w ekran swojego telefonu.
- Umm...Słuchajcie, bardzo fajnie się z wami siedzi i miło, że mnie zaprosiliście, ale mama do mnie napisała, że mam wracać i pomóc jej.. - oznajmiła Whitney
- W czym pomóc? - zapytał Rocky
- Eee.. No ten..W domu? Tak! Przy...Bo goście. To znaczy babcia przyjeżdża! Moja babcia.. - wszyscy dziwnie na nią patrzeli. Było widać, że zmyśla
- Ale nie możesz zostać?
- Niee.. Ja naprawdę muszę iść. Z resztą to wasze sprawy. Broń boże nie dotyczą mnie, więc nie będę tu tak siedzieć i wam przeszkadzać...To ten, ja już pójdę..
- Odprowadzę cię. - Ross uśmiechnął się i wyszedł z dziewczyną na zewnątrz
- Czy jeszcze według kogoś to było trochę podejrzane? - zapytała Ally
- Tak! Mówiłam ci Van! Coś mi w niej nie pasuje. I nie pasowało od początku kiedy tu się zjawiła! - zaczęłam mówić
- Scar myślisz, że to ona jest tą osobą, która...
- ...Tak! Od początku tak myślałam. Nie sądzisz, że to dziwne że tak nagle wychodzi bo musi pomóc mamie, bo ktoś przyjeżdża?
- Jej babcia. - wtrącił Rocky
- Nikt do niej nie przyjechał! - oburzyła się Vanessa - Okłamała nas Rocky.
- Nieważne. Poszła sobie w trakcie rozmowy na temat odszukania podejrzanej o to wszystko osoby. I jeszcze podkreśliła, że broń boże nie ma nic z tym wspólnego.
- Scarlett ma racje. - dołączył się Ratliff - Kto mógłby wiedzieć o wszystkich naszych problemach i o kłótniach Ross'a ze Scar?
- Właśnie. Ross jej wszystko mówił, bo to jego 'przyjaciółka'. -dodała Rydel..Do domu wrócił Ross. Wszyscy skierowali na niego wzrok
- Co się tak patrzycie?
- Ross, chyba wiemy już kto teoretycznie mógłby być sprawcą twoich problemów.
- Nie teoretycznie, tylko na pewno! - krzyknęłam
- Kto?
- Twoja przyjaciółka. - powiedział Riker
- Whitney?
- Tak...Scarlett myśli że to ona bo jest na nią dość dużo dowodów. Ale my też tak uważamy. W ogóle po dzisiejszej akcji.
- Co wy mówicie?! Nie wierzę w to!
- Rossy, ale to chyba prawda... - podeszłam do niego
- Przestań! Nie lubisz jej i teraz próbujesz ją wkopać w coś czego nie zrobiła! Jesteś żałosna Scar! - powiedział mi to prosto w twarz. Reszta tylko patrzała z niedowierzaniem
- Słuchałam?
- Już dobrze wiesz co powiedziałem. Dlaczego tak bardzo chcesz jej zniszczyć życie?
- Przepraszam, że tak uraziłam twoją kochaną przyjaciółkę, ale to ona nam, a zwłaszcza tobie niszczy życie! A skoro jest tak ślepy to proszę bardzo idź do niej! Jak nie chcesz słuchać osób, które chcą ci pomóc!
- Scar... - chwycił mnie za rękę
- Zostaw mnie! - oderwałam się od niego - Idź do niej jak uważasz, że jestem taka żałosna. Przecież ona ci na pewno pomoże.. - łzy same poleciały mi z oczu. Spojrzałam na niego i wyszłam z domu
- Ross! - krzyknęła Delly - Pogrzało cię?! Przecież ona mówi prawdę! Nie wierzę, że to powiedziałeś! - uderzyła brata prosto w twarz i ruszyła w stronę mojego domu. Blondyn nic na to nie powiedział tylko poszedł na górę..
- Yyy może mi ktoś powiedzieć co tu się właśnie stało? Bo trochę się pogubiłam.. - mówiła przestraszona całą sytuacją Ally
- Wszystko w jednej chwili się sypnęło. Bardziej niż się tego spodziewałem.. - oznajmił Riker
___________________________________________________________________________________
Hej hej moi kochani!
Witam was po trzy tygodniowej przerwie. Nie myślałam, że aż tak długo zajmie mi napisanie tego rozdziału, ale niestety zajęło. Mam urwanie głowy w szkole, a nie mówiąc już o sprawach prywatnych. Postaram się szybciej napisać następny, ale to zależy od mojej weny. Bo ostatnio miałam z nią mały problem.
Ale do rzeczy. Jak wam się podoba ten rozdział? Ogólnie według mnie nie jest najgorszy. Chociaż mógłby być o wiele lepszy. Starałam się opisać więcej scen z innymi bohaterami, a nie ciągle z tymi samymi i myślę, że źle nie wyszło. Taa akcja na końcu jest trochę dramatyczna, ale chyba fajnie nawet wyszła. Dobra nie będę się rozpisywać. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i liczę na wasze motywujące komentarze. I jeśli macie jakiekolwiek pytania dotyczące bloga, rozdziału lub na przykład macie jakiś pomysł na rozdział to możecie do mnie napisać oliwiaPO3@gmail.com lub napisać w komentarzu. Jest to dla mnie ważne, ponieważ chcę wiedzieć co was interesuje najbardziej i co chcielibyście zobaczyć na tym blogu. Aha i jeszcze coś. Chyba zrobię na blogu taką stronkę na której będą wasze linki z blogami. Myślę, że to może być dobre rozwiązanie, ponieważ tak pisać pod każdym komentarzem adres swojego bloga to tak no dziwnie. Wiem, że każdy chce się jakoś zareklamować i dlatego ta stronka będzie dobrym rozwiązaniem. Także jak ją zrobię to będziecie mogli w komentarzach wpisywać swoje adresy blogów.
Dziękuję, że ze mną nadal jesteście! <33 Postaram się nadążać z dodawaniem rozdziałów. Kocham Was mocno mocno!!! <33
~Olivia~
ŁAŁ ale się porobiło , ale od początku nie przepadałam za Whitney wredna baba xD blog super opowiadania również , cieszę się że dalej piszesz. I czekam na nexta :) zapraszam też do sb opwiadaniaorossielynchuir5.blogspot.com. Pozdrawiam Majka :) :*
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jak znajde czas to na pewno wpadne! :*
UsuńŁo kurcze... :o To się namieszało. Teraz jestem ciekawa kto będzie to wszystko odkręcał i mam nadzieję, że Ross w końcu przejrzy na oczy...
OdpowiedzUsuńŻyczę bardzo dużo weny, bo wiem, że czasami o nią trudno i czekam na następny :)
Pozdrawiam cieplutko :*
Dziękuję! <33 I za wenę również :* Taa ostatnio to z nią ciężko... :*
UsuńŚwietny Rozdział <3
OdpowiedzUsuńA scena dramatyczna ;p Takie lubię :)
Miśka<3 pozdrawiam Hosia :*
Tak wiem, że lubisz! :* Moja! <33 Dziękuję! :*
UsuńSuper rozdział,wiedziałam że z tą całą Whitney jest coś nie tak hehe,myślałam że będzie coś w stylu że Ross się zakocha w Whitney a tu proszę zwrot akcji kocham twojego bloga na kolejny rozdział czekam z wielką nie cierpliwością :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Postaram się szybko napisać :*
UsuńSuper rozdział :) Ale się porobiło :O Uwielbiam twoje rozdziały, zawsze są wspaniałe ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Ooo dziękuję! :*
UsuńKochana ten rozdział jest bajeczny!!! Rzeczywiście dramatyczny.... To się pokłócili. Biedna ta Scar, Rossa trochę poniosło. I wreszcie napisałaś.. trułam ci o niego głowę, ale wreszcie się zebrałaś i napisałaś, tak ci dziękuję, jest naprawdę świetny i super opisałaś tez innych bohaterów. Myślę, ze ta oddzielna karta na blogi to nie jest głupi pomysł...No więc pisze ci ten kom w dzień kobiet, no to wszystkiego Najlepszego Kochana :* <333 Mam nadzieję, ze go spędzisz w dobrym "towarzystwie". wiesz o co chodzi... :* Rozdział cudny jak zawsze. Oby takich więcej, tylko częściej!!! Częściej i jeszcze raz częściej!!!! AMAZING! Ja już chce next, bo tak mnie zaintrygowałaś tym...że nie wiem, jak ja się nauczę na 4 spr, 3 kartkówki, zrobię projekt o prądnicy, znajdę i nauczę się wiersza i przeczytam 44 strony streszczenia "Krzyżaków". Życz mi powodzenia! :* <33333333 Jeszcze raz cudowny i kończę ten nieogarnięty komentarz.
OdpowiedzUsuńKocham <3 ~Olivia
Ooo dziękuję Miśka! <33 No widzisz wybłagałaś ode mnie ten rozdział! :**
UsuńRozdział cudowny. Rzeczywiście dramatyczny, lecz cudowny. Kochana, piszesz niesamowicie <33 Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
~~Julka~~
P.S. Zapraszam do siebie na nowy rozdział <3 http://r5-my-love-story.blogspot.com/
Dziękuję! :* Chętnie wpadnę przeczytać. Muszę trochę nadrobić twojego bloga bo ostatnio miałam mało czasu na czytanie. Ale na pewno zajrzę :D
UsuńEksta rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej ;)
heeej u mnie juz next www.ross-and-justine.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:)
u Ciebie widze ze niezle :P
masz wene dziewczyno, wiec pisz pisz pisz!
bo super CI to wychodzi!
Ah dziękuję!!
UsuńTaak widziałam i już przeczytałam :P
Będę dzielnie pisać :D
WoW. Czyzbys zaczynala korzystac z mojego pomyslu,ktory nabazgralam pod poprzesnim postem??? Mi sie w sumie podobalo ze sie poklocili,bo ciaglej sielanki nie lubie. Kieedy neexcior??? I zycze duzo weny do pisania :*
OdpowiedzUsuńZoZoL
MMm dziękuję!! Taak możliwe że skorzystam :D
UsuńTaaa taka cała sielanka to nuda. Coś się przecież musi dziać. Także dziękuję za pomysł. Dziękuję. Postaram się szybko napisać :D