poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 44

Strasznie mnie denerwujesz!

 Od przyjazdu do Tennessee minął dokładnie tydzień. Powiedzmy, że trochę już od tego wszystkiego ochłonęłam... Pobyt na wsi bardzo dobrze mi zrobił. Ale zaczynam tęsknić za rodziną i moimi przyjaciółmi...
- Scarlett, kochanie! - krzyczała ciocia z przed pokoju - Możesz zejść na chwilę?
Pośpiesznie zeszłam na dół.
- Co się stało? - zapytałam, zdejmując ręcznik z głowy
- Mogłabyś pójść do sklepu po zakupy, bo mamy pustą lodówkę, a wczoraj zapomniałam o tym...
- No pewnie, że pójdę! Trzeba było tak od razu. Tylko poczekaj, bo włosy muszę wysuszyć.
- Dobrze. Ja jadę do pracy. Będę przed 17.00 w domu. - powiedziała, zabrała torbę i jakąś teczkę z papierami i opuściła dom, zostawiając mnie samą.
- Wolność! - krzyknęłam do siebie, śmiejąc się głośno

***
Po wysuszeniu włosów, udałam się do wsi po zakupy. Szłam wąską ścieżką, podziwiając otaczający mnie krajobraz. Jestem tu tydzień, a nadal nie mogę się na to napatrzeć... W tylnej kieszeni spodni zaczął wibrować mój telefon. Wyciągnęłam go i odebrałam.
- Rydel?
- Heeeej! Wiesz jak ja za tobą tęsknię?
- Oo kochana, ja za tobą też! Strasznie mi was wszystkich brakuje!
- Na ile zostajesz?
- Sama nie wiem. Od przyszłego tygodnia idę do szkoły. Zobaczy się.
- Eh... Nie wytrzymam tyle!
- Dasz radę. A jak tam...?
- Ross? Dobrze. To znaczy już wszystko zaczyna się wyjaśniać z tą całą sprawą i w ogóle..Za godzinkę mamy próbę. Nie długo robimy trasę po Europie.
- Ooo to się cieszę. - moja twarz nie wiadomo z jakiego powodu trochę posmutniała
- Ej będzie dobrze! Nie przejmuj się nim narazie! Wiesz, że on cię kocha...
- Tak wiem, ale... - nagle zobaczyłam tego samego chłopaka co tydzień temu - Yy Delly przepraszam cię, ale muszę kończyć.
- Co się stało?
- Nic..Tylko zobaczyłam takiego chłopaka, który mnie strasznie denerwuje. I muszę się przed nim jak najszybciej schować...Yy to pa! - rozłączyłam się i schowałam za najbliższym drzewem...
___________________________________________________________________________________
W tym samym czasie - dom Lynch'ów
- Z kim rozmawiałaś? - zapytał Ross wchodząc do salonu
- Ze Scarlett.
- Co?! Czemu mnie nie zawołałaś?! - oburzył się chłopak
- A miałam? Nie możesz sam do niej zadzwonić?
- Yyy...
- No właśnie. Ale i tak długo nie gadała. Musiała kończyć, bo jakiegoś chłopaka tam zobaczyła i musiała iść, czy coś. Nie zrozumiałam jej... - blondyn otworzy szeroko oczy
- Słucham?! Jakiego chłopaka?! Co ty gadasz?!
- Uspokój się braciszku!
- Ale jak ona..Yy...Delly!
- Co?! Skąd mam to wiedzieć? Nic mi o nim nie mówiła. Sam się jej zapytaj...Ale nie teraz, bo robimy próbę. Chodź!
Ross i Rydel poszli do reszty grupy i zaczęli próbę. Po skończeniu udali się na miasto pozałatwiać różne sprawy. A mianowicie, Riker udał się jak zwykle do studia, Rocky z Ellem i Rossem chodzili bez celu po mieście, , a Delly siedziała w sklepie z butami...
___________________________________________________________________________________
  Szłam powoli chowając się za krzakami, żeby tylko pewna osoba mnie nie zauważyła...Chciałam przejść na drugą stronę i tu nagle...
- Ej! - krzyknął, a ja powoli się odwróciłam
- Co?! - odburknęłam
- No popatrz! Księżniczka! Cały tydzień cię nie widziałem. Gdzie się podziewałaś?
- A co to cię interesuje? Moja sprawa! A teraz wybacz, ale śpieszę się! - odwróciłam się i już chciałam iść ,ale chłopak chwycił mnie mocno za nadgarstek- Puszczaj!
- A  może trochę grzeczniej?
- Yy, chwila zastanowię się...Nie! Spierda**!
- Słuchaj...Nie wiem o co ci chodzi. Chciałem się grzecznie z tobą przywitać, a ty urządzasz mi tu jakieś awantury.
- Grzecznie?
- A co określenie 'księżniczka' nie jest grzeczne?
- Nie o to chodzi... Dobra, serio śpieszy mi się...
- Jakoś wcześniej ci się nie spieszyło jak chowałaś się za tymi krzakami. - zrobiłam duże oczy i chyba się nawet zaczerwieniłam
- Coo? Nie prawda...Jaa tylko... Zwiedzałam! Tak, zwiedzałam okolicę.
- Miastowa, a taka głupia...
- Nie jestem głupia! I skąd wiesz, że jestem z miasta?
- To widać. Po zachowaniu i tych głupich gatkach.
- Nie czepiaj się.
- Zresztą, moja mama przyjaźni się z twoją ciocią...
- Zaraz co?
- Zdziwiona?
- Dobra. Naprawdę nie mam ochoty na takie pogaduszki. Muszę iść.
- To powiedz jak się chociaż nazywasz księżniczko.
- Scarlett. - uśmiechnęłam się i pobiegłam w stronę sklepu
___________________________________________________________________________________
Kilka dni później
 Moja znajomość z Tyler'em (chłopakiem, którego jeszcze nie dawno próbowałam unikać) szła w dobrym kierunku. Nie ocenia się książki po okładce. Ja niestety tak go oceniłam... Po kilku dniach, które z nim spędziłam, zmieniam zdanie! Jest zupełnie inny! Co prawda czasem, eh no to za mało powiedziane. Zawsze! Mi dogryza...Ale naprawdę go polubiłam.
Dzisiaj chce mnie zabrać w jakieś tajemnicze miejsce. Nie chciał mi powiedzieć, dlatego nie wiem czy mam się bać czy cieszyć. To się okaże...
Wstałam z łóżka. Pobiegłam na dół po kilka tostów zostawionych przez ciocię. I szybko pognałam na drugi koniec wsi, gdzie czekał już na mnie Tyler.
- Jak zwykle. - odezwał się chłopak, opierając się o płot.
- Ale co? - odparłam, próbując złapać chodź trochę powietrza. Byłam strasznie zmachana, ponieważ przez całą drogę biegłam
- Spóźniona. Czy w Kalifornii nie mają takich rzeczy jak zegarek?
- Ha ha ha! Bardzo śmieszne! Zawsze musisz być taki wredny?
- Dla ciebie zawsze i wszędzie! - uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem i ruszył w drogę
- Może tak łaskawie na mnie poczekasz?
- Jak się ruszysz to pójdę trochę wolniej.
- To ja nie idę! - spojrzałam na jego zdziwioną minę i usiadłam na kamieniu.
- To siedź. Cześć! - odwrócił się i poszedł dalej
- Że co?! - krzyknęłam, szeroko otwierając usta ze zdziwienia - Jak możesz mnie tak zostawiać? - oburzyłam się
- Normalnie. Nie widzisz?
- Niee?
- To twój problem. Ja idę...
- To idź! - udałam obrażoną i dalej siedziałam na tym zimnym kamieniu. Po około 10 minutach chłopak podszedł do mnie
- Co ty tu jeszcze robisz? Miałeś iść.
- Nie idę bez ciebie.
- To masz problem bo ja nie mam zamiaru z tobą iść.
- Nie denerwuj mnie! - spojrzałam na niego i znowu się odwróciłam. Tyler ostro się wkurzył. Wziął mnie na ręce i tak ze mną szedł
- Puszczaj!
- Nie chciałaś iść sama to ja pójdziesz ze mną.
- Nie! Nie masz takiego prawa! Jak to wygląda?!
- Przestań tak dramatyzować księżniczko!
- Nie mów tak do mnie! I puść mnie już do jasnej cholery!
- Rany...Jaka ty jesteś uparta!
- Ty też!
- Współczuję temu który kiedyś zostanie twoim mężem...
- Słucham? A to niby dlaczego?
- Jeszcze się pytasz? Przecież ty mu żyć nie dasz...
- Jesteś idiotą! Twojej żonie też nie będzie łatwo!
- A kto w ogóle powiedział, że będę żonaty?
- A co nie chcesz założyć rodziny?
- Tego nie powiedziałem...Nie wiem. Miałem już kiedyś dziewczynę, ale...Dobra zresztą nie ważne.
- No powiedz!
- Po prostu nam nie wyszło i tyle! Możemy zmienić temat?
- Nie! Sam go zacząłeś... Kochałeś ją?
- Kochałem? To mało powiedziane. Nie widziałem świata po za nią! Ale sprawy zaszły za daleko i...
- I ?
- Serio, nie chcę o tym gadać. Może kiedy indziej.
- Dobrze... Wiem coś o związkach. Zresztą już ci o tym mówiłam...
- Tak wiem. Cały czas mi o tym gadasz. Ten twój blondasek i w ogóle.
- Jesteś zazdrosny?
- Co!? Szczerze to mu współczuję. Chociaż teraz zazdroszczę bo ma od ciebie spokój. A nie tak jak ja.
- Jesteś naprawdę wredny.
- Oj przecież żartuję! Chodź tu! - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale ja zaczęłam przed nim uciekać. Biegliśmy tak, aż wreszcie doszliśmy do małego jeziorka na ogromnej polanie pełnej pięknych kwiatów.
___________________________________________________________________________________
Los Angeles
 Rocky wraz z Rikerem i Rydel siedzieli w salonie. Rocky próbował pisać piosenkę, Rydel przeglądała katalog, a Riker siedział w papierach, których w sumie trochę było. Nagle do domu wparował zdyszany Ross.
- Co to kur** ma być?! - krzyknął i rzucił gazetą na stół tuż przed nos blondyna
- A co to jest? - zapytał zdezorientowany
- Gazeta! Nie widać?!
- Ej, ej! Ross! Uspokój się! - mówiła Rydel, uspakajając brata - Ross, co się stało, że jesteś taki zdenerwowany?
- Jeszcze się pytasz?! Myślałem, że to wszystko już się wyjaśniło. A tu nagle znowu coś! 'Ross Lynch to kobieciarz' Piękny nagłówek co? Mam już tego dosyć! Skąd oni biorą takie informacje?! Ja już w ogóle zdjęcia!
- Uspokój się! Wszystko zaraz się wyjaśni... - powiedział Riker
- W dupie mam te twoje słowa! Od dłuższego czasu jest tak samo! A to twoje ' Wszystko się wyjaśni' to możesz zachować dla siebie. Dlaczego uwzięli się tylko na mnie?! Scarlett na pewno już mi nie wybaczy jak zobaczy tą gazetę! Pewnie już sobie coś o mnie myśli...
- Ross! Mówiłam ci, że to wszystko wina...
- Przestań Rydel! To nie ona! Wszyscy tak się na nią uwzięliście! A to nie ona! Nie wiem nawet gdzie teraz jest, bo sobie wyjechała tak nagle. Obraziła się bo wszyscy tak po niej jadą!
- Nie wierzę! - krzyknął Rocky
- W co?
- W to, że po tym wszystkim ty nadal bronisz tej dziewczyny! Ross, do jasnej cholery zrozum wreszcie, że to wszystko przez nią! Przez nią sypnął się twój jakże śmieszny jak to wszystko związek! Ale nie! Ty masz to głęboko w dupie! Może gdybyś nie był wszędzie taki wyszczekany ludzie by cię inaczej postrzegali!
- Co ty teraz chcesz mi niby powiedzieć?
- To co słyszysz! Zacznij zachowywać się jak dorosły! - wstał i wyszedł z domu. Natomiast Ross stał jak słup soli, nie wiedząc co ma powiedzieć
- Ross, on ma w sumie trochę racji. Zastanów się naprawdę na tym wszystkim. - mówiła spokojnym głosem dziewczyna
- Nie będę się nad niczym zastanawiał! - zdenerwował się jeszcze bardziej i udał się na górę do swojego pokoju
- O matko... - Rydel załamała ręce i usiadła z powrotem, patrząc na Riker'a - A ty czemu nic nie mówisz?
- Bo to jest idiotyczne. Niech robi tak dalej... Ten zespół niedługo się przez niego rozpadnie.
- Przestań tak mówić Riker...
- Delly, czy ty nie widzisz co tu się dzieje? Nic już tego nie uratuje... Tylko Scarlett umiała mu pomóc. Ale teraz jest na to niestety za późno...
- Bez komentarza... - odezwała się dziewczyna, a następnie wróciła to poprzednio wykonywanej czynności.
***


Ross tylko na chwilę wszedł do swojego pokoju. Wziął gitarę i ruszył w drogę. Jechał, jechał i jechał gdzieś przed siebie. W końcu po kilku zakrętach w polne drogi, zatrzymał się w pewnym miejscu. Przeszedł gdzieś z kilometr i wreszcie doszedł na miejsce. Postawił gitarę pod drzewem i usiadł na tym samym miejscu. Zaczął coś brzdąkać, gdy nagle spostrzegł przed sobą czyiś cień...

- Whitney? - spojrzał na znajomą dziewczynę stojącą na przeciwko niego - Jak mnie znalazłaś?
- Jechałam za tobą idioto. Nawet nie zauważyłeś...
- Byłem taki zamyślony, że...Chwilunia. Co ty właściwie tu robisz? Myślałem, że wyjechałaś?
- Bo nie było mnie w LA przez tydzień. Załatwiałam sprawy w Nowym Jorku...Co, pewnie wszyscy myśleliście, że sobie tak nagrabiłam i od razu zwiałam?
- Ja tak nie myślałem...
- Przestań kłamać Ross! Nie oszukuj sam siebie...
- Ale ja...Słuchaj, wszystko mi się sypie. Moja dziewczyna mnie zostawiła, nie wiem co będzie dalej. Mój zespół się praktycznie rozpada... Nie wyrabiam!
- Jesteś słaby! Weź się w garść!
- Ja...Nie gadajmy już o tym dobra?
- Nie ma jak uciekać od problemów...
- Nie uciekam tylko sam już nie wiem jak temu zaradzić. Spróbuję najpierw uratować swój zespół, a potem zajmę się tą całą resztą.
- Typowy facet...
- Nie czepiaj się już. - szturnął ją lekko w ramię
- Idiota! - za to ona uderzył go z całej siły
- A to za co?
- A nie wiem. Lubię się z tobą droczyć.
- Osz ty! - wziął ją na ręce i zaczęła się kłótnia, która trwała dość dłuższą chwilę
- Dobra, koniec! Jak na dziewczynę to bijesz trochę za mocno!
- Ha ha. Taki mój urok kochany...
- Wiesz co, lubię to miejsce.
- Czemu?
- Bo tu pierwszy raz zgubiłem się.
- Coo? I co w tym jest takiego cudownego? - zaśmiała się
- I tutaj tak naprawdę zaczęło się to wszystko ze Scarlett. Było cudownie. Ona była cudowna. Idealna...
- W tym miejscu uprawiałeś z nią seks?! - dziewczyna zrobiła duże oczy
- Coo?! Niee... Mówię o tych innych chwilach... Jeszcze jej nawet tak dobrze wtedy nie znałem. I co miałem ją od razu w tych krzakach przelecieć?
- Wiesz...
- Nie jestem taki...
- Ale robiliście 'to' już?
- A co ciebie takie rzeczy interesują?
- Tak. - uśmiechnęła się szeroko
- Mam ci opowiedzieć swój pierwszy raz?
- A to z nią był pierwszy?
- Yyy nie?
- Boisz się przyznać?
- Dobra. To z nią był mój pierwszy raz. W święta.
- Ooo serio? Opowiadaj!
- Mam ci opowiedzieć swój pierwszy raz?
- Tak. Jestem twoją przyjaciółką. Możesz mi mówić o wszystkim.
- Ale tak z dokładnością?
- Idiota... Nie dokładnie. Nie jestem dzieckiem, wiem jak to wygląda.
- Aaa dobra już chyba rozumiem. No to było w święta. Nieźle się wtedy pokłóciliśmy. My mieliśmy koncert, a ona wyjechała do Bostonu do ciotki. I wtedy przyjechałem do niej i zaśpiewałem jej piosenkę, a ona się rozpłakała i pocałowaliśmy się. I później wszyscy razem, całą rodziną zjedliśmy kolację wigilijną. No i później siedzieliśmy razem w pokoju i tak to jakoś się stało...
- Wow... Zazdroszczę tej dziewczynie... Chwila. Robiliście to jak w domu byli jej rodzice, rodzeństwo i twoi rodzice?
- No w sumie tak.
- I nic nie było słychać?
- Nie wiem.
- O matko. W życiu bym się nie dała na takie coś.
- Bo jesteś za cienka!
- Wojna?
- Z tobą zawsze! - dziewczyna zaczęła uciekać, a następnie wróciła na wcześniejsze miejsce
- Jedziemy do domu? - zapytał chłopak
- Z wielką chęcią. Jestem już trochę zmęczona. - razem udali się do swoich samochodów
___________________________________________________________________________________
 
Heej Misiaki!
 To tak, żeby nie owijać w bawełnę, mam dla Was rozdział! Powiem znowu to samo. Przepraszam, że tak długo. Co prawda chciałam dodać w święta, ale kompletnie nie miałam czasu. A potem jeszcze te egzaminy. Ale jest już po wszystkim...
A w ogóle jak Wam się podoba ten rozdział? Jak dla mnie przejdzie. Nie myślę, że jest źle napisany, ale taki no nie wiem. Trochę pomieszany. Ale mam już pomysł na najbliższe kilka i już Wam mogę powiedzieć, że będzie ostro i dużo się pozmienia! 
To dziękuję, że jesteście. Kocham Was!

 
A to nowy bohater ~Tyler~ 
Niedługo będzie w zakładce. Ale jest śliczny! *.*
 
 
~Olivia~ 

7 komentarzy:

  1. Aja aj! Rozdział -meegaa! ;* Dla mnie to chyba najlepszy ze wszystkich. taki jakiś FANTASTIC, chociaż prawdę mówiąc wszystkie twoje rozdziały Kochanie są zajebiste! ;* ten mowy chłopak.. zaczyna mi się podobać a wgl to jest bardzo przystojny.. myślę, że on coś tam namiesza.. :*Piszesz niesamowicie! I już się nie mogę doczekać następnego.. :* Pisz szybciutko.. olej szkołę, olej egzaminy.. a zajmij się pisaniem.. Nie no żartuję szkoła tez jest ważna.. nawet bardzo tak samo jak egzaminy, ale na szczęście to już masz za sobą. Miejmy nadzieję, że z każdego 40 pt. <333 Tak więc jeszcze po krótce.. dziękuję za naszyjnik.. jest prześliczny.. cały czas go noszę! ;* <3 Jesteś najlepsza. Rozdział cudowny. czekam na next! :* <3 Kocham Cię! :****** <33333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jest! ;*
    Czekam na kolejny! ;*
    Hosia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo kurcze! Faktycznie Tyler ślicznyy jest! <3
    Rozdział świetny! Czekamy na nextaaa!

    Jak ci poszły egzaminy? :)

    the-most-beautiful-stories-r5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział *.* Mam nadzieję że zespół się nie rozpadnie... :(
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial cudowny. Kochana, dla mnie wszystkie Twoje rozdzialy sa niesamowite. Masz niezwylky talent w pisaniu. Potrafisz w taki cudowny sposob opisac uczucia bohaterow, co jest nadzwyczajną umiejętniscią ;) Kolejne rozdzialy zapowiadaja sie ciekawie. Nie moge sie doczekac. Boze, kochana jak ja uwielbiam Twoj blog. Jest on po prostu nieziemski. Wchodze na niego codziennie, zeby sprawdzic czy nic nowego nie napisalas...a jak sie okazuje, ze jest nowy rozdzial to ciesze sie jak male dziecko z lizaka. Kocham czytac Twoje posty (rozdzialy). Wiem, ze to mkze troche dziwnie zabrzmiec ale kiedy przeczytam nowy rozdzial czuje sie szczesliwa. Troche to glupio brzmi ale taka jest prawda. Dobra, koncze juz ten moj beznadziejny komentarz. Czekam oczywiscie na next ;)
    Pozdrawiam i zycze weny
    ~Julka~
    Zapraszam do siebie na nowiutki rozdzial http://r5-my-love-story.blogspot.com/?m=1 Mam nadzieje, ze sie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się, ciekawie. Jak ja kocham twojego bloga ty sobie nawet tego nie wyobrażasz jak bardzo go kocham, mogłabym nigdzie nie chodzić i czytać twojego bloga jeszcze i jeszcze i jeszcze i tak cały czas. Czekam z niecierpliwością na kolejny + zapraszam do mnie http://opowiadaniaorossielynchu.blogspot.com i http://opwiadaniaorossielynchuir5.blogspot.com buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny blog! ;# dodawaj szybko następny rozdział :D nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń