DRUGA SERIA
Po deszczu zawsze wychodzi słońce
Drogi Pamiętniku!
Niektóre sprawy mogą przysłonić nawet skrawek szczęścia jakie w nas pozostało... Tylko dlaczego u mnie ten skrawek szczęścia jest przykrywany coraz bardziej z każdym dniem? Czasem zastanawiam się komu ja tu w ogóle jestem jeszcze potrzebna? Może byłoby lepiej gdybym... Eh! Poddaję się! Nie wiem co mam robić... Tak z dnia na dzień na jaw wychodzą takie rzeczy! Których bym się nawet nie spodziewała! Czy Whitney ma rację? Psuję go? Nie wiem już! To nie ma sensu...To wszystko. A najgorsze jest to, że nikt nie potrafi mi pomóc. Bzdurą było, że po wyjeździe będzie lepiej, wszystko się zmieni...Ale nikt nie powiedział, że na lepsze... Muszę się z tym wszystkim przespać.
___________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________
Dwie godziny wcześniej - mieszkanie Whitney
Z perspektywy Ross'a
Scarlett wybiegła z mieszkania ze łzami w oczach, zostawiając swoją torebkę. Chciałem pobiedz za nią, ale powstrzymałem się...
- Widzisz! - spojrzałem z wyrzutem na brunetkę, którą właściwie nie zdziwiło zachowanie Scarlett, ale była przejęta całą sytuacją
- Co niby?! - odparła
- Pytam, czy widzisz co zrobiłaś?! - zamachnąłem się
- No! Proszę zrób to! Uderz mnie! Może Ci ulży! - krzyknęła, a z oczu poleciały jej łzy - Dalej! Na co czekasz?!
- Przecież wiesz, że cię nie uderzę...Nie jestem taki. - opuściłem rękę
- No nie wiem właśnie...Tobie już nie można ufać...
- A tobie można?! Okłamałaś wszystkich Whitney! Jesteś ślepa czy jak? Zachowujesz się jak gówniara! I oczywiście, jak zwykle obwiniasz o to innych!
- Proszę! Odezwał się ten, który wszystko robi dobrze! Pan idealny! Ross Lynch! Wielki gwiazdor Disney'a! To ty się zmieniłeś! - spojrzała mi prosto w oczy - Nie mówię, że nic nie zrobiłam! Namieszałam i to bardzo! Ale na początku to wszystko wydawało mi się zupełnie inne! Nie myślałam, że to zabrnie tak daleko! Że wpakuję się w takie kłamstwo! Nie chciałam, żeby tak to się skończyło, jasne?! Wiem, że teraz myślisz sobie o mnie że znowu zgrywam tą grzeczną i niewinną, ale to twoja sprawa! Przepraszam! Ja tylko chciałam ci w jakiś sposób pomóc...
- Pomóc?! Żartujesz sobie?! Jak? Niszcząc mi karierę, czy totalnie ośmieszając przed całym światem?!
- O rany... Wiem! Wiem co zrobiłam! Nadal tego nie widzisz prawda?
- Czego?
- Zmieniłeś się. Możesz zaprzeczać, ale ja wiem jaka jest prawda. Nie widzisz tego, ale chociaż spróbuj zrozumieć mnie Ross. - spojrzałem na nią, a następnie na Tyler'a, który kompletnie nie wiedział o co chodzi - Zresztą, teraz to rób co chcesz! A w pierwszej kolejności idź za Scarlett! - wziąłem jej torebkę i wyszedłem bez słowa mieszkania dziewczyny
- Kurde Whitney! Weź mi powiedz dokładnie o co tu chodzi! Pogubiłem się troszkę.
- Zaraz ci wszystko opowiem. Chcesz coś do picia?
- Taaa. Najlepiej coś mocniejszego... - zaśmiał się,a brunetka udała się do kuchni.
___________________________________________________________________________
Scarlett wybiegła z mieszkania ze łzami w oczach, zostawiając swoją torebkę. Chciałem pobiedz za nią, ale powstrzymałem się...
- Widzisz! - spojrzałem z wyrzutem na brunetkę, którą właściwie nie zdziwiło zachowanie Scarlett, ale była przejęta całą sytuacją
- Co niby?! - odparła
- Pytam, czy widzisz co zrobiłaś?! - zamachnąłem się
- No! Proszę zrób to! Uderz mnie! Może Ci ulży! - krzyknęła, a z oczu poleciały jej łzy - Dalej! Na co czekasz?!
- Przecież wiesz, że cię nie uderzę...Nie jestem taki. - opuściłem rękę
- No nie wiem właśnie...Tobie już nie można ufać...
- A tobie można?! Okłamałaś wszystkich Whitney! Jesteś ślepa czy jak? Zachowujesz się jak gówniara! I oczywiście, jak zwykle obwiniasz o to innych!
- Proszę! Odezwał się ten, który wszystko robi dobrze! Pan idealny! Ross Lynch! Wielki gwiazdor Disney'a! To ty się zmieniłeś! - spojrzała mi prosto w oczy - Nie mówię, że nic nie zrobiłam! Namieszałam i to bardzo! Ale na początku to wszystko wydawało mi się zupełnie inne! Nie myślałam, że to zabrnie tak daleko! Że wpakuję się w takie kłamstwo! Nie chciałam, żeby tak to się skończyło, jasne?! Wiem, że teraz myślisz sobie o mnie że znowu zgrywam tą grzeczną i niewinną, ale to twoja sprawa! Przepraszam! Ja tylko chciałam ci w jakiś sposób pomóc...
- Pomóc?! Żartujesz sobie?! Jak? Niszcząc mi karierę, czy totalnie ośmieszając przed całym światem?!
- O rany... Wiem! Wiem co zrobiłam! Nadal tego nie widzisz prawda?
- Czego?
- Zmieniłeś się. Możesz zaprzeczać, ale ja wiem jaka jest prawda. Nie widzisz tego, ale chociaż spróbuj zrozumieć mnie Ross. - spojrzałem na nią, a następnie na Tyler'a, który kompletnie nie wiedział o co chodzi - Zresztą, teraz to rób co chcesz! A w pierwszej kolejności idź za Scarlett! - wziąłem jej torebkę i wyszedłem bez słowa mieszkania dziewczyny
- Kurde Whitney! Weź mi powiedz dokładnie o co tu chodzi! Pogubiłem się troszkę.
- Zaraz ci wszystko opowiem. Chcesz coś do picia?
- Taaa. Najlepiej coś mocniejszego... - zaśmiał się,a brunetka udała się do kuchni.
___________________________________________________________________________
Dom Lynch'ów
Cała rodzina, oprócz oczywiście Ross'a siedziała w salonie czekając aż Allyson wyjaśni im co ma takiego do powiedzenia. Po dziewczynie coraz bardziej było można dostrzeć odczucie zdenerwowania.
- Ally? - zaczął Riker, patrząc na prawie nieruchomą blondynkę, której trzęsły się trochę ręce - Co masz mi takiego do przekazania?
- Bo ja... Ja... - zaczęła się jąkać
- Jesteś chora? - rzuciła Rydel, a wszyscy na około dziwnie na nią spojrzeli
- Co? Niee... Ja jestem w ciąży. - powiedziała ściszając głos
- W ciąży?! - krzyknęła Rydel - Przecież to wspaniała wiadomość! - uśmiechnęła się, a Allyson tylko na nią spojrzała, popłakała się i poszła na górę do pokoju Riker'a. Blondynka ruszyła za nią, zostawiając na dole resztę rodziny, którzy również byli nieźle zszokowani nową wiadomością.
- Brawo Riker! Gratulację! - mówił Rocky, klaszcząc w dłonie
- I czemu się tak cieszysz? - chłopak spojrzał na brata
- Bo wiesz, że istnieje takie coś jak gumki? - wyszczerzył się do starszego
- Poprawnie prezerwatywy. - dodał Ellington - No tak Riker, słuchaj swojego młodszego brata. On ma cały zapas... Ja się w ogóle dziwię, że Vanessa jeszcze w ciążę nie zaszła. - zaśmiał się głośno
- Ekhem! - zakaszlała Vanessa - Ell, dobrze wiesz, że ja tu jestem?
- Oo sory! Nie zauważyłem! - powiedział chłopak i uderzył się w twarz
- My jakoś sobie radzimy. - uśmiechnęła się i spojrzała kątem oka na Rocky'ego.
- To może wy sobie pogadajcie, a ja zajrzę do Allyson. - wtrącił nagle najstarszy
- Nie. - zatrzymała go dziewczyna - Niech sobie na chwilę same pogadają. Tak wiesz po 'babsku'. Jak Delly przyjdzie to do niej pójdziesz. - tłumaczyła
- Może masz rację. Chyba pójdę się trochę przewietrzyć. - udał się w kierunku drzwi
- To od razu po drodze te gumki kup! - krzyknął Rocky, na co Van z całej siły uderzyła go w brzuch
- Siedź cicho albo zaraz pójdziesz spać. - powiedziała stanowczo
- Taa jasne. I myślisz, że cię posłucham?
- Yyy tak! Ty mnie zawsze słuchasz. Bo ja mam na ciebie dobrą metodę. Już, na górę!
- Ale...
- Teraz! Bez dyskusji.
- Dobra... - odparł i wolno pobrnął w kierunku swojego pokoju.
- No, no! Nieźle sobie go wychowałaś! - zaśmiał się Ratliff
- A jak! Faceta trzeba trzymać krótko! - uśmiechnęła się i ruszyła za chłopakiem na górę.
- Ally? - zaczął Riker, patrząc na prawie nieruchomą blondynkę, której trzęsły się trochę ręce - Co masz mi takiego do przekazania?
- Bo ja... Ja... - zaczęła się jąkać
- Jesteś chora? - rzuciła Rydel, a wszyscy na około dziwnie na nią spojrzeli
- Co? Niee... Ja jestem w ciąży. - powiedziała ściszając głos
- W ciąży?! - krzyknęła Rydel - Przecież to wspaniała wiadomość! - uśmiechnęła się, a Allyson tylko na nią spojrzała, popłakała się i poszła na górę do pokoju Riker'a. Blondynka ruszyła za nią, zostawiając na dole resztę rodziny, którzy również byli nieźle zszokowani nową wiadomością.
- Brawo Riker! Gratulację! - mówił Rocky, klaszcząc w dłonie
- I czemu się tak cieszysz? - chłopak spojrzał na brata
- Bo wiesz, że istnieje takie coś jak gumki? - wyszczerzył się do starszego
- Poprawnie prezerwatywy. - dodał Ellington - No tak Riker, słuchaj swojego młodszego brata. On ma cały zapas... Ja się w ogóle dziwię, że Vanessa jeszcze w ciążę nie zaszła. - zaśmiał się głośno
- Ekhem! - zakaszlała Vanessa - Ell, dobrze wiesz, że ja tu jestem?
- Oo sory! Nie zauważyłem! - powiedział chłopak i uderzył się w twarz
- My jakoś sobie radzimy. - uśmiechnęła się i spojrzała kątem oka na Rocky'ego.
- To może wy sobie pogadajcie, a ja zajrzę do Allyson. - wtrącił nagle najstarszy
- Nie. - zatrzymała go dziewczyna - Niech sobie na chwilę same pogadają. Tak wiesz po 'babsku'. Jak Delly przyjdzie to do niej pójdziesz. - tłumaczyła
- Może masz rację. Chyba pójdę się trochę przewietrzyć. - udał się w kierunku drzwi
- To od razu po drodze te gumki kup! - krzyknął Rocky, na co Van z całej siły uderzyła go w brzuch
- Siedź cicho albo zaraz pójdziesz spać. - powiedziała stanowczo
- Taa jasne. I myślisz, że cię posłucham?
- Yyy tak! Ty mnie zawsze słuchasz. Bo ja mam na ciebie dobrą metodę. Już, na górę!
- Ale...
- Teraz! Bez dyskusji.
- Dobra... - odparł i wolno pobrnął w kierunku swojego pokoju.
- No, no! Nieźle sobie go wychowałaś! - zaśmiał się Ratliff
- A jak! Faceta trzeba trzymać krótko! - uśmiechnęła się i ruszyła za chłopakiem na górę.
***
- Jak się trzymasz? - powiedziała Rydel, wchodząc do pokoju brata, gdzie na łóżku siedziała zapłakana Allyson.
- Dobrze? - powiedziała przez płacz, ledwo łapiąc powietrze
- Ej, ej! Oddychaj! - uspakajała ją - Przecież to nie koniec świata kochana!
- No dobra, to tylko ciąża. Ale Delly! Ja miałam zaplanowane całe życie! Chciałam mieć dziecko, to prawda, ale jeszcze nie teraz! Miałam wyjechać. Dostałam tam niezłą posadę! Przyjęli mnie na studia. A myślałam, że tam się nie dostanę! Mam siedzieć w branży modowej z dzieckiem na ręku? W wieku 19 lat?! Nie tak sobie to wyobrażałam...
- Wiesz nie wiem co teraz czujesz, ale wyobrażam to sobie. Musisz być dobrej myśli! To się da zrobić! To...
- Nie Delly. Mam dwa wyjścia albo urodzę to dziecko i kończę z karierą, albo...
- Chyba sobie żartujesz! Nie myślisz czasem o ... - nie dokończyła bo do pokoju wszedł Riker.
___________________________________________________________________________
No tak. A co ze mną? Nadal siedzę w pokoju i jak zwykle użalam się nad sobą. Już mi się to zaczyna nudzić... Dlaczego nie potrafię powiedzieć sobie 'Dość!' ?! - Weź się w garść Scarlett! - Dla niektórych to proste słowa. Dla mnie niekoniecznie. Ale może właśnie to mnie zatrzymuje? Może po prostu powinnam tak sobie powiedzieć i wreszcie zacząć być twarda! Olać opinie wszystkich! Ma się jedno życie! Nie zaprzepaszczę go!
Wstałam, wzięłam się w garść - jak to mówiłam już wcześniej - i wyszłam z domu. Mimo okropnej pogody panującej na dworze, pobiegłam w stronę parku. Tam się na chwilę zatrzymałam, żeby trochę odpocząć. Po kilku minutach złapałam taksówkę, która zawiozła mnie w pewne miejsce. Było to poza miastem. Panowała tam cisza. Pobiegłam na wzgórze. Z powodu takiej pogody byłam przemoczona do suchej nitki. Położyłam się na środku łąki, spojrzałam w niebo i wykrzyczałam to czego chciałam się pozbyć. To co mnie przez cały czas męczyło. Wyżaliłam się tak jak tylko umiałam. Następnie zamknęłam oczy i rozmarzyłam się.
Wyobraziłam sobie, że potrafię latać. Dzięki temu darowi zwiedziłam praktycznie wszystkie kraje na świecie. Widziałam co, gdzie się dzieje. W jakiej sytuacji są różni ludzie. Podczas pobytu w Afryce uświadomiłam sobie, że to właśnie tam ludzie naprawdę mają duże problemy. Takie jak głód, brak dachu nad głową i choroby, które bardzo często doprowadzają do śmierci. A ja przejmuję się takimi bzdurami! Powinno mi być wstyd! Ale mimo tych wszystkich problemów na twarzach tych ludzi pojawia się uśmiech!
Nagle się ocknęłam! Rozejrzałam się wokoło. Zza chmur wyszło piękne słońce. Niebo praktycznie stało się niebieskie, a powietrze takie lekkie! Uśmiechnęłam się sama do siebie. Momentalnie zaczęłam się głośno śmiać i biegać wokół drzew, które znajdowały się niedaleko. Pomyślałam, że życie naprawdę ma sens. Trzeba tylko w to uwierzyć i nie przejmować się głupotami.
___________________________________________________________________________
- Dobrze? - powiedziała przez płacz, ledwo łapiąc powietrze
- Ej, ej! Oddychaj! - uspakajała ją - Przecież to nie koniec świata kochana!
- No dobra, to tylko ciąża. Ale Delly! Ja miałam zaplanowane całe życie! Chciałam mieć dziecko, to prawda, ale jeszcze nie teraz! Miałam wyjechać. Dostałam tam niezłą posadę! Przyjęli mnie na studia. A myślałam, że tam się nie dostanę! Mam siedzieć w branży modowej z dzieckiem na ręku? W wieku 19 lat?! Nie tak sobie to wyobrażałam...
- Wiesz nie wiem co teraz czujesz, ale wyobrażam to sobie. Musisz być dobrej myśli! To się da zrobić! To...
- Nie Delly. Mam dwa wyjścia albo urodzę to dziecko i kończę z karierą, albo...
- Chyba sobie żartujesz! Nie myślisz czasem o ... - nie dokończyła bo do pokoju wszedł Riker.
___________________________________________________________________________
No tak. A co ze mną? Nadal siedzę w pokoju i jak zwykle użalam się nad sobą. Już mi się to zaczyna nudzić... Dlaczego nie potrafię powiedzieć sobie 'Dość!' ?! - Weź się w garść Scarlett! - Dla niektórych to proste słowa. Dla mnie niekoniecznie. Ale może właśnie to mnie zatrzymuje? Może po prostu powinnam tak sobie powiedzieć i wreszcie zacząć być twarda! Olać opinie wszystkich! Ma się jedno życie! Nie zaprzepaszczę go!
Wstałam, wzięłam się w garść - jak to mówiłam już wcześniej - i wyszłam z domu. Mimo okropnej pogody panującej na dworze, pobiegłam w stronę parku. Tam się na chwilę zatrzymałam, żeby trochę odpocząć. Po kilku minutach złapałam taksówkę, która zawiozła mnie w pewne miejsce. Było to poza miastem. Panowała tam cisza. Pobiegłam na wzgórze. Z powodu takiej pogody byłam przemoczona do suchej nitki. Położyłam się na środku łąki, spojrzałam w niebo i wykrzyczałam to czego chciałam się pozbyć. To co mnie przez cały czas męczyło. Wyżaliłam się tak jak tylko umiałam. Następnie zamknęłam oczy i rozmarzyłam się.
Wyobraziłam sobie, że potrafię latać. Dzięki temu darowi zwiedziłam praktycznie wszystkie kraje na świecie. Widziałam co, gdzie się dzieje. W jakiej sytuacji są różni ludzie. Podczas pobytu w Afryce uświadomiłam sobie, że to właśnie tam ludzie naprawdę mają duże problemy. Takie jak głód, brak dachu nad głową i choroby, które bardzo często doprowadzają do śmierci. A ja przejmuję się takimi bzdurami! Powinno mi być wstyd! Ale mimo tych wszystkich problemów na twarzach tych ludzi pojawia się uśmiech!
Nagle się ocknęłam! Rozejrzałam się wokoło. Zza chmur wyszło piękne słońce. Niebo praktycznie stało się niebieskie, a powietrze takie lekkie! Uśmiechnęłam się sama do siebie. Momentalnie zaczęłam się głośno śmiać i biegać wokół drzew, które znajdowały się niedaleko. Pomyślałam, że życie naprawdę ma sens. Trzeba tylko w to uwierzyć i nie przejmować się głupotami.
___________________________________________________________________________
Hejka moi Kochani!
No to mamy wakacje! Nie wiem jak wy, ale ja się cieszę! Chociaż jak narazie to ich nie czuję. To tak na sam początek tych wakacji dodaję dla Was rozdział. Nie jest to oczywiście rewelacja, ale coś jest.
Nazwa rozdziału, czyli ten cytat ma dla mnie jakieś takie ważne znaczenie. Dlatego właśnie tak postanowiłam go nazwać. Ogółem mam nadzieję, że Wam się podoba, ponieważ starałam się włożyć serce w ten rozdział. No i bardzo bym prosiła o komentarze. Wiem, że co rozdział o nie proszę. Ale po prostu są one bardzo motywujące i chciałabym wiedzieć co myślicie o rozdziale o blogu, co mam zmienić itd. itd. A nie jest to raczej dużo napisać kilka słów. Dla mnie znaczy to bardzo dużo. Także z góry dziękuję wszystkim, którzy komentują!
To tyle. Piszcie jak tam Wam zaczęły się wakacji, jakie plany i w ogóle jak zakończenie!
Kocham Was Misie! <3
~Olivia~
nareszcie!!! :) rozdzial niesamowity :) tylko błagam!!! nie rób tego!!! niech Ally nie usuwa dziecka...niech Riker coś zrobi!!! i dobrze że Scar wzięła się w końcu w garść :) czekam na nexta z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńDoskonale cię rozumiem w kwestii komentarzy. Jak widzę, że pojawił się nowy, momentalnie mam banana na twarzy i cieszę się jak głupia do sera xD Pamiętam, jak Ty pierwsza skomentowałaś mój rozdział numer 1 na blogu i ja po prostu skakałam z radości po pokoju, że komuś się to podoba...W sumie do tej pory nie wiem, jak ty odnalazłaś mojego bloga. To mnie zastanawia, bo skomentowałaś go jeszcze tego samego dnia, jak on powstał...Zagadka :D Dobra, a teraz twój rozdział...hmmm. Według mnie jest, że tak powiem bombowy (zalatuje podstawówką, ale co tam xD). Naprawdę świetnie to wszystko opisałaś. Masz dar, powiem Ci, masz dar...którego Ci strasznie i to strasznie zazdroszczę. Jak porównuję nasze blogi, to mój wcale nie jest tak "wspaniały, genialny, niesamowity", jak go opisują inny. Wyraźnie czegoś w nim brakuje...a w Twoim ? Nic! Po prostu cud, miód i orzeszki!! Jest idealny. Świetnie opisane wydarzenia i przede wszystkim uczucia, które powodują że po prostu zatracam się w twoim opowiadaniu...Jestem bardzo ciekawa co takiego powie nasz kochany Riker i co zrobi Allyson...tak samo kolejną zagadką dla mnie jest Ross. Ah ten nasz tleniony blondynek. Zauważyłam, że na każdym blogu jest on taki jaki jest...a na to nie ma określenia, heh xD Ojojoj! Ale się rozpisałam. Przepraszam Cię za ten denny komentarz, no ale cóż poradzić, jak się takich pięknych, głębokich i motywujących komentarzy nie umie pisać. No co zrobisz ? Nic nie zrobisz A tak btw, na moim bloszku jest nowy rozdział, więc jak znajdziesz czas to serdecznie zapraszam
OdpowiedzUsuńCałuski ;****
~Julia~
Wow! Jak zobaczyłam ten komentarz! To aż usiadłam! Hah :)
UsuńSłucham?! Nie nie nie Kochana! Nie pisze lepiej od Ciebie! Wydaje Ci się! Ty serio piszesz cudownie! <3
Hehe no widzisz! Z tym twoim rozdziałem to taka magia chyba była! Znalazłam ten twój blog chyba na Twitterze :)
Także dziękuję Ci bardzo za ten przepiękny, cudowny komentarz! Od razu poprawił mi się humor! I chyba będę od razu dalej pisać! <3
Widziałam widziałam twój rozdział! Akurat go czytam i zaraz również będę komentować!
Jeszcze raz dziękuję Kochana! <3
Cudowny rozdział. Widać, że napisany z sercem. Awww. Riker będzie tatusiem xd Bo oczywiście Ally nie usunie tego dziecka, prawda? Mam nadzieję, że nie.
OdpowiedzUsuńDobra, nie będę się rossopisywać. Pozdrawiam :*
Jejuś, dziękuję :) No zobaczymy zobaczymy :*
UsuńNo po prostu cud, miód, malina! *.*
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga i czekam na kolejny rozdział! <3
Jesteś na prawdę dobra w tym co robisz! :* Trzymam za ciebie kciuki Kochaną! *.* I oczywiście mam nadzieję, że pojawi się w krótce dzidzius! *.* /Dominika! <3
Jejuś! Jak słodko! <3
UsuńTak tak...Ten twój dzidziuś *.*
Świetny rozdział, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: story-with-ross-lynch.blogspot.com
Mam nadzieję, że wpadniesz <333
Jejku!!!!! Super Super rozdział ! Oszaleje ! Niesamowity!!!
OdpowiedzUsuńO jejuśku! Ten rozdział jest meeega! Tak bardzo cie przepraszam Kotku, że dopiero teraz dodaję komentarz, ale kompletnie w tym tygodniu nie miałam czasu, ciągle te moje jagody i po prostu nie starczało mi czasu prawie na nic. Tak więc rozdział jest AMAZING!!! Allyson jest w ciąży! Yay! A ja wiedziałam! Czuje się zaszczycona, że mam znajomości.. Hahahahaha :* <333 Biedna ta Scar.. :, no ale cóż, musi się coś dziać, a tobie pisanie wychodzi znakomicie, piszesz niesamowicie, umiesz tak dokładnie opisać wszystkie uczucia, to jest wspaniały talent! :* <333 P.S. Czekam, aż zaczniemy pisać naszą książkę. Czekam na nn! :* <3 Kocham Cię! Udanych wakacji Kochanie! :*** <333
OdpowiedzUsuńOMG OMG!!!!!!! Znalazłam tego bloga przypadkowo (hahah tu muszę podziękować Tajemniczej Dziewczynie :P ) i zaczęłam powoli czytać wciągając się w fabułę rozdział za rozdziałem ! No dziewczyno GENIALNA jesteś ! Blog FENOMENALNY aż nie mogę uwierzyć,że od początku nie byłam razem z bohaterami tego powiadania ! Świetne zwroty akcji i w ogóle ! Wszystko ideolo i z niecierpliwością czekam na next ! Nie mogę się doczekać co sroci Scar a co dopiero Riker ! <3
OdpowiedzUsuńnie! Allyson nie może usunąć dziecka! oby Riker ją przekonał....zastanawia mnie co zrobi Scarlet....dodaj rozdział jak najszybciej bo ja najchętniej pochłonełabym Twojego bloga jednym tchem :) Ola
OdpowiedzUsuńomkshtwnskyaks *-* Boski rozdział! ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że będzie next ;P?
OdpowiedzUsuńHej. Zostałaś nominowana do Liebstar Blog Awards. Więcej informacji znajdziesz tutaj : http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
B.
Oho bardzo dawno mnie tu nie było i widzę nowu wygląd bloga :)
OdpowiedzUsuńA piszesz jak zawsze super super super :)
Zapraszam do siebie... wreszcie udało mi się napisać nowy rozdział http://ross-and-justine.blogspot.com/
zostałaś nominowana do LBA :D http://r5przeznaczenienieistnieje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGratuluję
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award
Więcej info u mnie http://r5-my-love-story.blogspot.com/p/lba.html
Całuski
~Julia~
kiedy dodasz rozdział? bo my tutaj czekamy z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńGłosuj na KONCERT R5! http://www.gazetawroclawska.pl/plebiscyt/555,kto-powinien-wystapic-na-stadionie-wroclaw-w-2015-roku-glosuj,id,t.html?cookie=1
OdpowiedzUsuńOna powiedziała :. lubisz mnie?' '
OdpowiedzUsuń| On powiedział "nie".
| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
| Znowu powiedział "nie".
| Zapytała wiec jeszcze raz: | " Jestem w twoim sercu?"
| Powiedział "nie".
| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
| Smutne - pomyślała i odeszła.
| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
| tylko umarłbym z tęsknoty."
| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
| Cię kocha.
| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
| życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
| telefonie albo w szkole.
| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
| Jutro rano ktoś Cię pokocha.
| Stanie się to równo o 12.00.
| Będzie to ktoś
znajomy.
| Wyzna Ci miłość o 16.00 |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńParę godzin temu weszłam na Twojego bloga i o 00:03 skończyłam! WSZYSTKO PRZECZYTANE.
Szczerze powiem, że Twój pisania bardzo się zmienił. Bardziej dbasz o estetykę, aż przyjemniej się czyta. Widać, że wydoroślałaś, bo pomiędzy pierwszym a teraźniejszym rozdziałem jest ogromna różnica! Oczywiście jest lepiej! :)
Poczytaj sobie trochę i pisaniu dialogów. Sama nie jestem w tym dobra, ale czytam intstukcję pisania dialogów bardzo często i dużo one dają. Poza tym przyjemniej się czyta, gdy opowiadanie wygląda ,,ładnie''.
Cóż, czekam na kolejny rozdział! Dodaj go szybciutko, proszę!
Och, powiem Ci jeszcze, że bardzo się o siebie martwię. Moja obsesja na punkcie R5 znowu jest tak ogromna, że aż się siebie boję. Hahahhaha.
Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział:
http://rossomefanfiction.blogspot.com/
Hej!Nominuje twój blog do Liebster AwardsGratuluje!Więcej info na http://austinallystory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzajebisty <3 czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam też do bloga mojej przyjaciółki :) http://dieangell.blogspot.com/#_=_
Hahah :D odkryłam twojego bloga, dopiero dzisiaj (przypadkowo) Dobra, rozpisze się, a co mi tam hahah :D Blog jest niesamowity, cudowny! Chociaż to pewnie juz wiesz i wiele razy dostawałaś takie opinie, nie lubię się powtarzać, chociaż to robie hehh
OdpowiedzUsuńJa się pytam, czemu jeszcze tutaj nie ma następnego rozdziału? ;D
Zapraszam do mnie: http://so-come-on-paint-my-world.blogspot.com/
Pozdrawiam. Całuski.
~Alex ♡
Strasznie podoba mi się twój blog, kosmicznie wciąga. Kiedy będzie następny rozdział bo już nie mogę się doczekać. Jak chcesz to zapraszam do mnie : thebandfromcalifornia.blogspot.com To nie reklama tylko chcę żebyś przeczytała i napisała co zmienić, co poprawić, a co usunąć =)
OdpowiedzUsuń