Żarcik ..... Siedzieliśmy na łóżku w ciszy, co chwilę na siebie spoglądając..Wyglądało to dosyć dziwnie... - Wiesz co..- zaczęłam i spojrzałam blondynowi w oczy - Kiedyś musi być ten pierwszy raz! - OOooo! Serio?... Ale jesteś pewna? - mówił z szerokim uśmiechem na twarzy - Tak. - odparłam z zdecydowaniem - Dobrze... Tooo... Do dzieła! - zaśmiał się - Eh... Bez przesady. - Żartowałem..- podniósł się, zdjął spodnie ( bo był już bez koszulki) i z powrotem usiadł na łóżku... - Teraz twoja kolej! - Jasne...- wzięłam głęboki oddech i pozbyłam z siebie koszulkę...Chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej - Co się tak gapisz?... Coś nie tak? - Co? - chyba się ocknął - ... Nie skąd. Wręcz przeciwnie. Jest... - Kumam. - blondyn pochylił się nade mną i zaczął mnie całować... Wtem usłyszałam wibrujący telefon w mojej kieszeni...Była to mama - Kurde! Muszę odebrać.. - Ross podniósł się i zrobił nie zadowoloną minę - Halo? ....Cześć mamo.... Co?...Yyy... Jestem u Ross'a.... Cooooo?! Nie nic głupiego nie robimy! - spojrzałam na pół nagiego blondyna - Oszalałaś! .... Dobra ... Tak... Tak, też cię kocham. Pa! - Mamusia? - Niestety... - Własną matkę okłamałaś? - A co miałam jej powiedzieć? ... Że leżę na pół rozebrana u mojego chłopaka na łóżku i zamierzam z nim.... - Wiesz... Może by zrozumiała..- wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w chłopaka - ..To co... Może wrócimy do innej czynności? - uniósł dwukrotnie brwi - Z chęcią. - wziął głęboki oddech, nachylił się i wtedy....Do pokoju z wielkim hukiem wparowała Rydel, Rocky i Ell... Zrobiłam duże oczy i schowałam się po kocem...Za to cała trójka dziwnie na nas patrzała - O matko! - zaczęła Rydel, widząc swojego młodszego brata, praktycznie siedzącego na moich nogach... - Ross! Czyś ty zgłupiał?! - Ale ja jeszcze nic nie.... - Jasne już ja wiem co ty chciałeś. - podeszła do mnie i zabrała do swojego pokoju... - To już wiemy czemu kazałeś nam się wynieść na pół nocy z domu.. - mówił Rocky.. - No co ty nie powiesz... A tak w ogóle to po jaką cholerę tak nagle wpadliście do mojego pokoju bez pukania? - Chcieliśmy ci zrobić żart. Ale nie sądziliśmy że ty i Scarlett będziecie właśnie, no ten teges.. - Dobrze, że później nie przyszliśmy...Chociaż byłoby ciekawiej... - dodał Ratliff - Bardzo śmieszne! A teraz wypad z mojego pokoju! Już! - Spoko... Wyluzuj młody... - zaczęli się oboje śmiać i wyszli, za to Ross siedział smutny na łóżku... Po czym zasnął.... ***************************************************************************
Następny dzień Siedziałyśmy z Rydel w kuchni pałaszując herbatniki, gdy do pokoju wpadł Rocky z wielkim uśmiechem na twarzy. Usiadł obok Rydel i wpatrywał się w ekran telefonu. Co jakiś czas spoglądał albo na mnie albo na siostrę... - ....A więc..Rocky! - zaczęła Rydel - Co? - odparł - Mnie się pytasz? - Raczej. Przecież to ty zaczęłaś. - Wiem... Ale może ty nam powiesz, dlaczego najpierw wpadłeś z uśmiechem na twarzy do kuchni, a potem siedzisz cicho i udajesz, że nic się nie stało... - chłopak nic nie odpowiedział - To nam powiedz! - dodałam - Boooo..... - Booo??? - Wiesz.... - O matko.. Gadaj! - Umówiłem się z Vanessą na randkę... - wymamrotał pod nosem - Oooo...I to ta tajemnica? - Spadaj siostra! ... Nic nie kumasz. To moja pierwsza randka. - Serio? - Nie no żartuje...Tylko, że Nessa ona.. No jest inna niż inne... - Ciekawe... - Jesteście beznadziejne... - do kuchni wszedł Ross... - O co chodzi, że się tak drzecie? - One nie rozumieją, że randka to dla mnie coś ważnego.. Powiedz, że chociaż ty rozumiesz.. - Jasne.. Tylko stary, powiem ci coś jeśli chodzi o randkę... Musisz być wyluzowany, romantyczny i przede wszystkim bezpośredni! - Czyli? - Jak nie chcesz iść tam gdzie ona by chciała, to mówisz to jej prosto w twarz! - spojrzałam ze zdziwieniem na blondyna - ... No co? Tak się robi...Aha i jeszcze jedno. Jak będziesz chciał pogadać o ''innych'' rzeczach to wal śmiało... - Wiesz co bracie, nie żebym się czepiał czy coś, ale jestem od ciebie starszy i jeśli chodzi o to drugie to sorry, ale to tobie wczoraj nie wypaliło.. - spojrzał w moją stronę - Wypaliło by gdyby... - Tak, tak... Znamy tą historię. I wiemy, że i tak byś się nie odważył.. - Yyyy.... - zaciął się - Widzisz...To nara. Idę się przygotować... - pobiegł na górę - Właśnie Ross. Co to miało wczoraj być? - zapytała Rydel - A jak ci się wydaje?... Następnym razem będę zamykał drzwi na klucz! - Ooo nie. Nie pozwolę, żebyś mi przyjaciółkę skrzywdził. - Co?! Ona sama tego chciała! - Dobra. Skończcie się kłócić! - wtrąciłam - A teraz mam prośbę. Ross, zawieziesz mnie do szkoły?? Proszę... - Jasne... ***************************************************************************
... Nareszcie! Mam ten rozdział. Już 20! Huraa!!! :) A właśnie... Nie dawno zostało przekroczone 1000 odwiedzin na moim blogu. Dlatego od razu chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytają i komentują tego bloga. Bardzo bardzo dziękuję!!! Mam nadzieję, że ten rozdział również się podoba. Jest trochę krótki, bo jakoś nie miałam kiedy pisać, a chciałam dodać jak najszybciej, wiec jest taki jaki jest....Następny może będzie szybciej niż poprzedni. To zależy :) Proszę o komentarze ;* A dzisiaj FILMIKI!!! :)
Dzisiaj nocowałam u Rydel. Miałyśmy niezły ubaw. Siedziałyśmy tak gdzieś do 2.00 w nocy, do czasu gdy przyszedł Riker i zabrał nam butelkę wódki. Nie rozumiem go, przecież wcale tak dużo nie wypiłyśmy... Chyba... Kiedy się obudziłam była 12.00. Rydel jeszcze spała. Po cichu zeszłam na dół. Na dole nikogo nie było. Właściwie to chyba cały dom był pusty, no oprócz mnie i Rydel...Poszłam do kuchni, wyjęłam potrzebne produkty z lodówki i zaczęłam robić naleśniki, z myślą, że Rydel się ucieszy ze śniadania jak wstanie.
Zawsze chciałam gotować tak jak prawdziwy kucharz, więc postanowiłam podrzucić naleśnika na patelni tak jak to robią profesjonaliści... Ale na moje nieszczęście od tyłu zaskoczył mnie Ross, który wszedł do kuchni... - Bu!!! - krzyknął i złapał mnie w talii. A naleśnik wylądował na podłodze.. Powoli odwróciłam się do chłopaka i groźnie na niego spojrzałam... - Upsss...Chyba coś ci spadło.. - No co ty. Ciekawe przez kogo? - Właśnie nie wiem... - uśmiechnął się - Nie, nie...- zaczęłam smażyć kolejnego - Rozumiem, że to dla mnie są te naleśniki?? - Nie. - Czemu? - Bo sobie nie zasłużyłeś. - Ja sobie nie zasłużyłem? A przepraszam bardzo kto cię wczoraj uratował na spektaklu? Hmm?? - Oj bez przesady... - Taka jesteś mądra? - Tak. - odłożyłam pierwszego naleśnika na talerz i spojrzałam na zabawną minę chłopaka.. - Co się tak patrzysz? - A co już nie mogę się patrzeć na własną dziewczynę? Zabronione? - Tak. Musisz się odwrócić w innym kierunku.. - Co?! - No tak. Masz zakaz patrzenia na mnie... - Oj, przeginasz kochanie... - Doprawdy... - chłopak uniósł dwukrotnie brwi do góry, wziął mnie na ręce, wyszedł ze mną do ogrodu i trzymał nad basenem.. - Wiesz, że mogę cię wrzucić? - I tak tego nie zrobisz. - A założymy się? - Spoko. Dawaj. - Dobra. - blondyn chciał mnie już wypuścić z rąk do wody, ale ścisnęłam jego rękę i powiedziałam... - Proszę nie wrzucaj mnie! - zrobiłam minę szczeniaczka - Dlaczego mam cię oszczędzić? - Bo mnie kochasz. - Hmm... Inny powód poproszę. - Bo będę miałam mokrą piżamę. - Jak chcesz to możesz ją zdjąć. - uśmiechnął się złowieszczo - Chciałbyś. - No wiadomo! - Ross. - Co?.. - Puść mnie.. Ale nie do basenu! - A będę mógł na ciebie patrzeć? - I tak patrzysz. - Dobra, a będę mógł zjeść naleśniki?? - Tak. - A pocałujesz mnie? - Może.. - A ... - Nie. - Nic nie powiedziałem. - Już ja wiem co chciałeś powiedzieć. - I to niby ja mam skojarzenia? - Odłóż mnie na ziemię. - Dobrze. - wróciliśmy do kuchni, gdzie przy stole siedziała już zaspana Rydel i jadła naleśniki...Usmażyłam resztę i razem je dokończyliśmy. - A tak w ogóle to gdzie reszta chłopaków? - zaczęła Rydel - Pojechali do miasta coś załatwić... - odparł blondyn - A ty gdzie byłeś ?- wtrąciłam - Na planie. - Aha. - Taa... Co będziecie dzisiaj robić? - spytał chłopak - Nie wiem, może pójdziemy na zakupy? - zaproponowała blondynka - Możemy. Ooo!!! - Co? - Dostałam sms'a od mamy. Nie wiedziałam, że ona potrafi pisać sms'y.. napisała, że mam przyjśc do domu, posprzątać w pokoju i w piwnicy, bo miałam to zrobić już dawno... Bo popołudniu przyjeżdzają goście...Wiesz, co Rydel chyba sobie dzisaj nie pójdziemy na te zakupy... - No trudno...Ja chyba też powinnam się zabrać za domowe porządki.. - Ty siostra? Już to widzę... - Siedź cicho! - Właśnie, Ross, może chcesz mi pomóc? Jeśli oczywiście nie masz nic do roboty.. - Wiesz... - Tak myślałam... No trudno, może jakiś z twoich braci będzie chciał posiedzieć ze mną sam w tej ciemnej piwnicy... - Co?! Ale ja nic jeszcze nie powiedziałem... Pewnie, że przyjdę ci pomóc! Tylko muszę się przebrać.. - szybko pobiegł na górę - Mojego brata jest łatwo przekonać... - zaczęłyśmy się śmiać ********************************************************************************** Po kilku godzinach sprzątania swojego pokoju, zeszłam do piwnicy... Było tam tyle pajęczyn i w ogóle.. Strach się bać! Zapaliłam światło, otworzyłam zewnętrzne drzwi i od razu zrobiło się jaśniej... Czekałam jeszcze na Ross'a... Po 20 minutach raczył się zjawić... - Jak ty wyglądasz? - O co ci chodzi? Źle? - Mamy sprzątać PIWNICĘ, a nie iść na randkę. - Czyli, że źle się ubrałem? - Niestety. Jeśli nie chcesz pobrudzić tych ciuchów, to je lepiej zdejmij.. - Dobra, dobra... Teraz już kumam o co ci chodzi.. - Za to ja nie za bardzo.... - Kazałaś mi przyjść do ciemnej piwnicy, żebyśmy byli sami, a teraz każesz mi się rozbierać. Nie żeby mi się to nie podobało, ale... Chyba trochę za dużo wczoraj wypiłyście... - Bez komentarza. - chłopak uśmiechnął się, zdjął koszulkę i zaczął mnie namiętnie całować... Do piwnicy weszła mama! - Scar...Oooo... - momentalnie odsunęłam się od blondyna - Mamo! - No wiesz co córeczko... - Yy... To nie tak jak myślisz.. - ... Jak nie.. Sama mnie tu przyprowadziła! - wtrącił Ross - Nieważne. Chcę żebyś tutaj posprzątała do godziny 16.00. Bo przyjeżdżają goście.. Właśnie, Ross może wpadniesz do nas dzisiaj? Poznasz naszą rodzinę. - Z chęcią. - odparł chłopak - To się cieszę! - powiedziała, po czym wróciła do kuchni.. - Brawo! Ciekawe co ona sobie pomyślała? - Jak to co. To, że jestem seksownym facetem i na pewno by chciała ze mną... - .... Nie kończ! Co ty masz dzisiaj za skojarzenia? Tylko z takimi nie wyskakuj na tej kolacji dzisiaj, dobra? - Spoko. A kto tam ma w ogóle przyjechać? - Jakieś ciotki, wujkowie, kuzyni, kuzynki i takie tam.. - Kuzynki? ... A ładne? - Nie. - Lubię jak jesteś zazdrosna. - Nie jestem. Bierz tą miotłę i do roboty! *************************************************************************** *Dom Lynch'ów* - Siema! - powiedział Ross, po wejściu do domu - Hej! ... Gdzie byłeś, że jesteś taki brudny?? - spytał Rocky, rozsiadając się na kanapie - Scarlett kazała mi sprzątać piwnicę... - Uuuu... - Taa... - Za godzinę jedziemy na kręgielnię. Jedziesz z nami? - Nie mogę. Idę na rodzinną kolację... - Stary... W co ty się wpakowałeś. - A co miałem odmówić?... Z resztą, posiedzę tam trochę, później powiem, że muszę już iść, a potem pójdę razem z Scarlett do naszego domu i...Będzie fajnie. Możecie nawet całą noc siedzieć w tej kręgielni. - Na pewno... - Kurde! zaraz się spóźnię! Muszę się pośpieszyć... - Bo nie wypada się spóźnić na kolację to własnych teściów... - szatyn zaczął się głośno śmiać - Poczekaj aż ciebie to spotka... - Bez obaw. Mi się nie spieszy.. - Mhm... Ale Vanessie chyba tak... - powiedział po czym pobiegł na górę *************************************************************************** O godzinie 17.00 stałam już przed lustrem i przymierzałam sukienki, gdy do mojego pokoju wszedł Ross... - Aaa!!! Może byś zapukał?! - odparłam - Przepraszam... - zawrócił, zamknął drzwi i zapukał - Mogę wejść? - Nie. - ale i tak wszedł - Czemu? - Bo się przebieram. - Jestem twoim chłopakiem. - No i co. - Dużo... Z resztą jesteś ubrana. - Oj dobrze... A teraz możesz zapiąć mi sukienkę? - Oczywiście. - blondyn wykonał moją prośbę. 20 minut później zjawili się goście... *** ... I się zaczęło. Wszystkie ciotki i babcie zaczęły mnie przytulać i całować..Jak ja to kocham, heh.. Ale bardziej współczułam Ross'owi. Chyba spodobał się w ogóle jednej mojej cioci - Kelly. Był wycałowany bardziej niż ja. Ach rodzina!... Dość długo siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy... Ja byłam już trochę znudzona, za to blondyn tak się rozgadał, jakby znał ich wszystkich od dawna... O godzinie 20.00 postanowiliśmy opuść towarzystwo i udaliśmy się do domu chłopaka...Ponieważ nikogo nie było w domu postanowiliśmy obejrzeć jakiś film..Hm.. Myślę, że Ross to wszystko zrobił specjalnie...Po obejrzeniu filmu poszliśmy na górę. Siedzieliśmy na łóżku i rozmawialiśmy. Po jakimś czasie chłopakowi się to znudziło. Chciałam obejrzeć jeszcze jeden film, ale.... - To co, może obejrzymy coś? - zaproponowałam - Ja mam chyba lepszy pomysł - uniósł dwukrotnie brwi i zaczął mnie namiętnie całować..W końcu znalazł się nade mną. Zdjął bluzkę i wrócił do poprzednio wykonywanej czynności... - Ross? - Tak? - Co ty zamierzasz? - No wiesz... - zaczerwienił się - ...Ale jak nie chcesz to... - Nie. To znaczy, bo wiesz to mój pierwszy raz i ... - Nie musimy... - Tak wiem, ale ja chcę! Tylko, że... - Nie wiesz- odpowiedział za mnie - Dokładnie.. Może warto spróbować...Sama nie wiem....
Hejka. Mam dla was ten rozdział. Myślę, że się spodoba. Proszę o komentarze :) Pozdrawiam <3
...... Patrzyłam przed siebie. Nie wiedziałam co mam zrobić i wtedy usłyszałam muzykę i znajomy głos, gdzieś z drugiego końca sali.... ...I've never gone with the wind Just let it flow Let it take me where it wants to go Till you open the door Theres so much more I never seen it before I was tryin' to fly But I couldn't find wings but you came along And you changed everything.... Zobaczyłam schodzącego z góry, Ross'a , który śpiewał moją piosenkę! Z oczu popłynęły mi łzy... Blondyn szedł w moim kierunku, a ja w jego. Śpiewał dalej. Dołączyłam się (bo to ja miałam tak w ogóle zaśpiewać tą piosenkę)....
..... You make me crazier, crazier Crazier, crazier....
Staliśmy prawie na środku sali, patrzeliśmy sobie w oczy i trzymaliśmy za ręce.. Wszyscy zaczęli klaskać. Ale to się dla mnie w tej chwili nie liczyło. Tylko to, że on tam był. Przyszedł mimo, tego, że musiał być w tej chwili gdzieś indziej. I do tego jeszcze zaśpiewał ze mną piosenkę! Jestem najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem!!! Myślałam... Po kilku minutach byliśmy już za ''kulisami''... Vanessa od razu mnie przytuliła i zaczęła opowiadać jakie to było cudowne... Pani Thomson chyba nie zbyt była zadowolona takim przebiegiem sytuacji..Ale skoro widownia zareagowała pozytywnie, to znaczyło, że było dobrze... Spektakl nadal trwał... Na scenę po kolei wchodzili pozostali aktorzy. Na sam koniec zaśpiewałam jeszcze jedną piosenkę
*************************************************************************** Po zakończeniu spektaklu udaliśmy się do domu.. Chociaż może nie do końca...Wróciłam się jeszcze po coś do szafki. Ross poszedł ze mną. A tak to się skończyło, że staliśmy obok męskiej toalety i się całowaliśmy... - Może już pójdziemy.. - zaproponowałam - A może nie... - odparł blondyn, całując mnie w szyję. - Zaraz zamkną szkołę. - No i co. - I dużo! - krzyknęła z końca korytarza sprzątaczka - Już się wynosimy! - powiedział chłopak..Poszliśmy w kierunku wyjścia...A tam wpadliśmy na Rockiego... - Patrz jak łazisz! - oburzył się szatyn, gapiąc się w ekran telefonu - Rocky?.. A co ty tutaj robisz? - zdziwił się blondyn - Szukam was. - A ty nie na wywiadzie? - A ty? - No wiesz... - Właśnie. Lepiej już wracajmy do domu. -postanowiłam. Szybko wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy... *************************************************************************** *Dom Lynch'ów kilka minut wcześniej* - Nie wierzę, że ten baran tak po prostu zwiał z tego wywiadu! - mówił zdenerwowany Riker - Uspokój się! ... Na pewno miał jakiś powód. - pocieszała brata Rydel - Ciekawe jaki?... Jak nie chciał mówić o Scarlett to nie musiał! - On nie powinien w ogóle być na tym wywiadzie. Wszystko nam spieprzył! - wtrącił Ell - Przestańcie się go czepiać... - Rydel, taka jest prawda. Mówiłem mu, że jak chce to może iść na ten spektakl, ale odmówił..Jego problem.. teraz niech się tłumaczy! - A co ty taki zdenerwowany jesteś? - Nie zmieniaj tematu..... A tak w ogóle, to muszę już iść... - Co?! I kto tu zmienia temat? Niby gdzie idziesz?? - Do Ally. Jest jeszcze chora. A ja obiecałem jej, że ją odwiedzę. Więc narazię.. - powiedział, po czym wyszedł z domu... - Co go ugryzło? - Ja tam nie wiem... Ale na pewno nie chodziło o Ross'a... A może Riker ma to samo co wy dziewczyny, kiedy się tak denerwujecie? - odparł Ellington - Czyli?? - No te dni... - CO?! Ell błagam, użyj czasem tego mózgu, który masz w tej głowie... - Ja używam mojego mózgu, w od różności do Rockiego.. - Rydel pokiwała głową...Akurat do domu weszłam ja, Ross i Rocky... - Siemka! - odparł szatyn - O hejka... Już jesteście. To dobrze. - uśmiechnęła się blondynka i podeszła do mnie - To wiesz co Scarlett, może zostawimy chłopców tutaj i pójdziemy pogadać na górę?? - Jasne. - odpowiedziałam - Okey... A wy sobie tu pogadajcie.. - spojrzała na Ross'a - Masz fukasa, że Rikera nie ma w domu... - dodała - Nawet nie wiesz jakiego.. - wszyscy zaczęli się śmiać ********************************************************************************** - No. To opowiadaj jak tam przedstawienie. - No wiesz...Było spoko. Zaśpiewałam i w ogóle... - Tylko tyle? - No tak... A może ty mi powiesz jakim cudem Ross znalazł się na sali i śpiewał razem ze mną?? - Zaśpiewał z tobą?? - Tak!!! Fajnie co? - No... A jeśli chodzi o Ross'a to nie wiem...Przez cały wywiad siedział cicho i nic nie mówił, dopiero kiedy prowadząca zapytała go o ciebie, to nagle coś go ''trafiło''. - Czemu pytała o mnie? Przecież mnie nawet nie zna... - Oj chyba się mylisz...Od czasu tamtego koncertu w NY dużo pisano o tajemniczej dziewczynie Ross'a. A później pojawiły się zdjęcia na Twitterze i... - I co było dalej?? - I... Jak zapytała o ciebie, to on nagle wstał i powiedział po prostu '' Coś mi się przypomniało'' i wyszedł... - Tak po prostu? - No właśnie. Nikt nie wiedział o co chodzi. - Dobra... A o co chodziło z Rikerem? - Riker był tak zdenerwowany na Ross'a, że miał ochotę go ukatrupić, hehe..Ale to nie chodziło chyba o ten wywiad.. Miał ciężki tydzień, więc wiesz... - Aha.. Wow nie pomyślałabym, że Ross może dla mnie zrezygnować z tak ważnego wywiadu.. - Nie dziwie ci się. - Mam nadzieję, że Riker nie będzie się długo na niego gniewał.. - Tak... Ale wiesz co, po ucieczce Ross'a z tego wywiadu dopiero będą mieli o czym pisać... - Czyli?? - Będzie chodziło o ciebie. - Tylko nie to. Nie mam zamiaru być pokazywana w telewizji, ani w żadnych gazetach...To nie dla mnie... A fanki Ross'a by mnie chyba zabiły gdyby się dowiedziały, że ukradłam im chłopaka... - wybuchłyśmy śmiechem - Na pewno. Chcesz może czegoś do picia? - zaproponowała blondynka - Może kawy... - Nie no, ale ja mówię o czymś z procentami. - Ty Rydel? Na serio? - Tak, muszę odreagować... - Dobrze. A więc po proszę coś ''mocniejszego''.. - Już się robi... ********************************************************************************** Drogi Pamiętniku Dzisiaj odbył się spektakl, którego tak bardzo się bałam... Ale nie było aż tak źle. Oprócz tego,że kiedy wyszłam na scenę i kompletnie nie wiedziałam co mam robić... Z pomocą przyszedł mi mój bohater, który miał być na wywiadzie.:) Tak. zaśpiewał ze mną piosenkę. Byłam taka szczęśliwa. Zrezygnował dla mnie z rzeczy dotyczącej jego kariery... Mam tylko nadzieję, że to nie zaszkodzi ani mu ani mi. A pod koniec tego cudownego dnia upiłyśmy się z Rydel w jej pokoju..Dobrze, że jutro sobota, bo nie wiem czy bym mogła normalnie funkcjonować na lekcjach <3
*********************************************************************************** Hejka. No to tak, mam ten rozdział, który o dziwo szybko napisałam... Miałam wenę :) Mógł być troszeczkę dłuższy, ale chyba nie jest źle :) Jak myślicie?? ;) Następny postaram się dodać jakoś w tym tygodniu :) A teraz nowa piosenka R5
Drogi Pamiętniku. To już dzisiaj! O godzinie 16.00 wystawiamy nasz musical... Strasznie się cieszę, że wystąpię po raz pierwszy na scenie w takim przedstawieniu, ale z drugiej strony się boję, że zawalę i wszyscy będą mnie o to obwiniali... Pogodziłam się również z tym, że Ross'a, ani reszty jego rodziny nie będzie na sali, bo byłoby naprawdę fajnie gdyby przyszli obejrzeć... *************************************************************************** Z racji, że dzisiaj w szkole odbędzie się spektakl, nie musiałam iść do szkoły! Fajnie. Ale tylko osoby, które biorą udział w przedstawieniu, dlatego, że to bardzo duża obsada. Miałam się zgłosić do szkoły na ostatnią próbę o 12.00.. Więc mam jeszcze godzinę. Szybko się ubrałam, wymalowałam i poszłam do Lynch'ów... Drzwi otworzył mi zaspany Ross... - Hej. - przywitałam się i przytuliłam chłopaka.. - Umm.. Gdzie masz koszulkę?? - Nie wiem...A co, źle wyglądam bez?? - Nie skąd... - złowieszczo się uśmiechnął - Nie jesteś dzisiaj w szkole? - Nie.. Mam przyjść za godzinę na próbę. - Mogę cię zawieść. - Mogę sama dojść.. - Nie wierzę. Jeszcze jesteś zła? - Ross, już ci mówiłam, że nie... - Dobra, jak tam chcesz... To może pójdziemy na górę i .... - I...?? - No wiesz... - Dobra możemy iść. - ...ale zatrzymała nas Rydel wychodząca z kuchni - Hola, hola...Gdzie idziecie?? - Do mojego pokoju. Co już nie można? - odparł sucho blondyn - Uspokój się! Tylko zapytałam... Ale ja i Scarlett chciałyśmy się jeszcze gdzieś przejść... - Co?! - oburzył się - No... Obiecałam jej już... - wtrąciłam i spojrzałam na jego nie zbyt zadowoloną minę - Oczywiście! Ja zawsze na końcu! - Nie, tylko... - Okey... Jak chcesz to idź! - podeszłam do niego, pocałowałam go i wyszłyśmy z Rydel na zewnątrz... *** - Ross chyba nie był zadowolony? - zaczęła blondynka - Oczywiście, że nie był. Ale jakoś się tym nie przejmuję... Jak chciałam z nim gdzieś iść to powiedział że nie ma czasu bo musi po coś jechać... - No tak. Cały Ross.. *************************************************************************** - Przygotowany na wywiad? - spytał Riker - Nie! - odparł chłopak - Kto cię wkurzył? - Przestań.. Nikt mnie nie wkurzył! - Oczywiście. - Bo.... po prostu, jestem zły, że akurat dzisiaj musimy iść na ten durny wywiad. - Aha... czyli znowu chodzi o Scarlett? - blondyn pokiwał głową - Ja ciebie nie rozumiem. Przecież już ci wybaczyła... - No.. Niby tak, ale i tak wiem, że cały czas ma o to do mnie pretensje... - Jak chcesz to możesz nie iść... - Nie no co ty... Przecież pójdę! Nie mogę was zostawić. - Dzięki bracie!... - Riker wyszedł z kuchni szybko pobiegł na górę, zostawiając brata samego. Jednak nie minęło pół godziny a do Ross'a dołączył Rocky... Oboje siedzieli w kuchni.. Ross co jakiś czas zerkał na ekran komórki, natomiast Rocky, któremu już naprawdę się nudziło, zaczął bawić się uchem brata.... Blondynowi zaczęło to przeszkadzać, więc ''poczochrał'' włosy szatyna... - Ejj, ej... Łapy precz od moich włosów, dopiero co je ułożyłem! - I tak są tłuste... - odparł młodszy - Twoje uszy też nie są idealne!... A co dopiero twarz! - OOoo nie.. przegiąłeś! - Wojna?? - No dawaj! - chłopacy zaczęli się bić i kulać po podłodze...Zbili przy okazji złotą lampę mamy... Gdy do domu weszłam ja i Rydel... - Co się tu dzieje?! - spytała zdenerwowana blondynka - Ten frajer zaczął! - odparł blondyn - Błagam nie zachowujcie się jak dzieci! - Ale to on! - powiedzieli równocześnie - Rydel załamała ręce - Nie obchodzi mnie kto to. Co ja, wasza matka? ... Macie w tej chwili iść na górę, przygotować się do występu..teraz!!! - Dobra - powiedział Rocky i udał się do swojego pokoju... - A ty na co czekasz? - blondynka skierowała wzrok na blondyna - Co?.. Yyy... Na ... - Mnie! - wtrąciłam - Właśnie. Miałem ją zawieść..... To na narka.. - spojrzał tylko na kipiącą od złości siostrę, złamał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku drzwi... *************************************************************************** Kiedy wyszliśmy, cofnęłam się jeszcze po torbę i wsiadłam do samochodu. Przez prawie całą drogę panowała cisza...Ross chyba nie chciał się nie potrzebnie odzywać, żeby czegoś nie palnąć. Miałam ciężki tydzień, dlatego jak tylko ktoś powiedział coś, co bym zwykle olała, to wpadałam w furię. A z Ross'em ostatnio często się kłócę. Nie wiem, chyba to z powodu tej jego kariery... Ale tak właściwie to przed tem to mi nie przeszkadzało, że jest wielką gwiazdą i w ogóle... Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do szkolnego teatru...Gdy dochodziliśmy do głównych drzwi, w kieszeni blondyna zabrzęczał telefon.. Był to Rocky... - Halo? - zaczął chłopak - Dobra..... Dobra... Tak.... Co?! Nie!... Nara! - Rocky tęskni?? - zapytałam żartobliwie - A kto by za mną nie tęsknił... - zaśmiał się - Wiesz co kotku, muszę już jechać... - Aha. - Tylko tyle? - A co mam mówić? ... Przecież wiem, że musisz jechać, żeby się nie spóźnić... - Wow nie wierzę, powiedziałam to dosyć spokojnie.. - Bez obaw. Ja muszę dobrze wypaść na musicalu, a ty w wywiadzie... - Wiesz... - Tak, tak wiem wszystko Ross... Idź już, bo zaraz znowu zaczną wydzwaniać.. - Okey, jak mnie wyganiasz... - zrobił smutną minę. Wzruszyłam ramionami i namiętnie go pocałowałam - ... Takie pożegnania to ja lubię! - odparł blondyn - Hehe... Nie przyzwyczajaj się. - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka,a jego telefon poraz kolejny zadzwonił...Ale chłopak rozłączył. - Kto to był? - spytałam ze zdziwieniem - Yyy... Nikt.. Rocky! - odparł nagle - Rocky? To dlaczego nie odebrałeś? - Bo chciałem pogadać jeszcze z tobą... - uśmiechnął się sztucznie i zaczął się przybliżać, ale ja go odepchnęłam - A tak serio? - Yyy.. No.. To była Laura. - odparł zciszając głos - To czemu nie chciałeś z nią rozmawiać? - Po prostu. .... Musisz wszystko wiedzieć... - Jak tam chcesz. Nieważne. Muszę już iść na próbę, bo i tak jestem spóźniona.. To pa.. - pocałowałam go i poszłam w kierunku sali, a Ross ruszył do samochodu wyjmując telefon... Hmm... Co on ukrywa? .... *************************************************************************** *Sala teatralna - kilka minut przed rozpoczęciem* Za 10 minut zaczyna się spektakl. Jestem przerażona! ... Co prawda na scenę wchodzę dopiero po jakimś czasie, ale i tak jestem zestresowana. Za to Vanessa, która również występuje ma to kompletnie gdzieś. Niczym się nie przejmuje.. Tylko, że to jest mój pierwszy raz, a jej pewnie już któryś z kolei... *** Pani Thomson wyszła na środek sceny i serdecznie powitała wszystkich zgromadzonych widzów. Po kilku minutach odsunięto kurtynę i na scenie pojawili się pierwsi aktorzy..... ********************************************************************************** *Talk-Show* - Witajcie kochani! - przywitała się prowadząca - Nazywam się Nicole Blatt, a to jest program '' Dzień Dobry Ameryko" . Dzisiaj w studio gościmy zespół R5!!! Miło was widzieć. Porozmawiajmy może o waszej nowej trasie koncertowej..... - rozmawiali tak przez dobre 20 minut...Wszyscy byli bardzo ''pochłonięci'' rozmową, oprócz Ross'a, który siedział cicho, czasami coś powiedział lub śmiał się z żartów któregoś z braci... Dopiero, kiedy prowadząca zadała mu pytanie. Nagle się ocknął.... - Ross? - chłopak spojrzał na kobietę - Ostatnio na stronach internetowych, czy w gazetach dużo pisano o waszym zespole, a w ogóle o tobie.... - Serio? - odparł blondyn - Tak. A mianowicie o tobie i twojej nowej dziewczynie...Podobno na jednym z waszych koncertów, dedykowałeś piosenkę komuś kto tak bardzo zmienił twoje życie... Ale również pojawiły się zdjęcia na Twitterze razem z tą dziewczyną... - No wiesz... - zaczął niepewnie - Daj spokój... Takiej rzeczy się nie da ukryć. Może coś opowiesz o swojej nowej koleżance?? - Tak, ta piosenka była dla niej. Bo ta dziewczyna naprawdę wprowadziła ład i porządek do mojego życia... - A kim takim ona jest?? - pytała dociekliwie prowadząca - Ona... YYyyy... .. *************************************************************************** *W tym samym czasie - Spektakl* - O matko!.... Zaraz wchodzę na scenę! Chyba zwariuję!!! - mówiłam, ściskając rękę Vanessy - Wyluzuj... Dasz sobie radę! Trzymam kciuki! - pocieszała mnie szatynka... Po chwili, ze sceny zeszła para aktorów.. Następna w kolejce byłam ja. Na początku wyszła Nessa i jakiś chłopak... Powiedzieli kilka kwestii. - No to czas na mnie. - pomyślałam i wyszłam na scenę. Zatkało mnie. Było tam chyba z milion osób ( nie no przesada) . Stanęłam w wyznaczonym miejscu, powiedziałam moją dość krótką rolę. Właśnie w tym momencie miałam zacząć śpiewać. Ale, jakoś nie mogłam.... ***********************************************************************************
Hejka. Bum, no i nareszcie skończyłam ten rozdział! :) Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie miałam kiedy.... Rozdział jest troszeczkę dłuższy niż planowałam, ale to dobrze :D ... Jak dla mnie taki sobie. A jak wam się podoba?? :)Chciałam go normalnie zakończyć, ale postanowiłam, że was zaskoczę :) Właśnie jak myślicie co zrobi Scarlett?? :) Nie mam bladego pojęcia kiedy dodam kolejny rozdział...Ale postaram się dodać jak najszybciej :) Pozdrawiam <3 I pioseneczka :)
18.11.13r. Drogi Pamiętniku Przez cały tydzień grzecznie siedziałam w domciu i się uczyłam :) Moje oceny znacznie się poprawiły...Czasami odwiedzała mnie Rydel, która zajmowała się Vanessą kiedy ja byłam ''głową w książkach'' i naturalnie Ross, ale tym razem nie do mojej siostrzyczki tylko do mnie, ale tylko przez kilka dni, ponieważ R5 miało ostatnio dużo koncertów i wywiadów... W czwartek wystawiamy musical. Jestem przerażona! W ogóle o nim zapomniałam.. A to wszystko przez tą naukę! Mam nadzieję, że sobie poradzę że Ross będzie mógł przyjść, bo z tą trasą koncertową to nie wiadomo :( Chciałabym, żeby wszystko wyszło idealnie <3 *************************************************************************** Dzisiaj poniedziałek, a ja jak zwykle daleko w polu... Wstałam wcześniej, bo nie mogłam spać. Więc wzięłam pamiętnik i zaczęłam pisać. No i oczywiście kiedy skończyłam, musiałam wychodzić z domu... Szłam pieszo, bo uciekł mi autobus, a do tego zaczął padać deszcz. Gdy doszłam, byłam cała mokra i spóźniona na pierwszą lekcję. Mówi się trudno... Przy wejściu do szkoły ku mojemu zdziwieniu wpadłam na Ross'a. Pech chciał, że chłopak miał w ręku shake'a...I tak się stało, że zawartość kubeczka wylądowała ( dzięki mnie) na nowej koszuli chłopaka... - Ojej... Misiu, tak cię przepraszam.... - zaczęłam wycierać koszulę blondyna - Nic się nie stało, tylko teraz dziwnie wyglądam... - spojrzał na mnie - Ale chyba nie tak źle jak ty... - Nic nie mów. Mam pechowy dzień! Nie dość, że musiałam iść pieszo to jeszcze do tego jestem cała mokra, bo zaczął padać deszcz, a i spóźniłam się na lekcje... I jeszcze ta koszula...A tak właściwie co ty tu robisz? Zwykle o tej godzinie jeszcze śpisz i przychodzisz po południu... - Wiem... Ale dzisiaj zrobiłem wyjątek. Musiałem przyjść do tej Thomson, żeby ją poinformować, że nie będę mógł przyjść na spektakl...Oj! - zrobiłam duże oczy - Co?!!! Ale mówiłeś, że.... -.... Tak wiem, ale mamy wywiad i ... - Nie, no jasne, rozumiem. Jesteś gwiazdą...Nic się stało.. - popłynęła mi łza, ale chłopak tego nie zauważył ( przynajmniej mam taką nadzieję) - Kotku... - Nie. Ja dam sobie radę.. Przecież to tylko durne przedstawienie....Przepraszam, że cię oblałam. Muszę już iść... - Gdzie? - No wiesz....Yyy... Do pielęgniarki po zwolnienie, bo nie chce mi się tłumaczyć pani Jones, dlaczego to się nie zjawiłam na lekcji... - To może zobaczymy się później u mnie? - Jasne... Chyba, że znowu będziesz miał jakiś wywiad. Nieważne. Pa. - udałam się w stronę korytarza.... *************************************************************************** *Dom Lynch'ów* - Hej. Już jestem! - powiedział Ross po wejściu do domu - Cześć. Szybko ci poszło. - zaczęła Rydel i zerknęła na koszulę brata - Dlaczego masz brudną koszulę? - Scarlett na mnie wpadła... - Aha... - chłopak skierował kroki ku górze, ale Rydel go zatrzymała - Ross, czekaj. Nie mów mi że nic się nie stało, bo i tak nie uwierzę... - Dobra. Stało się... Scarlett na mnie wpadła, kiedy wychodziłem ze szkoły.. Mówiła, że ma dzisiaj pechowy dzień, więc nie chciałem jej dobijać, ale się przez przypadek wypaplałem... Bo się mnie spytała po co przyszedłem. No to jej powiedziałem, że po to żeby poinformować nauczycielkę o tym, że nie będzie mnie na przedstawieniu... - O matko, Ross... - No wiem.
- No i...? - Załamała się. Nie no próbowała to ukryć. Powiedziała, że rozumie i tak dalej, ale i tak widziałem, że popłynęła jej łza...Chciałem z nią o tym porozmawiać, ale ona powiedział, że musi już iść i że nie ma czasu... - Moja biedna..Ja z nią porozmawiam. - Lepiej nie. - A to niby czemu? Jestem jej przyjaciółką. - A ja chłopakiem. - Tylko, że to ty się wypaplałeś i już w ogóle zepsułeś jej dzień. - Dobra. Ty z nią pogadaj. - Widzisz, nie ma jak starsza siostra. - Dziękuję Rydel, dobrze, że mam ciebie... Bo gdybym miał się na przykład poradzić Rockiego to dziękuję bardzo... - Słyszałem! - krzyknął Rocky ze swojego pokoju... - Taa.... *************************************************************************** Mój pech nadal nie dawał za wygraną...Po wysuszeniu głowy ( no bo miałam mokre włosy), kiedy spojrzałam w lustro miałam tzw. szopę na głowie...A do tego nie miałam ze sobą grzebienia... I wszyscy się ze mnie śmieli. Jeden plus był taki, że z referatu z angielskiego dostałam szóstkę! ... Do domu wracałam z Nessą...Gadałyśmy i śmiałyśmy się. Dziewczyna próbowała najwidoczniej poprawić mi humor, bo opowiedziałam jej historię z Ross'em...Ale rozmawialiśmy też o niej i o Rockim... - I jak tam ci się układa z Rockim? - No wiesz....Piszemy, rozmawiamy przez telefon i czasem się spotykamy na mieście... - Umówił się już z tobą? - Nie, jeszcze... - Jeszcze. - zaczęłyśmy się śmiać - A może wpadniesz do mnie dzisiaj na noc? Poplotkujemy, popracujemy nad przedstawieniem, obejrzymy jakiś horror z którego będziemy się potem nabijać i zrobię ci kakao na poprawę humoru, co? - zaproponowała szatynka - Oj, no dobra. Jak zrobisz kakao, to wpadnę. - Okey... - właśnie w tej chwili zabrzęczał mi w kieszeni telefon. Dostałam sms'a od Rydel : '' Hej. Jak będziesz już po szkole to wpadnij. Chłopaków nie ma w domu, więc mamy luz.. Do zobaczenia miśka <3 '' - Umm... Wiesz co, Nessa muszę spadać na obiad.. Yyy.. To ja przyjdę tak o 19.00 okey? - Jasne. To cześć! - szybko pobiegłam do domu, a potem do Rydel... *************************************************************************** - Siema. - powiedział Ell, po otworzeniu drzwi - Hejka.... - chwila moment, czy ich nie miało być w poza domem? Hmm... tak mi się wydaje...Ale na szczęście przyszła Rydel... - Ooo już przyszłaś! -przywitała się i przytuliła mnie - Ell możesz już iść do siebie... - Ale mogę posiedzieć z wami! Lubię poplotkować. - Może kiedy indziej.. - wtrąciłam - No dobra. Wtedy zrobimy sobie taki super dzień tylko w trójkę co? - Okey... - chłopak poszedł do salonu, a my w kierunku pokoju blondynki *** - No to... Opowiadaj! - zaczęła dziewczyna - Co mam opowiadać? - No jak tam życie? - posłałam przyjaciółce dziwne spojrzenie - ... No wiesz, długo się nie widziałyśmy. Już nie bywasz tu tak często jak kiedyś... Tęsknię za tobą. - Oooo... Ja też tęskniłam... Wiem, że długo tu nie byłam, ale musiałam poprawić oceny i wziąść się do nauki. - Taa... Przeze mnie opuściłaś się w szkole? - No widzisz masz na mnie zły wpływ... - zaczęłam się głośno śmiać - Ale i tak cię kocham! - Ja ciebie też... - A tak w ogóle to jaki był powód tego, że miałam przyjść? - Noo... Normalny! Chciałam się z tobą spotkać! - uśmiechnęła się sztucznie - Rydel. Znam cię nie od dziś i wiem kiedy masz sprawę, a kiedy chcesz się normalnie spotkać. - Oj, dobrze już. A jak tam przedstawienie?? - Aha! Mam cię! - Serio? - Tak! Chociaż nie wiem... Gadałaś z Ross'em? - Tak. .. On naprawdę chciał być na tym .... - .... Wiem ,że chciał! Sam mnie namawiał żebym dała z siebie wszystko na castingu i że przyjdzie na spektakl i ....Miało być tak cudownie. Nie dość, że to przedstawienie jest za trzy dni to jeszcze nie jestem dobrze przygotowana do tego, bo kompletnie zapomniałam o tym musicalu. A dzisiaj kiedy miałam NAPRAWDĘ pechowy dzień on mi mówi, że nie może przyjść! Wiesz jak się czułam?! Jakby cały świat mi nagle runął! A niby to tylko jakieś kretyńskie przedstawienie. - zaczęły mi lecieć strumienie łez, ale poczułam nagłą ulgę.. - Nie płacz. - przytuliła się do mnie - Wiem, że to słabo wygląda i że źle zrobił że ci dzisiaj o tym powiedział, no ale...Posłuchaj Scar my musimy wystąpić w tym Talk-Shole bo jest dość ważny i tata nam go załatwił i powiedział, że... - .... Rydel. Nie tłumacz się! Ja to rozumiem. Wiem, że jest to dla was bardzo ważne. Nic się nie stało to nie jest twoja ani nikogo wina, tylko że bardzo to przeżyłam kiedy mi to dzisiaj powiedział...No ale to nie koniec świata. Dam sobie radę... - Przepraszam... - Nie masz za co...Ojej! Wiesz co ja cię naprawdę przepraszam ale.. - ... Nie musisz przepraszać, hehe.. - Tak, ale muszę już iść. Mam jeszcze lekcje do odrobienia, a umówiłam się z Nessą i .... - Jasne... Jak musisz to leć... - przytuliłam ją i zeszłyśmy na dół. Tam, przy drzwiach spotkaliśmy Ross'a... - O hej. Nie wiedziałem, że tu jesteś. - Hej. No tak, ale już wychodzę, bo się śpieszę... - Ale... - To pa. - ominęłam blondyna, który stał mi na drodze i ruszyłam w stronę domu... - Extra! Jest wściekła! - rzekł chłopak - Nie, nie jest. To znaczy nie w takim sensie...Lepiej ci to wytłumaczę na spokojnie. - pocieszyła go siostra - Uuu... Ross ma problemy miłosne... - zaczął gadać Rocky gdzieś z za kanapy - Zamknij się! - powiedzieli równocześnie i poszli do kuchni - No, widzisz Ell my tylko w tej rodzinie jesteśmy normalni. - powiedział szatyn - Ktoś musi być. - odparł chłopak ***********************************************************************************
Hejka. Przemogłam się i napisałam ten rozdział :) Żeby nie było nudno, musiałam jakoś dać temu rozdziałowi takiego um... napięcia :) Ale myślę, że źle nie wyszło...Teraz trzeba wymyśleć coś na ten musiacal... Jak myślicie co by mogło się wydarzyć?? :) Piszcie jak się podobało :) Pozdrawiam <3
Z powrotem do Los Angeles wróciliśmy w niedzielę wieczorem...Byłam zmęczona, ale chciałam jeszcze pogadać z Vanessą przez telefon, bo chciała wiedzieć wszystkie szczegóły... Poszłam spać dopiero około godziny 3.00. Rano, kiedy jadłam śniadanie byłam prawie nie przytomna. Z resztą na lekcjach było to samo. Kompletnie zapomniałam o sprawdzianie z historii i referacie z fizyki. Po powrocie do domu (o dziwo) zastałam mamę w domu... - Cześć, mamo. Co robisz o tej godzinie w domu? - byłam trochę zdziwiona, bo mama ostatnio jest taka zapracowana...Ale najdziwniejsze było to, że stała na środku kuchni z założonymi rękami i przerażającym wzrokiem... - Dzisiaj mam wolne.. Przecież ci mówiłam przy śniadaniu, ale najwidoczniej nie słuchałaś. - Oo, przepraszam...Ale dlaczego tak na mnie patrzysz i nic nie mówisz? - Dobra, na serio nie kumam o co jej chodzi.. Ale wydaje mi się, że coś przeskrobałam. - Usiądź. - wykonałam polecenie mamy. - Posłuchaj. W piątek przyszedł list z ocenami. - Uuu.. No to już wiem o co chodzi... - Wiesz... - zaczęłam. - Słuchaj, ja nie mówię , że masz same jedynki, ale powiem ci tyle.. jest źle. Odkąd się przeprowadziliśmy do LA twoje oceny są coraz gorsze.. - Ale mamo, ja ci to mogę wytłumaczyć.. - Mi nie musisz nic tłumaczyć..Po prostu za dużo czasu spędzasz z Rydel i tymi chłopakami. Nie słuchasz na lekcji, masz głowę w chmurach, nie odrabiasz prac domowych i jesteś nie przygotowana... - Wiem, że to słabo wygląda, ale... - I dowiedziałam się, że ominęłaś kilka ostatnich dni w szkole...Gdybym to wiedziałam to byś nie pojechała do Nowego Jorku.. Dopóki nie wyprowadziliśmy się z Nashville miałaś bardzo dobre oceny i zawsze byłaś ponad materiał omawiany w szkole... Nie wiem, czy przyjazd tu to był dobry pomysł... - Ooo tu to przegięła... - Co?! Żartujesz sobie? ... Zapomniałaś, że oprócz tego, że byłam szkolną prymuską, byłam również nieszczęśliwa! Nie no super mieć same szóstki, super też jest, że wszyscy mają cię głęboko..... Nikt cię nie lubi i się z ciebie nabija.. Naprawdę mamo, cudowne życie! Dziękuję ci bardzo. - Wiem, że nie miałaś lekko... - Mało powiedziane... - Nie martw się zostajemy tu, nigdzie nie wyjeżdżamy. Ale musisz poprawić oceny i bardziej skupić się na lekcji.. - Dobrze. - Czyli, że... Od tej pory jak przychodzisz ze szkoły odrabiasz lekcje i uczysz się... A ja będę cię pilnować...Bo za tydzień biorę urlop dwutygodniowy... - Okey... Ale dzisiaj naprawdę nie mam nic do odrobienia i do nauczenie, więc mogę... - ... Nie. Zostajesz w domu ze swoją siostrą, bo ja z tatą wychodzimy. - Ale Nessa ma nianię.. - Allyson jest chora, ma zapalenie płuc i nie wiem kiedy wróci do pracy.... - Czyli będę przez najbliższy tydzień musiała zostawać z moją kochną siostrzyczką w domu?... Chwila, a Chris? - Chris też z nią może raz zostać.. Ale on teraz bardziej przyłożył się do nauki, bo w tym roku kończy szkołę, a ty za rok... Też powinnaś się wziąść za siebie. - To nie fair. - Oczywiście, jak zawsze... A teraz na górę. Odrabiać lekcje... - Byłam tak wkurzona, że bez słowa pobiegłam do swojego pokoju.. *************************************************************************** Drogi Pamiętniku Przed chwilą dostałam niezły wykład od mamy... Wiem, że moje oceny nie są aż tak cudowne jak przedtem, ale...Ale teraz przynajmniej jestem szczęśliwa! Lubię spędzać czas z Rydel i jej rodzeństwem. Co prawda jestem u nich może trochę za często, bo nawet nie bywam w domu, tylko u nich nocuje, ale ona nie może zabronić mi się z nimi spotykać.. Zwłaszcza teraz kiedy mam chłopaka. A tak w ogóle to przed wczoraj kiedy byłam w NY na ich koncercie Ross powiedział mi, że mnie kocha! Chociaż tak właściwie ja to powiedziałam pierwsza, no ale co za różnica :) Ale, teraz przez tydzień i tak będę siedzieć w domu, bo muszę nadrobić zaległości i zająć się siostrą bo Ally jest chora:( No trudno.... ********************************************************************************** Po kilku godzinach nauki i odrabiania lekcji wreszcie mogłam odpocząć i pooglądać telewizję...Ale długo to nie trwało, bo mojej siostrzyczce się nudziło... - Scar chodź się ze mną pobaw...Plossiięęę... - zrobiła minę szczeniaczka - A nie możesz się sama pobawić? - zaczęła udawać płacz - Dobra, już dobra idź na górę, a ja zaraz do ciebie przyjdę... - Dobrze... Ale przynieś ciasteczka! - szybko pobiegła do swojego pokoju..Nagle ktoś zapukał do drzwi..- poszłam otworzyć. - Ross, co ty tu robisz? - Przyszedłem, nie cieszysz się? - chłopak posmutniał - Oczywiście, że się cieszę! - pocałowałam blondyna, któremu od razu poprawił się humor... - No. To może przejdziemy się gdzieś?? - Nie mogę muszę siedzieć w domu... Mama kazała mi zostać, bo mam poprawić oceny.. - Po co? - Żebym miała lepsze oceny! - Po co? - Dobrze, że ciebie uczą w domu...Słuchaj muszę zostać i się uczyć, bo jak mama się dowie, że wyszłam i to z tobą, to mnie zabije.. - Czyli, że twojej mamy ani taty nie ma w domu? - Nie.. - na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech -Dlaczego się tak uśmiechasz? - chłopak uniósł dwukrotnie brwi - Wiesz, skoro nie ma nikogo w domu to... - zaczął się do mnie przybliżać.. - Chyba sobie żartujesz... - Wcale nie, ja mówię bardzo serio. - Moja siostra jest w domu. - Uuuu... - Vanessa nagle przybiegła z powrotem na dół - Ross poznaj moją siostrę Vanessę.. - Cześć. - To ten twój chłopak? - Tak. - Wiesz co Vanesso, może ty się pobawisz u góry a ja z twoją siostrą na dole? - Wtrącił chłopak - Ross! - Nie. Ale ty możesz się pobawić ze mną u góry lalkami. Mam nawet podobną do ciebie... - Serio?? Dobra, to chodźmy. - dziwnie spojrzałam się na chłopaka -No co?... A ty kochanie siedź tu sobie i się grzecznie ucz.. - ucałował mnie w policzek i udał się z Nessą na górę... - Hmm...Moja młodsza siostra odebrała mi chłopaka... - mówiłam do siebie
*** Później dołączyłam do zabawy...O 19 przyszedł Chris, a ja na chwilę poszłam z Ross'em do niego, żeby odwiedzić Rydel...Kilka minut przed przyazdem rodziców byłam już u siebie. ***********************************************************************************
Hejka. Nie chciałam dzisiaj dodawać rozdziału, bo miałam ciężki dzień,ale... Martynka mnie namówiła.. Dziękuję jej bardzo <3 Wydaje mi się, że jest trochę krótki, ale to nic, następny będzie dłuższy :) Jak się podoba?? Proszę o komentarze <3 Pozdrawiam :) A to tak na takiego jakby kopa :D
Dzisiaj znowu nie poszłam do szkoły.. Bo wybieram się do Nowego Jorku! Wstałam i szybko zadzwoniłam do Vanessy, żeby powiedziała wychowawczyni, że jestem chora. Ubrałam się i poszłam na dół zjeść śniadanie.. Mojego brata na szczęście nie było już w domu, więc obyło się bez dodatkowych pytań.. Mieliśmy wyjechać o 11.. Godzinę wcześniej ktoś zapukał do drzwi... - Hej baby! - powiedział Ross opierając się o ścianę.. - Hej.. Co to za okulary?? Przecież nie świeci słońce...- - A tak sobie je założyłem.. Wiesz, chciałem wyglądać jak James Bond! - Tak... Wyglądasz lepiej.. - cmoknęłam go w usta i wpuściłam do środka - Gotowa? - Przecież mamy jeszcze godzinę. - No wiem. Dlatego możemy porobić coś innego.. - uśmiechnął się i uniósł dwukrotnie brwi do góry - Ooo.. Chyba wiem co masz na myśli... - zaczęłam się do niego przybliżać (specjalnie, żeby sobie coś pomyślał), a następnie dodałam... - Chcesz coś zjeść?? - uśmiechnęłam się złowieszczo - Ale ty jesteś nie dobra.. - zrobił smutną minkę - No wiem... ********************************************************************* *Dom Lynch'ów* - Wszystkiego najlepszego skarbie!!!! - zaczęła krzyczeć Allyson po wejściu do domu.. - Co ty się tak wydzierasz?! - powiedział zdenerwowany Rocky - A tobie co się stało, że jesteś taki wkurzony?? - Nie jestem wkurzony, tylko chociaż raz mogłabyś zapukać, a nie wparujesz jak jakaś wariatka do ''nie twojego'' domu! - dziewczyna dziwnie na niego spojrzała - Rocky, chciał powiedzieć, że nie masz mu przeszkadzać jak ogląda swój serial.. - wtrącił Ell, który siedział obok szatyna. - To trzeba było tak od razu... A tak w ogóle to gdzie jest Riker?? - Chyba w swoim pokoju.. ********************************************************************* - Hej Rikuś kochanie... - wpadła do pokoju blondyna i zaczęła go całować - Hej.. Słyszłem twoją awanturę z Rockim.. - Tak.. Twój braciszek chyba naprawdę kocha ten film. - Mhmm... - A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego!! - Dziękuję... I widzisz zamiast imprezy będzie koncert! - Takk, ale w hotelu zrobimy taką malutką imprezkę.. Tylko dla nas! Plosiię.. - zrobiła minę szczeniaczka - Dobrze.. Ale robię to tylko dla ciebie! - Extra! Po koncercie, kiedy będziecie rozdawać autografy, ja i Scarlett pojedziemy do hotelu i wszystko przygotujemy! - chłopak przewrócił oczami ********************************************************************* Wyjechaliśmy dokładnie o godzinie 11.00..Lot nie był długi... Jakoś o 16.00 byliśmy już w hotelu. Po rozpakowaniu poszliśmy rozejrzeć się po mieście.. Po kilku godzinach zwiedzania ja i Ross zostaliśmy w Central Parku, a reszta udała się z powrotem do hotelu... Robiło się dosyć późno, a my siedzieliśmy na ławce, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a wokół nas świeciło się tysiące lamp... Było tak cudownie.. Nie chciałam się ruszać z tamtego miejsca, ale Rydel zaczęła wydzwaniać- Nic dziwnego, była godzina 1.00 w nocy, a my do tej pory nie wróciliśmy... - Lepiej już wracajmy, bo Rydel się denerwuje... - mówił słodkim głosem Ross - Tak wiem... - Chciałem ci coś powiedzieć... - zaczął niepewnie - Bo, wiesz odkąd cię zobaczyłem to .... - Ale nagle coś zwróciło moją uwagę... Blondyn nie wiedział o co chodzi i czemu przerywam mu tak ważną wypowiedź...Wskazałam palcem na ciemną postać, wolno poruszającą się w naszym kierunku... Staliśmy bez ruchu. Postać podeszła do nas bliżej, a Ross oczywiście musiał się odezwać... - Nie podchodź! Bo nie zawaham się użyć siły! - powiedział niby pewnym głosem, ale ja i tak wiedziałam, że w głębi jest przerażony... - Ross, co ty robisz?! Zaraz nas zabije, a ty mu grozisz! - szepnęłam do blondyna - To nie jest zbyt miła okolica.... - zaczęła postać.. Mówiła dziwnie znajomym głosem...Osoba wyciągnęła z kieszeni kurtki nóż.... - przykro mi, ale . .. - podszedł już zupełnie blisko... - Ale...Muszę was...Zabić... - nagle owa postać wybuchła śmiechem... Nie wiedziałam o co chodzi..'' Złoczyńca'' zdjął kaptur. No ten widok zaskoczył nawet ODWAŻNEGO Ross'a.. Był to Ell, a zza drzewa wyskoczył Riker, który nie powstrzymywał się od śmiechu.!.. - Ahahhahahaha...!!!!! Byście widzieli wasze miny. - mówił nie przestając się śmiać Ratliff... - Ale śmieszne, naprawdę! - powiedział zdenerwowany Ross - Pogięło was! Mamy zawału dostać?! ... Z resztą po co to było? - dodałam - Po to, żeby Ross się nauczył, że jak Rydel dzwoni to masz zaraz przyjść... - zaczął najstarszy - Przecież już szliśmy... - Taa, jasne...Ciekawe, bo Delly dzwoniła pół godziny temu, a wy nadal tu jesteście...
- Ona to wymyśliła?! - mówił oburzony blondyn - Nie.. Z resztą nieważne kto to wymyślił... Ross, zrozum jesteś w innym mieście, a jest godzina 1.30, a tu chodzą różni ludzie... Masz szczęście, że mama o tym nie wie... Bo powiedzieliśmy jej, że już dawno lulasz... - Może masz rację, ale nadal nie rozumiem po co była ta cała akcja.. Jestem prawie dorosły! Wiem co mam robić!!! - poszedł do samochodu i trzasnął drzwiami.. Ja poszłam za nim.. W ciszy wszyscy wróciliśmy do hotelu... *************************************************************************** * Następny dzień* - Ross wstawaj! - weszłam do pokoju chłopaka. Miałam go obudzić, ponieważ od wczoraj z nikim nie rozmawiał... - Za chwilę... - wymamrotał chłopak - Teraz!.. Jest 12.00. Musicie zrobić jeszcze próbę... Proszę cię wstań. - Stanęłam koło łóżka, chciałam zobaczyć czy ma zamknięte oczy,a on złapał mnie w talii i położył obok siebie... - Miałeś wstać, a nie kłaść mnie do siebie. - Wiem, wiem...Ale musiałem. - uśmiechnął się - Tak. - Odwróciłam się do chłopaka i spojrzałam mu prosto w oczy. - Słuchaj, nie możesz mieć pretensji do rodzeństwa. Oni zrobili to w trosce o ciebie.. Wiem, mnie też to wczoraj zaskoczyło, oburzyło i ..., ale uświadomiłam sobie, że mieli powód...A gdyby naprawdę coś nam się stało... - Dobra, przeproszę ich za swoje wczorajsze zachowanie..Ale jak mnie pocałujesz. - Zgoda. Przybliżyłam usta do do jego ust... Do pokoju wszedł Rocky... - Miałaś go obudzić, a nie się z nim kłaść do łóżka... - Spadaj. - odparł chłopak - Zaraz przyjdziemy..- dodałam i wstałam z łóżka.. Ross się ubrał i razem poszliśmy na śniadanie.. *************************************************************************** *Koncert* Koncert zaczynał się punktualnie o 19.00... Zespół przez ten cały czas ćwiczył. Co jakiś czas mieli przerwy, ale bardzo krótkie... W tym czasie ja i Allyson szykowałyśmy przyjęcie niespodziankę dla Rikera ( chociaż tak właściwie to nie niespodziankę, bo Ally, żeby potem nie miał do niej pretensji) Oni są taką słodką parą... Oprócz tego, że bez przerwy się kłócą...Ale nie o tym mowa.. Więc siedziałyśmy w hotelu, aż nie skończyłyśmy przygotowywać ''imprezy''. Rzecz jasna chciałyśmy być na koncercie... w ogóle ja, ponieważ jeszcze nigdy nie byłam na koncercie R5... Ross śpiewał mi dużo razy ich piosenki, ale to nie to samo co cały zespół.
Tak o godzinie 17.30 wzięłyśmy taksówkę i pojechałyśmy w wyznaczone miejsce. Miałyśmy wejść tylnym wejściem, ponieważ z przodu czekał już tłum fanek... Wyszła po nas Rydel i zaprowadziła do reszty.... Nikt nie mógł znaleźć Ross'a, więc stwierdziłam, że go poszukam, skoro za kilka minut wychodzi na scenę... - Ross, jesteś tutaj? - wołałam, szukałam, ale bez skutku... Wreszcie znalazłam go, a tak właściwie usłyszałam w łazience. Postanowiłam do niego zajrzeć.. ( niestety musiałam wejść do męskiej :( Ale na szczęście nikogo tam nie było :) ) - Dlaczego tu się chowasz? - powiedziałam po wejściu do toalety..Blondyn stał przed lustrem i gadał sam do siebie... - Nie chowam się... Tylko tak jakoś... - Aha.. Denerwujesz się? - Nie. Występowałem już tyle razy, że stres mam opanowany. - Aha. Umm... Co chciałeś mi wczoraj powiedzieć? ... No wiesz, wtedy w parku, co ci przerwałam. - Yyyyy....Nic, nic... Tak tylko gadałem i wyszło mi z głowy.. Wiesz co lepiej już chodźmy! - złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do reszty, którzy zniecierpliwieni czekali na ostatniego członka zespołu.... *** Kilka minut po 19.00 R5 wyszło na scenę... Ja i Ally stałyśmy ''za kulisami''.. Nagle rozbrzmiała muzyka, a tłum fanek na sali zaczął strasznie krzyczeć. Zespół śpiewał po kolei swoje największe hity zaczął od ''LOUD'',''Pass Me By'', ''Crazy 4 U'' i inne ... Nagle przestali grać... - I jak się podoba?!!!! - zaczął Riker i znowu rozbrzmiały głośne głosy fanów... - A teraz, Ross chciałyby coś powiedzieć. - oddał głos bratu - Hej!!! ... Tą piosenkę chciałbym zadedykować o sobie, która wprowadziła w moje życie nieporządek, ale w dobrym sensie... Dzięki tej osobie zmieniło się moje życie, nabrało kolorów! Kiedy jestem smutny i słyszę ten kojący, słodki głos pocieszenia czuję się jak najszczęśliwszy człowiek na ziemi! ... Ta piosenka jest dla tej właśnie osoby. Mam nadzieję, że się domyśli... - Odwrócił wzrok za kulisy, gdzie stałam i mrugnął do mnie...Zaczęli grać... ''Fallin' For You''...Najpierw zaczął śpiewać Rocky, później Riker i ... Ross. .. Riker: That I won’t be there Baby, I swear Ross: I’m not going anywhere You can change your hair five times a week You can change your name Get a little bit crazy You can dance in the rain Rockin’ secondhand chic But I live for the day that I’m calling you baby
‘Cause I’m falling for you And everything that you do Baby, I’m falling for you You might be crazy But baby, I’m falling for you..... ............................... Byłam tak wzruszona, że zaczęły mi płynąć łzy, bo nigdy nie słyszałam tej piosenki, a od razu się w niej zakochałam, tak jak wtedy kiedy pierwszy raz zobaczyłam Ross'a... Allyson widząc to podeszła do mnie i mnie przytuliła.. Po drugiej zwrotce obie zaczęłyśmy śpiewać :) Gdy zespół zszedł ze sceny podbiegłam go Ross'a rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam go całować. Chłopak z tego szoku nawet nie zdążył odłożyć gitary. Powiedział tylko... - Wow! - Hah... - uśmiechnęłam się - Domyśliłaś się? - Tak... - Jak? - Hmm... Po prostu czułam.. - chłopak na mnie spojrzał - Żart. Dlatego, że jak to powiedziałeś to odwróciłeś się w moim kierunku i mrugnąłeś. - Naprawdę? Nie przypominam sobie.. - Wiesz co, może ty wczoraj zapomniałeś powiedzieć co chciałeś mi przekazać, ale ja nie.... Kocham cię Ross. - uśmiechnął się tylko i znów zaczęliśmy się całować... - Ja też cię ... - przerwał mu Rocky - Ej, możecie się pośpieszyć?! Musimy rozdać jeszcze autografy! A potem imprezka!! - Rocky? Nie widzisz, że rozmawiamy i to o WAŻNYCH sprawach? - To przestańcie. - poszedł - Nieważne... Ja też cię kocham. I to właśnie wczoraj chciałem ci powiedzieć, przed tym jak brutalnie nam przerwano.. Tylko trochę nie wiedziałem jak, bo to nie jest tylko głupie słowo, które się mówi od tak... - Dziękuję, że tak do tego podchodzisz... Cieszę się, że cię poznałam. Inaczej moje życie było by jeszcze bardziej beznadziejne... A teraz ruszaj już do tych swoich fanek. - Tylko nie bądź zazdrosna. - Bez obaw... - Nie, ale możesz być...- uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w kierunku wyjścia... *************************************************************************** Po rozdaniu autografów, zdjęciach i tym podobych, wróciliśmy do hotelu... Wszycy złożyli Rikerowi życzenia urodzinowe, dali prezenty, a na koniec powiedzieli, że czeka na niego jeszcze jeden w szafie... Kiedy ją otworzył wyskoczyła Allyson z wielką kokardą na głowie i rzuciła się chłopakowi na szyję... Reszta wieczoru minęła bardzo wesoło.. Śmialiśmy się, żartowliśmy i oczywiście świetnie bawiliśmy! To było najważniejsze, mieliśmy siebie. <3 ***************************************************************************
Hejka. Mam ten rozdział - już 14! :) Postanowiłam napisać trochę dłuższy.. Ponieważ zaczęła się szkoła, a do tego jeszcze w tym tygodniu zaczynam przygotowywania do zawodów strażackich i wtedy już w ogóle będę miała mało czasu... :( No cóż... Mam nadzieję, że podoba się rozdział :) Dość długo go pisałam... Chciałam jakoś inaczej opisać to zdarzenie z parku, ale mi nie wyszło i w końcu zostało tak jak jest. Myślę, że nie wyszło źle. Komentujcie...Postaram się napisać jeszcze w tym tygodniu :) Pozdrawiam <3 A i jeszcze piosenka z rozdziału :)