czwartek, 5 września 2013

Rozdział 16

Nie rób mi tego...

           18.11.13r.                              
                                                               Drogi Pamiętniku
    Przez cały tydzień grzecznie siedziałam w domciu i się uczyłam :) Moje oceny znacznie się poprawiły...Czasami odwiedzała mnie Rydel, która zajmowała się Vanessą kiedy ja byłam ''głową w książkach'' i naturalnie Ross, ale tym razem nie do mojej siostrzyczki tylko do mnie, ale tylko przez kilka dni, ponieważ R5 miało ostatnio dużo koncertów i wywiadów... W czwartek wystawiamy musical. Jestem przerażona! W ogóle o nim zapomniałam.. A to wszystko przez tą naukę! Mam nadzieję, że sobie poradzę że Ross będzie mógł przyjść, bo z tą trasą koncertową to nie wiadomo :( Chciałabym, żeby wszystko wyszło idealnie <3

***************************************************************************
    Dzisiaj poniedziałek, a ja jak zwykle daleko w polu... Wstałam wcześniej, bo nie mogłam spać. Więc wzięłam pamiętnik i zaczęłam pisać. No i oczywiście kiedy skończyłam, musiałam wychodzić z domu... Szłam pieszo, bo uciekł mi autobus, a do tego zaczął padać deszcz. Gdy doszłam, byłam cała mokra i spóźniona na pierwszą lekcję. Mówi się trudno... Przy wejściu do szkoły ku mojemu zdziwieniu wpadłam na Ross'a. Pech chciał, że chłopak miał w ręku shake'a...I tak się stało, że zawartość kubeczka wylądowała ( dzięki mnie) na nowej koszuli chłopaka...
- Ojej... Misiu, tak cię przepraszam.... - zaczęłam wycierać koszulę blondyna
- Nic się nie stało, tylko teraz dziwnie wyglądam... - spojrzał na mnie - Ale chyba nie tak źle jak ty...
- Nic nie mów. Mam pechowy dzień! Nie dość, że musiałam iść pieszo to jeszcze do tego jestem cała mokra, bo zaczął padać deszcz, a i spóźniłam się na lekcje... I jeszcze ta koszula...A tak właściwie co ty tu robisz? Zwykle o tej godzinie jeszcze śpisz i przychodzisz po południu...
- Wiem... Ale dzisiaj zrobiłem wyjątek. Musiałem przyjść do tej Thomson, żeby ją poinformować, że nie będę mógł przyjść na spektakl...Oj! - zrobiłam duże oczy
- Co?!!! Ale mówiłeś, że....
-.... Tak wiem, ale mamy wywiad i ...
- Nie, no jasne, rozumiem. Jesteś gwiazdą...Nic się stało.. - popłynęła mi łza, ale chłopak tego nie zauważył ( przynajmniej mam taką nadzieję)
- Kotku...
- Nie. Ja dam sobie radę.. Przecież to tylko durne przedstawienie....Przepraszam, że cię oblałam. Muszę już iść...
- Gdzie?
- No wiesz....Yyy... Do pielęgniarki po zwolnienie, bo nie chce mi się tłumaczyć pani Jones, dlaczego to się nie zjawiłam na lekcji...
- To może zobaczymy się później u mnie?
- Jasne... Chyba, że znowu będziesz miał jakiś wywiad. Nieważne. Pa. - udałam się w stronę korytarza....
***************************************************************************
*Dom Lynch'ów*
- Hej. Już jestem! - powiedział Ross po wejściu do domu
- Cześć. Szybko ci poszło. - zaczęła Rydel i zerknęła na koszulę brata - Dlaczego masz brudną koszulę?
- Scarlett na mnie wpadła...
- Aha... - chłopak skierował kroki ku górze, ale Rydel go zatrzymała - Ross, czekaj. Nie mów mi że nic się nie stało, bo i tak nie uwierzę...
- Dobra. Stało się... Scarlett na mnie wpadła, kiedy wychodziłem ze szkoły.. Mówiła, że ma dzisiaj pechowy dzień, więc nie chciałem jej dobijać, ale się przez przypadek wypaplałem... Bo się mnie spytała po co przyszedłem. No to jej powiedziałem, że po to żeby poinformować nauczycielkę o tym, że nie będzie mnie na przedstawieniu...
- O matko, Ross...
- No wiem.
- No i...?
- Załamała się. Nie no próbowała to ukryć. Powiedziała, że rozumie i tak dalej, ale i tak widziałem, że popłynęła jej łza...Chciałem z nią o tym porozmawiać, ale ona powiedział, że musi już iść i że nie ma czasu...
- Moja biedna..Ja z nią porozmawiam.
- Lepiej nie.
- A to niby czemu? Jestem jej przyjaciółką.
- A ja chłopakiem.
- Tylko, że to ty się wypaplałeś i już w ogóle zepsułeś jej dzień.
- Dobra. Ty z nią pogadaj.
- Widzisz, nie ma jak starsza siostra.
- Dziękuję Rydel, dobrze, że mam ciebie... Bo gdybym miał się na przykład poradzić Rockiego to dziękuję bardzo...
- Słyszałem!  - krzyknął Rocky ze swojego pokoju...
- Taa....
***************************************************************************
  Mój pech nadal nie dawał za wygraną...Po wysuszeniu głowy ( no bo miałam mokre włosy), kiedy spojrzałam w lustro miałam tzw. szopę na głowie...A do tego nie miałam ze sobą grzebienia... I wszyscy się ze mnie śmieli. Jeden plus był taki, że z referatu z angielskiego dostałam szóstkę! ...
Do domu wracałam z Nessą...Gadałyśmy i śmiałyśmy się. Dziewczyna próbowała najwidoczniej poprawić mi humor, bo opowiedziałam jej historię z Ross'em...Ale rozmawialiśmy też o niej i o Rockim...
- I jak tam ci się układa z Rockim?
- No wiesz....Piszemy, rozmawiamy przez telefon i czasem się spotykamy na mieście...
- Umówił się już z tobą?
- Nie, jeszcze...
- Jeszcze. - zaczęłyśmy się śmiać
- A może wpadniesz do mnie dzisiaj na noc? Poplotkujemy, popracujemy nad przedstawieniem, obejrzymy jakiś horror z którego będziemy się potem nabijać i zrobię ci kakao na poprawę humoru, co? - zaproponowała szatynka
- Oj, no dobra. Jak zrobisz kakao, to wpadnę.
- Okey... - właśnie w tej chwili zabrzęczał mi w kieszeni telefon. Dostałam sms'a od Rydel : '' Hej. Jak będziesz już po szkole to wpadnij. Chłopaków nie ma w domu, więc mamy luz.. Do zobaczenia miśka <3 '' - Umm... Wiesz co, Nessa muszę spadać na obiad.. Yyy.. To ja przyjdę tak o 19.00 okey?
- Jasne. To cześć! - szybko pobiegłam do domu, a potem do Rydel...
***************************************************************************
- Siema. - powiedział Ell, po otworzeniu drzwi
- Hejka....  - chwila moment, czy ich nie miało być w poza domem? Hmm... tak mi się wydaje...Ale na szczęście przyszła Rydel...
- Ooo już przyszłaś!  -przywitała się i przytuliła mnie - Ell możesz już iść do siebie...
- Ale mogę posiedzieć z wami! Lubię poplotkować.
- Może kiedy indziej.. - wtrąciłam
- No dobra. Wtedy zrobimy sobie taki super dzień tylko w trójkę co?
- Okey... - chłopak poszedł do salonu, a my w kierunku pokoju blondynki
     ***
- No to... Opowiadaj! - zaczęła dziewczyna
- Co mam opowiadać?
- No jak tam życie? - posłałam przyjaciółce dziwne spojrzenie - ... No wiesz, długo się nie widziałyśmy. Już nie bywasz tu tak często jak kiedyś... Tęsknię za tobą.
- Oooo... Ja też tęskniłam... Wiem, że długo tu nie byłam, ale musiałam poprawić oceny i wziąść się do nauki.
- Taa... Przeze mnie opuściłaś się w szkole?
- No widzisz masz na mnie zły wpływ... - zaczęłam się głośno śmiać - Ale i tak cię kocham!
- Ja ciebie też...
- A tak w ogóle to jaki był powód tego, że miałam przyjść?
- Noo... Normalny! Chciałam się z tobą spotkać! - uśmiechnęła się sztucznie
- Rydel. Znam cię nie od dziś i wiem kiedy masz sprawę, a kiedy chcesz się normalnie spotkać.
- Oj, dobrze już. A jak tam przedstawienie??
- Aha! Mam cię!
- Serio?
- Tak! Chociaż nie wiem... Gadałaś z Ross'em?
- Tak. .. On naprawdę chciał być na tym ....
- .... Wiem ,że chciał! Sam mnie namawiał żebym dała z siebie wszystko na castingu i że przyjdzie na spektakl i ....Miało być tak cudownie. Nie dość, że to przedstawienie jest za trzy dni to jeszcze nie jestem dobrze przygotowana do tego, bo kompletnie zapomniałam o tym musicalu. A dzisiaj kiedy miałam NAPRAWDĘ pechowy dzień on mi mówi, że nie może przyjść! Wiesz jak się czułam?! Jakby cały świat mi nagle runął! A niby to tylko jakieś kretyńskie przedstawienie.  - zaczęły mi lecieć strumienie łez, ale poczułam nagłą ulgę..
- Nie płacz. - przytuliła się do mnie - Wiem, że to słabo wygląda i że źle zrobił że ci dzisiaj o tym powiedział, no ale...Posłuchaj Scar my musimy wystąpić w tym Talk-Shole bo jest dość ważny i tata nam go załatwił i powiedział, że...
- .... Rydel. Nie tłumacz się!  Ja to rozumiem. Wiem, że jest to dla was bardzo ważne. Nic się nie stało to nie jest twoja ani nikogo wina, tylko że bardzo to przeżyłam kiedy mi to dzisiaj powiedział...No ale to nie koniec świata. Dam sobie radę...
- Przepraszam...
- Nie masz za co...Ojej! Wiesz co ja cię naprawdę przepraszam ale..
- ... Nie musisz przepraszać, hehe..
- Tak, ale muszę już iść. Mam jeszcze lekcje do odrobienia, a umówiłam się z Nessą i ....
- Jasne... Jak musisz to leć... - przytuliłam ją i zeszłyśmy na dół. Tam, przy drzwiach spotkaliśmy Ross'a...
- O hej. Nie wiedziałem, że tu jesteś.
- Hej. No tak, ale już wychodzę, bo się śpieszę...
- Ale...
- To pa. - ominęłam blondyna, który stał mi na drodze i ruszyłam w stronę domu...
- Extra! Jest wściekła! - rzekł chłopak
- Nie, nie jest. To znaczy nie w takim sensie...Lepiej ci to wytłumaczę na spokojnie. - pocieszyła go siostra
- Uuu... Ross ma problemy miłosne... - zaczął gadać Rocky gdzieś z za kanapy
- Zamknij się! - powiedzieli równocześnie i poszli do kuchni
- No, widzisz Ell my tylko w tej rodzinie jesteśmy normalni. - powiedział szatyn
- Ktoś musi być.  - odparł chłopak
***********************************************************************************




Hejka. Przemogłam się i napisałam ten rozdział :) Żeby nie było nudno, musiałam jakoś dać temu rozdziałowi takiego um... napięcia :) Ale myślę, że źle nie wyszło...Teraz trzeba wymyśleć coś na ten musiacal... Jak myślicie co by mogło się wydarzyć?? :)
 Piszcie jak się podobało :) Pozdrawiam <3 
 

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny ;) Biedna Scar ;( Jestem pewna, że wymyślisz coś fajnego na ten musical :)
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik boski <3
    Czekam na nexta :)

    Przy okazji zapraszam do mnie jest pewna notka i będę wdzięczna jak ją przeczytasz
    http://r5-my-life-and-my-history.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń