wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 8

Niespodzianka

 Tak ja co dzień rano, obudziłam się o 7, zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. Lekcje były dzisiaj bardzo bardzo nudne.. Zadali nam masę pracy domowej. Sam chciała się pobić z nauczycielem, który wstawił jej niesłuszną ocenę.. No i tak się stało, że ja i Nessa stanęłiśmy w jej obronie i wszystkie trzy wylądowałyśmy u dyrektorki.. Później udałyśmy się do naszego ''teatru szkolnego'', żeby dowiedzieć się czegokolowiek o naszych rolach. Pech chciał że gram jedną z głównych ról. Dostaliśmy scenariusz.. Ale to co zobaczyłam potem, a tak właściwie kogo, zwaliło mnie z nóg......
- Witam was drodzy uczniowie. Mnie już znacie, ale chcę wam przedstawić jeszcze kogoś.. To jest pani Jessica Olson i będzie was przygotowywać do tego spektaklu - Ale nie o nią mi chodzi... - I jeszcze ktoś... Pewnie niektórzy kogo znają... Jest to chłopak w waszym wieku, który zna się na aktorstwie i śpiewaniu jak nikt inny... Może wiecie kto to?... - zapytała nauczycielka..
- Justin Bieber?! - zapytała jakaś dziewczyna, a wszyscy dziwnie na nią popatrzeli
- Nie... To Ross Lynch.. Chodź do nas.. - po tych słowach zrobiłam duże oczy
- Siema... - blondyn przywitał się i zaczął coś gadać.. Nie za bardzo chciało mi się tego słuchać...
- Dobrze kochani.. A teraz jak już wszystko jest wyjaśnione to możecie już iść, a jutro zgłoście się tu po lekcjach.. - chłopak podszedł do mnie i zaczął się szczeżyć
- Czemu tak się uśmiechasz? Coś cię bawi?- Zapytałam
- No... Mówiłem, że mam dla ciebie niespodziankę...
- Ty jesteś tą niespodzianką?
- Brawo! Nie cieszysz się że będę cię uczył?
- Nie uczył, tylko pomagał w przygotowaniu nas do tego musicalu..i ... nie.
- Jasne i tak ci nie wierzę...
- Jak sobie chcesz... - poszłam w stronę drzwi
- Ej ej gdzie idziesz?
- Do domu, mam koniec lekcji...
- Mogę cię podwieźć..
- Obejdzie się.. Mogę się przejść.
- Ale ja nalegam... - zrobił minę szczeniaczka, a ja oczywiście zgodziłam się
**********************************************************************************
- Gdzie jest ten Ross, mieliśmy zrobić próbę.. - mówił zdenerwowany Riker
- Jest w szkole.. - powiedziała Rydel
- Ale, on nie chodzi do szkoły !!
- Tak, ale teraz zajmuje się jakimś musiacalem, czy coś tam..
- Teraz kiedy mamy próby? Musimy ją zrobić i nie obchodzi mnie czy z nim czy bez niego!
- Riker uspokój się! Rany.. Co za problem, jutro ją zrobimy...
- To nie jest problem, tylko go bardziej obchodzi jakiś spektakl niż nasz zespół!
- On ma rację.. -wtrącił Rocky
- Dobra pogadam z nim..
**********************************************************************************
- Czemu się nie odzywasz? -zaczął Ross
- A co mam mówić?
- No nie wiem, cokolwiek..
- Nie miałeś mieć dzisiaj próby?
- O cholera zapomniałem.. Riker mnie zabije!
- Ty wolisz się po szkole szlajać..
- Naprawdę? O to ci chodzi? Że przyjęli mnie do pomagania wam..
- Nie tylko, no nie wiem...
- Spoko jak chcesz to powiem im, że odchodzę i niech sobie szukają kogoś innego... - zapanowała cisza, gdy dojechaliśmy wysiadłam z samochodu, a następnie blondyn, który wyglądał na zdenerwowanego.. Chciałam coś powiedzieć, ale on szybko wszedł do domu i trzasnął drzwiami. Postanowiłam również udać się do mojego domu....
**********************************************************************************
-  O Ross nareszcie jesteś... Musimy pogadać, bo... - mówiła Rydel , ale nie dokończyła, bo chłopak pobiegł na górę
- Co mu się stało? - wtrącił Ell
- Nie mam pojęcia...
- Dobra później z nim pogadam...
**********************************************************************************
 Kiedy leżałam na łóżku i czytałam książkę zadzwoniła do mnie Rydel..
- Halo? - odebrałam
- No hejka.. Ej możesz dzisiaj do nas przyjść?
- Tak pewnie, a coś się stało?
- Nie skąd.. Tylko Allyson wpadnie i chcieliśmy żebyście się lepiej poznały i w ogóle..
- Ale ja się z nią wczoraj poznałam.. No ale spoko.. Będę o 19..
- Pa..
- Dziwnie się zachowywała hmm.. ciekawe.. - mówiłam do siebie. Była 18.30 więc miałam jeszcze trochę czasu aby dokończyć czytać moją książkę. Nie za bardzo chciało mi się tam iść, bo pokłóciłam się z Ross'em i na pewno będzie trochę niezręcznie... Punktualnie o 19 byłam przed domem Lynch'ów, otworzył mi Rocky...
**********************************************************************************
- O hej nareszcie jesteś!
- Hej.. Możecie mi powiedzieć o co chodzi? Bo jakoś dziwnie się zachowujecie...
- My? Czyli..
- Ty i Rydel..
- A właśnie ona jest w kuchni chce z tobą pogadać, a ja spadam na górę... - poszłam do kuchni
- O już przyszłaś, super!
- O co chodzi?
- A o co ma chodzić?
- No nie wiem ty mi powiedz.. Gadałaś z Ross'em?
- Czyli jednak o niego chodzi?!
- O czym ty mówisz Rydel?
- No bo Ross dzisiaj był w szkole i zgaduje że ty też jesteś w tym przedstawieniu.. No i on przyjechał dzisiaj do domu taki wkurzony i z nikim teraz nie gada i ja nie wiem o co chodzi...
- Ooo... Taaa.. Wiesz co? Później ci opowiem, ale najpierw sama muszę z nim  pogadać... - szybko pobiegłam na górę...
**********************************************************************************
*Pokój Ross'a*
  Blondyn leżał na łóżku i grzebał w telefonie. Zapukałam do drzwi, ale nikt nie odpowiedział, więc postanowiłam wejść...
- Czego znowu chcesz?!!! - powiedział chłopak.. - O sorry, nie wiedziałem, że to ty...
- Nie szkodzi.... - usiadłam obok niego na łóżku - Przepraszam cię..
- Za co?
- No za to w samochodzie i w szkole... Wiesz, że nie o to mi chodziło..
- A o co? Myślałem, że się ucieszysz, że będziemy spędzać więcej czasu razem, a ty...
-No wiem, sama nie wiem czemu tak zareagowałam.. Porostu nie wiedziałam co mam myśleć. Naprawdę się z tego cieszę. Tylko trudno mi będzie pracować kiedy ty tam będziesz.. - zrobiłam się cała czerwona...
- Czyli, że ty się mnie wstydzisz? - zaśmiał się, a ja przytaknęłam - No to już inna sprawa...Ale nie musisz się bać....
- No wiem ....- przytuliłam się do niego
- Taa.. Wiesz, że oni stoją za drzwiami?
- CO?!
- Rocky, Ell wychodźcie...! - oboje weszli do pokoju, zrobili głupie miny i poszli z powrotem...
- Ej..A Allyson nie miała dzisiaj przyjść?
-  Już tu dzisiaj była...
- Aha.. Czyli twoja siostra mnie podpuściła...
- Nudzi mi się.. - powiedział i uśmiechnął się złowieszczo.. - Masz łaskotki??
- CO?... Nieeee....- sprawdźmy! - zaczął mnie łaskotać i w jednej chwili znalazł się nade mną.. spojrzałam mu prosto w oczy, a on zaczął się do mnie przybliżać, gdy do pokoju weszła Rydel i zaczęła się drzeć...
- Aaaaa!!!! Ross! Co ty robisz?? Złaź z niej!
- Co?! Ale nic jeszcze nie zrobiłem! A tak w ogóle to się puka! - oburzył się i wstał
- No właśnie.. Dobrze, że przyszłam.. Chodź Scarlett ...
- Dobra.. - poszłam razem z przyjaciółką, ale wychodząc mrugnęłam do chłopaka, a on się uśmiechnął....
***************************************************************************

4 komentarze:

  1. Super rozdział =] Kiedy oni się wreszcie pocałują? Niecierpliwię się...
    Czekam na nexta =]
    P.S. Dodałam rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. super<3(szczerze mówiąc też mam łaskotki;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki boski rozdział!!! Dopiero odkryłam bloga a już w nim się zakochałam *.* Jesteś niesamowita i twój blog też.Masz talent :*

    OdpowiedzUsuń